Opinie

To nie tyle polskie PKB zwalnia, co świat hamuje, a Europa ledwo dyszy

Janusz Szewczak

Janusz Szewczak

polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji

  • Opublikowano: 17 listopada 2016, 15:26

    Aktualizacja: 17 listopada 2016, 15:29

  • 21
  • Powiększ tekst

Polski PKB w III kw. 2016 r. na poziomie 2,5 proc. to nie żadne dramatyczne spowolnienie gospodarcze, jak chce to widzieć opozycja, to raczej powrót do normalności, gdy doda się do tego 1 proc. wzrostu PKB generowany przez środki unijne, które dopiero mają ruszyć.

Rok 2016 to żaden koszmar, jak chce tego opozycja spod znaku Nowoczesnej Ryszarda Petru. Prawdziwym koszmarem dla Polski jest raczej dzisiaj, coraz bardziej absurdalna - totalna opozycja. To niewątpliwie był koszmarny rok dla opozycji, całkiem zaś sensowny dla polskich rodzin wielodzietnych i osób w wieku przedemerytalnym. Dla wielu zaś naszych Rodaków rok, jak każdy – dla jednych lepszy dla innych gorszy. Malkontentom warto przypomnieć, że twarde lądowanie w gospodarce i finansach czeka znaczną część świata, w tym europejską gospodarkę i unijny sektor bankowy i to nie tylko z powodu wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA i dopiero spodziewanych jego decyzji gospodarczych i finansowych, relacji z FED oraz samej polityki FED.

Również Brexit oraz działalność drukarska EBC będą mieć istotny wpływ na poziom PKBw wielu tzw. gospodarkach rozwijających się. Wzrost PKB w takich potęgach jak Włochy jest dziś na poziomie 0.9 proc. i może przerodzić się w pełną recesję w Niemczech, najmocniejszej gospodarce UE, zaledwie 1,5 proc., w III kw. 2016 kdk wyniósł w Niemczech zaledwie 0,2 proc.

Niewiele lepiej wygląda wzrost gospodarczy we Francji, Finlandii, Austrii, Belgii, Danii, Słowacji czy Czechach. Jak okiem sięgnąć w całej prawie Unii gigantyczne długi, załamanie inwestycji, bańki spekulacyjne. Wzrost wartości, takich walut jak dolar czy frank szwajcarski, a osłabienie zaś walut tzw. rynków wschodzących, do których należy również Polska, jak i polski złoty, to rzecz oczywista i z pewnością nie przyczyna rocznych rządów PiS. Prawdziwa huśtawka i ruchy spekulacyjne na niektórych walutach i to nie tylko rynku europejskiego dopiero przed nami. Jeśli w grudniu amerykański bank centralny (FED) podniesie swoje stopy procentowe, na co dziś wiele wskazuje, to w ślad za nim może pójść szwajcarski bank centralny (SNB) , bo Szwajcarzy nie zgodzą się, by pieniądze z ich banków wyjechały za ocean, a obecnie ma ona ujemne stopy procentowe - jest więc co podnosić.

Już dziś szwajcarski bank centralny (SNB) z trudem broni poziomu kursu swej waluty do euro na poziomie 1,08 i może go nie obronić, tak jak to się stało na początku tego roku, przy poziomie kursu 1,2 CHF do Euro.

Byłoby to z pewnością koszmarem dla tzw. kredytobiorców frankowych, a nawet dla stabilności niektórych banków na polskim rynku finansowym, gdyby kurs skoczył wtedy w okolice 5 zł za franka. I niewiele w tej materii pomoże przyjazna wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Szwajcarii.

Znacznie ważniejsze niż to czy wzrost PKB w II kw. wyniósł 2,5 proc. czy 3 proc. jest to, że deficyt budżetu państwa zaplanowany na cały 2016r. w wysokości 54 mld zł w połowie listopada 2016 r. jest o połowę mniejszy od zaplanowanego i wyniósł zaledwie 24,6 mld zł, zaś dodatnie saldo w naszym handlu zagranicznym wyniosło w tym samym czasie 17,9 mld zł, zaś rok wcześniej tylko 6,9 mld zł, a więc nadwyżka handlowa Polski jest dwukrotnie wyższa niż w ubiegłym roku. Również dochody podatkowe są o ponad 10 mld zł wyższe niż rok temu.

Prof. Leszek Balcerowicz oraz liczni eksperci z jego stajni straszą Polaków drugą Grecją z powodu przywrócenia do poziomu 60 i 65 lat wieku emerytalnego podstępnie podniesionego przez koalicję PO-PSL do 67 lat. Potencjalnie to ok. 200 tysięcy osób w skali roku, które pewno tylko w części zdecyduje się na skorzystanie z tego prawa może się okazać w najbliższych latach znacznie mniej kosztowne, niż to czym straszą przeciwnicy obecnego rządu. Albowiem z OFE mogą wpłynąć do systemu emerytalnego większe środki z tytułu tzw. suwaka czyli przekazywania pieniędzy do FUS na 10 lat przed emeryturą zainteresowanego, a to może wymusić też wzrost wynagrodzeń. Polska wbrew kabotyńskim deklaracjom członka RN ZUS-u Jeremiego Mordasewicza z tego tytułu nie stanie się „pośmiewiskiem Europy”. Wylewanie takiej ilości żółci w tej sprawie świadczy raczej o ignorancji, co nie oznacza, że polski system emerytalno-rentowy nie wymaga gruntownej reformy.

Nie tylko Europa może mieć ogromne kłopoty ekonomiczne i finansowe, bo powtórka kryzysu finansowego i to groźniejszego niż ten z 2008 r. wisi na włosku z falą bankructw, nie tylko dużych banków w tle. Polski więc wzrost gospodarczy na poziomie ok. 3 proc. może okazać się łakomym kąskiem, godnym pozazdroszczenia przez wiele znacznie bogatszych od nas krajów w 2017r. Bo, nie chodzi o wzrost wskaźników statystycznych, ale o autentyczny rozwój i to nie głównie w oparciu o zagraniczne zadłużenie, ale przede wszystkim głównie o większą zasobność portfeli zwykłych Polaków.

Żródło: wPolityce.pl

Powiązane tematy

Komentarze