Chomątowska: "Na nowego prezesa LOTu czekamy już dwa miesiące"
W dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej" Beata Chomątowska komentuje sprawę poszukiwań nowego prezesa dla trawionego kryzysem LOT. Przewoźnikowi grozi katastrofa i upadłość jednak poszukiwania nowego szefa dla spółki ciągnie się już w nieskończoność.
Epopeja z jego wyborem miała zakończyć się wczoraj, ale rozmowy z kandydatami z krótkiej listy, którzy mieli m.in. przedstawić plan restrukturyzacji przewoźnika, wieczorem przerwano. Wiele wskazuje natomiast na to, że kandydat na męża opatrznościowego już jest – były prezes Sebastian Mikosz, który ponad dwa lata temu zrezygnował z misji kierowania spółką po wojnie, jaką wypowiedzieli mu związkowcy i jednoczesnym braku wsparcia ze strony właściciela.
Dziennikarka wskazuje na to jak podzielona jest rada nadzorcza spółki, jeżeli minister Budzanowski (którego polityczny los zależy od losu spółki) wystawia kandydata już wcześniej odrzuconego.
Lot nie jest jedynym przewoźnikiem na świecie, który wpadł w finansowe turbulencje, jednak inne firmy potrafiły uporać się z ich konsekwencjami znacznie szybciej, wdrażając cięcia i realizując szybko plan ratunkowy. Teraz konkurencja też nie zasypia gruszek w popiele – gdy rada nadzorcza deliberuje nad tym, kto może wyprowadzić spółkę na prostą, a dreamlinery, dzięki którym Lot miał stać się czołowym przewoźnikiem wożącym europejskich pasażerów do Azji, takie linie jak Emirates czy Turkish Airlines już kuszą ich atrakcyjną cenowo ofertą.
Beata Chomątowska opisuje różne koncepcje i pomysły na ratowanie spółki - także te kierowane przez związki zawodowe. Jednak czasu na ocalenie spółki jest niewiele.
Zegar dla Lotu tyka coraz szybciej. Jeszcze chwila i nawet Sebastian Mikosz nie będzie miał co ratować.
Podsumowuje Chomątowska.
Rp.pl/ as/
