Drugi nokaut franka w Szczecinie - Sąd chroni klienta licytowanego przez bank
Przywilej Bankowego Tytułu Egzekucyjnego nie dla "frankowych" banków. Sąd Okręgowy w Szczecinie już po raz drugi w ostatnim czasie udzielił ochrony klientowi banku licytowanemu za zaległości w spłacie kredytu hipotecznego denominowanego we frankach szwajcarskich.
Więcej o "frankowym" procesie w Szczecinie i pierwszej wygranej przed Sądem czytaj tutaj: "W Szczecinie klient dołożył frankowi - Sąd podważył kredyt hipoteczny!"
Szczeciński sędzia nie znalazł w umowie podstaw do żądanej przez bank kwoty w złotych. W związku z tym uznał, że nie jest możliwe korzystanie przez bank z przywilejów bankowego tytułu egzekucyjnych, czyli pominięcia drogi procesowej i wysłania od razu wniosku do sądu o klauzulę wykonalności dla Bankowego Tytułu Egzekucyjnego (BTE). - Taka droga na skróty jest możliwa tylko w ramach odsyłającego do umowy oświadczenia klienta o poddaniu się egzekucji. Skoro bank nie wykazał umownych podstaw egzekwowanej kwoty, to nie może iść drogą na skróty – wyjaśnia Mariusz Korpalski, radca prawny i wspólnik w kancelarii Komarnicka Korpalski Kancelaria Prawna sp. j. reprezentujący kredytobiorcę. - W takich okolicznościach powództwo przeciw egzekucyjne mojego klienta (o pozbawienie wykonalności tytułu wykonawczego) okazało się zasadne – dodaje.
Wyrok zapadł na kanwie umowy o kredyt w złotych denominowanych do szwajcarskiej waluty i daje kredytobiorcy co najmniej kilka miesięcy oddechu. Wspomniany wyżej poprzedni wyrok z 07.11. br. dotyczył umowy o kredyt w PLN indeksowany do franka. - Różnice w tych umowach nie mają znaczenia dla zasadniczego problemu, z którym musiał zmierzyć się sąd. Kredyt denominowany do franka oznacza kwotę we frankach, według której "denominowana" jest nieznana w chwili zawierania umowy kwota kredytu w złotych - wypłacana i spłacana jest bowiem kwota w polskiej walucie – wyjaśnia mec. Korpalski. - Kredyt indeksowany oznacza określoną w złotych kwotę kredytu, "indeksowaną" do nieznanej w chwili zawarcia umowy kwoty we frankach. W obydwu umowach dochodzi do przeliczania kwoty kredytu w złotych w chwili wypłaty i w chwili spłaty. Praktyka bankowa tak się w Polsce "ukształtowała", że przeliczenia te następowały nie po kursie obiektywnie ustalanym, a po kursie ustalanym jednostronnie przez bank-kredytodawcę – dodaje prawnik.
Czytaj także: "Po "frankowym" wyroku w Szczecinie: czy KNF zablokuje bankom dywidendy?"
Sąd zatem przyjął, że kwota pojawiająca się na bankowym tytule egzekucyjnym musi wynikać z umowy. Sędzia nie dokonał dogłębnej analizy umowy kredytowej i odesłał bank z kwitkiem, a konkretnie do procesu o zapłatę, który bank musi wytoczyć swojemu klientowi, żeby dochodzić spłaty kredytu. W tym drugim procesie sąd będzie musiał ocenić skuteczność umowy i powiązanie żądań banku z jej treścią. I dopiero wtedy sąd zmierzy się z odpowiedzią na pytanie: czy i ile zaległości w spłacie kredytu ma mój klient – kwituje Korpalski. Tymczasem dzisiejszy wyrok nie jest prawomocny.
Więcej o dramatycznej sytuacji "frankowiczów" czytaj tutaj: "Frank zabija kolejną polską rodzinę, czyli dom zły Magdaleny Hodak"