Sankcje sankcjami a Rosja i tak pompuje ropę na potęgę
Gdy Arabia Saudyjska straszy świat ograniczeniem naftowej produkcji, by doprowadzić do wzrostu cen ropy, to Rosja zwiększa eksport i pomimo sankcji Zachodu zdobywa nowe rynki
Dziś w Karaczi trwa rozładunek pierwszego tankowca z rosyjską ropą dla Pakistanu, o czym z zadowoleniem poinformował premier tego kraju Shehbaz Sharif. To – jego zdaniem - początek nowych relacji z Rosją i historyczny moment. Zwłaszcza, że cena jest niższa od giełdowej i prawdopodobnie dostawy będą elementem wymiany barterowej między obydwoma krajami.
Tym samym Pakistan dołączył do listy azjatyckich odbiorców Rosji, która z powodu sankcji nałożonych przez Unię Europejską i kraje Zachodu (z USA i Kanadą na czele) potrzebuje nowych rynków zbytu. I okazuje się w tym bardzo skuteczna, tym bardziej że ma ofertę ze znaczącym dyskontem, gdyż Zachód wprowadził w grudniu 2022 r. limit ceny na jej surowiec (a także na paliwa w lutym b.r.). Głównymi odbiorcami rosyjskiego surowca pozostają Chiny i Indie, które zastąpiły państwa europejskie, będące do czasu agresji Rosji na Ukrainę najważniejszymi klientami. Choć sankcje miały skutecznie ograniczyć dochody Kremla z eksportu surowca, to – jak dotąd - tylko częściowo spełniają swoją funkcję. Na dodatek zapowiedzi Kremla, że w odwecie za limit cenowy zmniejszy wydobycie ropy o pół miliona baryłek dziennie oraz przerób w rafineriach, okazały się nieprawdziwe. Według najnowszych danych dostawy rosyjskiej ropy są o 1,4 mln baryłek dziennie wyższe niż pod koniec 2022 roku. Jak poinformował portal oilprices.com (powołując się na agencję Bloomberg) „dane dotyczące eksportu rosyjskiej ropy naftowej w ostatnich tygodniach nie odzwierciedlają żadnych cięć – wręcz przeciwnie, rosyjski eksport ropy drogą morską rośnie”. Tylko w maju wynosił 3,73 miliona baryłek dziennie - to o 50 tys. baryłek więcej niż w kwietniu. Równocześnie rosyjskie firmy sprzedają zagranicą coraz więcej paliwa. Dane za okres od stycznia do maja b.r. pokazują wzrost po ponad jedną trzecią eksportu benzyny, o czym informowały rosyjskie media.
Informacje te są nie tylko zaskakujące w kontekście wcześniejszych zapowiedzi Kremla ale także ze względu na postawę Arabii Saudyjskiej, która jako lider naftowego kartelu OPEC stara się ograniczać własną produkcję i tym samym wpłynąć na rynki czyli wywołać podwyżkę cen. Władze w Riadzie przy okazji ostatniego spotkania OPEC w Wiedniu ponad tydzień temu zadeklarowały, że od lipca będą pompować o milion baryłek ropy mniej niż dotychczas.
Według oilprices.com, „Rosja przestała informować o poziomie wydobycia ropy”, zatem dane pochodzą z rynku. O tym, że dla OPEC a zwłaszcza Saudyjczyków postawa Moskwy nie jest zrozumiała i wywołuje niepokój świadczy wypowiedź ministra energii księcia Abdulaziza bin Salmana. Przyznał, że Rosja została poproszona o wyjaśnienie danych o produkcji ropy. - Wzmocniliśmy koncepcję przejrzystości z Rosją w zakresie tych danych – mówił minister cytowany przez SaudiGazette.
Dla Arabii Saudyjskiej gra na ograniczenie wydobycia surowca i podwyżkę cen giełdowych jest niezwykle istotna. Zwłaszcza w kontekście planowanych inwestycji, w tym projektu nowoczesnego gigamiasta za blisko bilion dolarów. A satysfakcjonujący poziom notowań giełdowych to przynajmniej 80 dolarów za baryłkę, tymczasem teraz w Londynie Brent wyceniany jest na ok. 73 dolary.
Agnieszka Łakoma
(na podst. Reuters, oilprice.com, SaudiGazette)