Informacje

Coraz więcej węgla sprowadzamy z zagranicy / autor: materiały prasowe
Coraz więcej węgla sprowadzamy z zagranicy / autor: materiały prasowe

Węgiel importujemy nawet z... Australii

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 1 maja 2019, 17:42

    Aktualizacja: 1 maja 2019, 18:04

  • 15
  • Powiększ tekst

Polska węglem stoi? To już dawno i nieprawda. Stoi nim jeszcze nasza energetyka, ale już najwyraźniej z przyzwyczajenia, bo nie po to, żeby utrzymać kopalnie. Coraz więcej węgla sprowadzamy z zagranicy. W ubiegłym roku głównie drogą morską – pisze Jacek Frączyk na portalu money.pl.

GUS przedstawił pod koniec kwietnia statystykę przeładunków w polskich portach. Wzrosły o 17,8 proc. rok do roku, szczególnie w Gdańsku (+25 proc.). Ale większe wrażenie niż wynik największego naszego portu robi to, co tam się przeładowuje. A konkretnie wzrost przeładunków węgla i koksu. Rok do roku wzrost jest aż 43-procentowy.

»» O wzroście przeładunków w portach w I kwartale br. czytaj tutaj:

W portach ogromny ruch

Drogą morską przypłynęło w 2018 r. do Polski aż 10,4 mln ton węgla - podaje GUS. To już więcej niż połowa importu tego surowca. A łącznie sprowadziliśmy 19,1 mln ton węgla - wynika z danych Eurostatu. To zresztą historyczny rekord.

Dla porównania, polskie kopalnie wydobyły w 2018 roku 63,4 mln ton węgla kamiennego wobec 65,5 mln ton w 2017 i 70,4 mln ton w 2016 r.

Największe ilości węgla kamiennego wydobyto w naszym kraju w 1979 roku, kiedy spod ziemi wyjechało nawet 200 mln ton.

Po prostu polski węgiel robi się niekonkurencyjny. Koszt wydobycia z coraz większych głębokości jest za wysoki i zbyt niebezpieczny.W Polsce średnia głębokość kopalni wynosi niespełna 700 m, a maksymalna ponad 1200 m. Średnia głębokość kopalń w Chinach wynosi 460 m, a w Indiach tylko 150 m. Nie dziwne, że tam jest taniej.

Gigantyczny import

Węgiel kupujemy głównie w Rosji. Choć są i dużo odleglejsze kierunki. Takie jak Kolumbia, Australia i Stany Zjednoczone.

Z Rosji sprowadziliśmy w ubiegłym roku aż 13,5 mln ton. To aż dwie trzecie naszego importu. Dlaczego akurat stamtąd? Oczywiście z powodu ceny.

Według deklaracji importowych tona węgla z Rosji kosztuje 78 euro. Tańszy jest ten surowiec tylko z Indii (62 euro) i Norwegii (75 euro). Tyle że z Indii przedtem właściwie węgla nie sprowadzaliśmy i to w ubiegłym roku był większy debiut z transportem 24 tys. ton. Być może, jeśli chodzi o Indie, to takie przetarcie szlaków i w kolejnych latach ten kierunek będzie spychał Rosjan z pozycji naszego największego partnera.

Nasze zapotrzebowanie w ubiegłym roku łataliśmy transportami z USA, Kazachstanu, Kolumbii i Australii. Kierunek australijski i amerykański to musiała być już jakaś desperacja, skoro importerzy płacili po odpowiednio 199 i 115 euro za tonę. Transport kosztuje. Względnie tania był jeszcze węgiel kolumbijski i kazachski - 82-84 euro za tonę.

To dużo mniej niż każą sobie płacić za najtańszy węgiel w kopalniach PGG, a konkretnie z kopalni Halemba, gdzie można kupić groszek po 553 zł netto bez akcyzy, czy w Bogdance po 480 zł. W przeliczeniu na kurs sprzedaży w NBP wychodzi odpowiednio 128 i 111 euro.

»» Cały materiał portalu money.pl o imporcie węgla czytaj tutaj:

W Polsce brakuje węgla. Płynie do nas morzem nawet z Kolumbii

Źródło: money.pl, sek

Powiązane tematy

Komentarze