Ciemne chmury nad czarnym przemysłem
Czarne chmury nad polską elektroenergetyką to fakt. Ostatnie dni przyniosły niemal lawinę złych informacji o tym sektorze. Obawy dotyczą tak wydobycia węgla i jego wykorzystania w hutach, jak i hutnictwa. Na to nakładają się problemy elektrowni, stojących z jednej strony w obliczu inwestycji a z drugiej ciągłego oczekiwania na uwolnienie cen prądu dla odbiorców komercyjnych. Czy cały „stary przemysł” czeka załamanie?
Sam sektor węgla kamiennego, który jeszcze parę miesięcy temu wydawała się kwitnąć w związku wysokim popytem na krajowe paliwo, teraz staje w obliczu strat i to olbrzymich. Takowe już komunikują kopalnie należące do Grupy Tauron, skupione w spółce Tauron Wydobycie. Trzy z nich - Janina, Sobieski i Brzeszcz w I kwartale tego roku zanotowały 44 mln zł strat EBITDA. A ostatni zysk wykazały w I kwartale 2018 roku. Jest obawa, że na koniec tego roku strat mogą przekroczyć 100 mln zł. Oficjalnie powodem są „kłopoty z geologią”, Faktycznie jednak przyczyny są inne: spadek cen węgla na świeci o 41 proc. oraz wyraźne błędy w zarządzaniu trzema kopalniami, m.in. niemrawo prowadzone inwestycje.
Nie lepiej sytuacja wygląda w energetyce skoro największy gracz na rynku Grupa PGE zrezygnowała z uczestnictwa w budowie 1000 MW nowych mocy w Elektrowni Ostrołęka, pozostawiając na lodzie Energę i Eneę, do których należy kontrolny pakiet udziałów w spółce. Powody, które kierowały PGE nie są do końca jasne. Koncern tłumaczy to skupieniem się na własnych inwestycjach.
Niejasna jest sytuacja hutnictwa. Koncern Arcelor Mittal w ub. tygodniu ogłosił wygaszanie największego pieca. Konsekwencje są łatwe do przewidzenia - zwolnienia załogi, zmniejszenie zamówień na węgiel koksowniczy, a to odbije się bez wątpienia na polskich kopalniach, specjalizujących się w tym gatunku węgla.
Na kłopoty kopalń, elektrowni i hutnictwa nakładają się obiektywne procesy spowolnienia gospodarczego za granicą i pomału także w Polsce. Namacalne skutki spowolnienia odczuje już hutnictwo, bo poznański Volkswagen już zmniejsza zamówienia na blachy.
Elektrownie cierpliwie czekają na rządowe zielone światło w sprawie sztucznie hamowanych cen energii. Minister Jacek Sasin już nie owija w bawełnę i potwierdza, że podwyżki cen prądu dla dużych firm są nieuniknione i z pewnością nastąpią bardzo szybki, być może już na początku 2020 roku. Wciąż jednak kaganiec nałożony jest na ceny dla klienta indywidualnego. I nie wiadomo, kiedy zostanie zdjęty.
Zlikwidowanie resortu energii w tak krytycznej sytuacji może się wszystkim odbić czkawką. Zanim minister Sasin zorganizuje się, dla wielu spółek może być za późno.
Czytaj też:http:Górnicze kłopoty Tauronu
Czytaj też:Arcelor Mittal wygasza piec. Hutnicy mogą zostać na lodzie
Czytaj też:Kopalnie Tauron balansują nad krawędzią
Dariusz Styczek