Informacje

Fot. Topory/Wikipedia
Fot. Topory/Wikipedia

Gazeta Finansowa: Etaty dla „fachowców” ministra Nowaka

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 23 lutego 2013, 11:11

    Aktualizacja: 23 lutego 2013, 12:39

  • Powiększ tekst

Gazeta Finansowa porównuje niewspółmierność wynagrodzeń menedżerów najwyższego szczebla do planów zwolnień i ograniczenia przywilejów zwykłych pracowników spółek PKP.

Dr Leszek Pietrzak zwraca uwagę, że 18 listopada 2011 r. premier Donald Tusk funkcję ministra transportu powierzył Sławomirowi Nowakowi, którego obarczył szczególnym zadaniem – uzdrowieniem coraz trudniejszej sytuacji na kolei. Tak się jednak nie stało. Nowak, zaraz po objęciu stanowiska szefa resortu, zajął się zarządami spółek z grupy PKP. I wcale nie chodziło o odchudzenie administracji czy bardziej efektywne zarządzanie. Minister postanowił dać dobrze płatną pracę na kolei swoim „fachowcom”, mającym wcześniej z koleją do czynienia jedynie w czasie podróży pociągiem. I tak ludzie Nowaka trafili do zarządu PKP SA, do władz PKP PLK oraz PKP Intercity. Ludzie Nowaka obsadzili też mniejsze spółki związane z PKP, takie jak PKP Informatyka, Energetyka czy PKP Cargo. Ale okazało się również, że zmiany te nie tylko nie usprawniły zarządzania kolejowymi spółkami, czyniąc je bardziej efektywnymi, lecz także zwiększyły znacznie koszty ich zarządzania.

Mianowany prezesem PKP SA Jakub Karnowski otrzymał 59 tys. zł miesięcznej pensji. Dwójka jego zastępców zarabiała ponad 40 tysięcy miesięcznie. Miesięczne utrzymanie pozostałych menedżerów kosztuje prawie 140 tys. zł, czyli więcej niż płacono poprzednio sześcioosobowej grupie kierującej spółką. Dodatkowo, kontrakty menedżerskie podpisane z nowym zarządem uprawniają ich także do otrzymywania premii. Ich wysokość może być równa sześciokrotności zarobków – czyli w przypadku prezesa Karnowskiego prawie 360 tys. złotych. Jego ewentualna odprawa przekroczyłaby więc 700 tys. złotych. Gdyby jeszcze poszły za tym wyniki kolejowych spółek… Te jednak nie uległy zasadniczej poprawie. Ale jest w tym wszystkim jeszcze jeden szkopuł. Taka polityka na szczeblach kierowniczych polskiej kolei kłoci się z bezwzględnym szukaniem oszczędności na niższych szczeblach – odbywa się bowiem kosztem zwykłych pracowników. Na coś trzeba się jednak zdecydować: czy oszczędza cała kolej, czy tylko „szara kolejowa masa”. I właśnie ten problem dostrzegają związkowcy, ale minister Nowak, ani jego ludzie na razie go nie widzą.

Nieefektywne zarządzanie polskimi kolejami trwa. Przyczyn tego jest wiele. Na pewno jedną z nich jest niewydajna struktura majątkowa i finansowa spółek kolejowych. Na pewno jest nią również indolencja organizacyjna i zarządcza w tych spółkach. Ale są nią przede wszystkim ludzie zarządzający spółkami. To oni odpowiadają za pogarszającą się stale sytuację na kolei. Perspektywa kolejnych protestów, o których już myślą kolejowi związkowcy, może tę sytuację tylko pogłębić. Wtedy wykorzystanie funduszy unijnych, przeznaczonych na kolejowe inwestycje może być bardzo trudne. To ostatnia szansa, aby powalczyć o przyszłość polskiej kolei i o jej potencjalnych pasażerów.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych