Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

„Regulacyjny nacjonalizm” na celowniku UE…

Paweł Pelc

Paweł Pelc

Radca prawny, Kancelaria Radcy Prawnego Pawła Pelca, wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego

  • Opublikowano: 12 grudnia 2012, 15:04

  • 0
  • Powiększ tekst

Regulacyjny nacjonalizm” na celowniku UE…

Parkiet przedrukował dziś artykuł opublikowany w the Wall Street Journal opisujący jak Unia walczy z ograniczeniami przepływu kapitału.

Według jego autorów Matthew Daltona, Davida Enricha i Stephena Fidlera

niepokój unijnych urzędników budzą posunięcia organów nadzoru (…), które starają się zniechęcić europejskie banki do transferowania funduszy do krajów swojego pochodzenia”.

Ma to bowiem stanowić pogwałcenie zasad wspólnego rynku, a opornym nadzorom i rządom ich krajów ma grozić postępowanie ze strony Komisji Europejskiej, a w ostateczności skargą do Trybunału Sprawiedliwości UE. Według autorów

UE ma nadzieję, że taki regulacyjny nacjonalizm zostanie osłabiony przez propozycję stworzenie jednolitego nadzoru dla banków strefy euro.

Wyszło szydło z worka i jednoznacznie widać jakie cele stoją za utworzeniem unii bankowej i jednolitego nadzoru nad bankami – umożliwienie transferów z krajów peryferyjnych do krajów siedzib banków matek. Pomysł traktowania banków córek na takich zasadach jak oddziały banków zagranicznych, by ich kapitały mogły wspierać banki matki krąży po unijnych instytucjach od dawna, do tej pory był jednak skutecznie blokowany. Przystąpienie Polski do unii bankowej i poddanie polskich banków nadzorowi europejskiego, w praktyce doprowadziłoby do umożliwienia bankom matkom transferu środków z należących do nich banków w Polsce na pokrycie poniesionych, przez nie stroniące od ryzyka, banki matki strat. Jednocześnie odpowiedzialność za zobowiązania polskich banków – córek, pozostałaby w Polsce i polskim systemie gwarantowania depozytów – Bankowym Funduszu Gwarancyjnym.

Unia Europejska posługuje się w swoich działaniach często słowami kluczami, które są stosowane jako wytrychy umożliwiającymi osiągnięcie celów zaplanowanych przez eurokratów. Jednym z nich jest specyficznie pojmowana równość i zakaz dyskryminacji, którą opisywałem w poprzednim wpisie, przy okazji wymuszonego przez Trybunał Sprawiedliwości UE zakazie różnicowania składek ubezpieczeniowych ze względu na płeć. Teraz do tego repertuaru unijnych słów kluczy wyraźnie dochodzi nowe pojęcie „regulacyjny nacjonalizm”.

Brońmy więc tego „regulacyjnego nacjonalizmu”, bez względu na to jak absurdalnie to pojęcie brzmi, bo oznacza on po prostu silny nadzór nad bankami sprawowany w interesie ich klientów i życzmy Komisji Nadzoru Finansowego, by jak najdłużej mogła ten nadzór sprawować. Organ nadzoru, jak już wielokrotnie pisałem, powinien być silny, wyposażony w kompetencje pozwalające mu skutecznie interweniować na rynku w interesie klientów banków. Jedną z istotnych zmian w konstrukcji nadzoru bankowego wprowadzoną przez PiS w 2006 r. w ustawie o nadzorze nad rynkiem finansowym, było odmienne określenie zakresu nadzoru nad bankami, niż miało to miejsce w przypadku poprzedniego organu nadzoru – Komisji Nadzoru Bankowego. Zgodnie z art. 2 ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym celem nadzoru nad rynkiem finansowym (a więc także nad bankami) jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania tego rynku, jego stabilności, bezpieczeństwa oraz przejrzystości, zaufania do rynku finansowego, a także zapewnienie ochrony interesów uczestników tego rynku (a więc m.in. klientów banków). A to prowadzi do tego, że dopóki KNF realizuje swoje ustawowe obowiązki, musi on kierować się „regulacyjnym nacjonalizmem” i zapobiegać próbom transferów środków z banków działających w Polsce do ich zagranicznych właścicieli. Osobną kwestią jest na ile Komisja w praktyce wywiązuje się z tego obowiązku, ale w chwili przekazania nadzoru nad bankami na szczebel europejski po prostu nie będzie nawet szans na próby zablokowania takich transferów, skoro nadzór paneuropejski ma być stworzony właśnie po to by takie transfery umożliwić.

Powiązane tematy

Komentarze