Opinie

Ciągle nie nasza biomasa czyli patologia na polskim rynku OZE

Jacek Krzemiński

Jacek Krzemiński

Dziennikarz "Gazety Bankowej" i wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 14 grudnia 2014, 09:26

    Aktualizacja: 14 grudnia 2014, 09:38

  • Powiększ tekst

Większość biomasy w polskich elektrowniach węglowych, choć mogłaby w całości pochodzić z Polski, pochodzi z importu. Sprowadzamy ją z tak dalekich krajów, jak Togo, Indonezja, Ghana, Liberia, ale też z... Rosji.

Setki przedsiębiorców w Polsce od kilku lat nie mogą doczekać się na przyjęcie przez Sejm ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Czekają, bo ta ustawa określi nowe warunki inwestowania w energetykę odnawialną w naszym kraju. Mają być one zupełnie inne niż dotąd. Sęk w tym, że wciąż nie wiadomo, jakie ostatecznie będą. To zaś blokuje rozwój tej branży, wstrzymuje setki planowanych inwestycji, a co gorsza przedłuża i utrwala obecny, patologiczny u nas system wspierania przez państwo energetyki odnawialnej.

Ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE) miała być opracowana i uchwalona przez Sejm już kilka lat temu. To się nie udało, bo Ministerstwo Gospodarki, pod rządami PSL, tworzyło – pod wpływem różnych grup lobbingowych - jej kolejne wersje. I podawało następne terminy opracowania ostatecznego kształtu tej ustawy, uchwalenia jej przez Sejm i wprowadzenia w życie. Jednak prace nad nią wciąż niemiłosiernie się ślimaczyły. Niestety, tak jest po dziś dzień. W ostatnich miesiącach resort gospodarki zapowiadał, że ustawa zostanie uchwalona przez Sejm jeszcze w tym roku, a przewidywany w niej nowy system wsparcia energetyki odnawialnej – tzw. aukcyjny – zacznie obowiązywać od początku 2016 r. Już dziś wiadomo, że ten termin jest mało realny. Wprawdzie specjalna sejmowa podkomisja zakończyła na początku grudnia prace nad projektem ustawy o OZE, ale teraz ma się nim zająć komisja ds. energetyki. I to dopiero ona – jak poinformował w ostatnich dniach PAP – ma rozstrzygnąć kilka kluczowych kwestii w tymże projekcie. PAP dodał w swej depeszy: „Zapowiadane są dalsze istotne poprawki na kolejnych etapach prac”.

Chodzi przede wszystkim o poprawki związane ze wsparciem produkcji ciepła ze źródeł odnawialnych. Wspomniał o tym wiceminister gospodarki, Jerzy Pietrewicz, na konferencji pod tytułem „Ciepło ze źródeł odnawialnych - stan obecny i perspektywy rozwoju", która odbyła się 9 grudnia w Warszawie. Pietrewicz powiedział podczas niej, że projekt ustawy powinien zostać tak zmieniony, by nowe rozwiązania w większym niż dotąd stopniu wspierały rozwój produkcji ciepła ze źródeł odnawialnych. To wydaje się słusznym posunięciem, bo w Polsce większość zużywanej energii przypada na energię cieplną, a dotychczas system wspierania energetyki odnawialnej był u nas skupiony na produkcji prądu. Choć energia elektryczna odpowiada jedynie za 20 proc. zużycia energii w naszym kraju.

Zdumiewa jednak, że resort gospodarki doszedł do tych wniosków dopiero teraz, po kilku latach pracach nad projektem ustawy. Mimo, że organizacje branżowe oraz firmy związane z produkcją ciepła z odnawialnych źródeł, już dawno temu zgłaszały taki postulat.

Najgorsze jest to, że i w tym przypadku ministerstwo oraz posłowie zderzą się z działaniami lobbingowych różnych grup, co zapewne, tak, jak dotychczas, wydłuży po raz kolejny i rozchwieje prace nad projektem ustawy. Tak czy owak podawanie terminu jej uchwalenia i wdrożenia przypomina wciąż wróżenie z fusów. Co nie jest dobrą wiadomością dla branży, której dotyczy. Przeciwnicy energetyki odnawialnej pewnie zacierają ręce. Problem w tym, że dotychczasowy system wsparcia tejże energetyki w Polsce jest patologiczny, a nowa ustawa o odnawialnych źródłach energii miała to naprawić. Ów system doprowadził bowiem m.in. do tego, że rozwijały się u nas szybko tylko dwie i do tego jedne z najgorszych technologii produkcji energii ze źródeł odnawialnych: elektrownie wiatrowe oraz tzw. współspalanie, czyli dorzucanie w elektrowniach węglowych biomasy do kotłów z węglem. Większość owej biomasy pochodzi w tym przypadku z importu, a importujemy ją nawet z tak dalekich krajów, jak Togo, Indonezja, Ghana, Liberia, ale i m.in. z …Rosji. Choć mogłaby ona w całości pochodzić z Polski, pod warunkiem, że sprzyjałyby temu przepisy. Niestety, projekt ustawy o OZE w obecnym kształcie nie wyeliminuje tego zjawiska, ale tylko je ograniczy. Pytanie, dlaczego?

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych