Opinie

fot. Olga Zielińska
fot. Olga Zielińska

Stoczniowcy powiedzieli "Dość!"

Olga Zielińska

Olga Zielińska

Dziennikarka, reporterka, reżyserka filmów dokumentalnych, artystycznych i reportaży.

  • Opublikowano: 26 września 2013, 16:43

  • Powiększ tekst

Stocznia Gdańsk, szósta rano, 26 września. Stoczniowcy spontanicznie podejmują decyzję o strajku. Dzień wcześniej mieli dostać kolejną ratę wypłat, ale dowiedzieli się, że 23 września komornik zajął pieniądze spółki. Oliwy do ognia dolał dokument, który z Agencji Rozwoju Przemysłu przedostał się do mediów, będący schematem kampanii informacyjnej, jaką ARP miałaby przeprowadzić po ogłoszeniu upadłości Stoczni Gdańsk. Stoczniowcy powiedzieli: Dość!

– Czekamy od 10 września na wypłatę pensji. Zgodziliśmy się na przesunięcie tego terminu do 25 września, ale pracodawca nie dotrzymał obietnicy. Usłyszeliśmy, że dostaniemy pieniądze 30 września, ale to jest taka spychologia – mówi Michał Głogowski, strajkujący stoczniowiec. – Dostaliśmy tylko 1200 zł. Ciężko jest przeżyć za taką sumę. Wszyscy mamy przecież jakieś zobowiązania finansowe, rodziny na utrzymaniu. Ludzie już nie wytrzymali.

Stoczniowcy przypominają, że pracodawca wypłaca pensję w ratach już od dziewięciu miesięcy.

„S” przejmuje dowodzenie

– „Solidarność” nie była organizatorem tego strajku. Ale wraz z innymi związkami zawodowymi w stoczni podjęliśmy decyzję o przejęciu nad nim dowodzenia. Było nerwowo, chcieliśmy opanować sytuację. Zależało nam też, aby nie był to strajk nielegalny – tłumaczy Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący „Solidarności” w Stoczni Gdańsk. – Potraktowaliśmy dzisiejszy protest jako strajk ostrzegawczy w ramach sporu zbiorowego.

Strajk trwał do godz. 13.

– Na dłuższy strajk nie pozwalała ustawa o związkach zawodowych. Nie chcieliśmy, aby jakikolwiek pracownik został zwolniony dyscyplinarnie z powodu wzięcia w nim udziału– wyjaśnia Roman Gałęzewski, przewodniczący „S” w Stoczni Gdańsk. – Kolejne kroki, jeśli będzie taka konieczność, podejmiemy w następnym etapie sporu zbiorowego.

„S” zapowiedziała, że czeka na wynik rozmowy, jaką mają przeprowadzić w Warszawie właściciele stoczni: większościowy udziałowiec (75 proc.) Gdańsk Shipyard Group oraz rządowa spółka Agencja Rozwoju Przemysłu (25 proc.). W dniu strajku szef „S” Piotr Duda rozmawiał o problemach stoczni z szefem klubu PO Rafałem Grupińskim.

– Czekamy do poniedziałku. Część pieniędzy pracodawca przekazał już na wypłaty – mówi Karol Guzikiewicz. – Mam nadzieję, że ten strajk spowoduje, iż nastąpi w końcu przełom i właściciele Stoczni Gdańsk usiądą do stołu i dojdą do porozumienia. Że nie będzie tajnych instrukcji, tylko rzeczowa dyskusja, jak uratować nasz zakład.

Wiceprzewodniczący zauważa, że pracownicy stoczni pokazali podczas strajku solidarność społeczną. Kiedy rano dowiedzieli się, że wypłaty mają otrzymać jedynie pracownicy fizyczni, nie zgodzili się na to.

– Stoczniowcy mówili, że wypłata należy się wszystkim. Bez względu na to, czy to jest robotnik, inżynier, kierownik czy sprzątaczka. Ludzie nie myśleli tylko o sobie. A o koleżankach, kolegach z różnych wydziałów produkcyjnych i administracji – relacjonuje Guzikiewicz.

Stocznię można uratować

Wiceprzewodniczący „S” dodaje, że nie potrzeba ani jednej złotówki ze strony budżetu państwa, aby uratować stocznię:

Mamy zamówienia na wieże wiatrowe, negocjujemy kolejne kontrakty. W tej chwili potrzebna jest jedynie dobra wola właścicieli.

Tym bardziej był więc oburzony, kiedy dzień wcześniej przeczytał dokument, który przeciekł do mediów. Wynikało z niego, że ARP podjęła już decyzję o upadłości Stoczni Gdańsk. Agencja chcąc zrzucić z siebie odium zarzutu, że to ona doprowadziła do upadku stoczni, zleciła firmie doradczej Profile przygotowanie instruktażu, jak należy postępować po jego ogłoszeniu.

Jeszcze przed ogłoszeniem upadłości miały zostać przygotowane „dwa materiały prasowe w GW Trójmiasto i Pulsie Biznesu” z wydźwiękiem, że nie ma szansy na to, żeby Stocznia przetrwała.

Potem w planie było m.in. przygotowanie wywiadu z prezesem ARP Wojciechem Dąbrowskim dla PAP ”z mocnym pokazaniem success story” oraz materiał w Wiadomościach TVN.

– To kolejny skandal, do jakiego dopuściła się ARP. Zamiast gospodarki manipulacja – komentował dzień wcześniej Karol Guzikiewicz. Dodał, że cały czas wierzy w uratowanie stoczni.

 

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.