4 mity związane z programem Mieszkanie Plus
Rządowy program Mieszkanie Plus budzi nadzieje, ale również znaczne wątpliwości. Redakcja wGospodarce.pl postanowiła rozprawić się z tymi najbardziej popularnymi.
Program Mieszkanie Plus nie jest koncepcją nową. To nic innego, jak powstały w 2007 roku „plan Barszcza”, którego nazwa pochodzi od nazwiska twórcy – Mirosława Barszcza, ministra budownictwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, obecnie zasiadającego w fotelu prezesa BGK Nieruchomości. Pomysł bazuje na wykorzystaniu gruntów należących do spółek pozostających pod kuratelą Skarbu Państwa oraz niedrogiego budownictwa z wykorzystaniem m.in. prefabrykatów.
1. Darmowa ziemia
Pierwszym mitem narosłym wokół programu jest to, że grunty pod budowę mieszkań będą „za darmo”. Minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk sam jest sobie winien, ponieważ podczas konferencji prasowej przybliżającej program, użył dokładnie takiego sformułowania. Niemniej, w projekcie chodzi o przepływ bezgotówkowy. Grunt, na którym mogłaby powstać inwestycja pod społeczne mieszkalnictwo, spółka wnosiłaby do specjalnie utworzonego funduszu, który w zamian za to aktywo emitowałby certyfikaty inwestycyjne z kilkuprocentowym kuponem.
Czytaj także: Wiemy, kiedy będą gotowe pierwsze mieszkania w ramach programu „Mieszkanie Plus”
Dla spółki, która zdecydowałaby się na taką „wymianę”, niosłoby to same korzyści. Nieużywany przez firmę grunt najczęściej nie generuje żadnych przychodów, a jego obsługa nie jest darmowa. Tego typu dobro nie należy również do łatwych do zbycia. Z kolei upłynnienie dobrej jakości papieru wartościowego nie powinno stanowić problemu, a z jego posiadania płyną konkretne korzyści, takie jak oprocentowanie.
2. Program wykończy deweloperów
Deweloperzy mogą spać spokojnie. Zresztą o ich los bardziej martwi się opinia publiczna, niż oni sami. Przedstawiciele podmiotów z tej branży wskazują, że rynek „mieszkań plus” to segment niekolidujący z produktami przeznaczonymi dla kredytobiorców i kupujących za gotówkę.
Co więcej, deweloperzy zyskają nowy produkt do portfela inwestycji. Program umożliwi im bowiem zainwestowanie w osiedle „Mieszkanie plus” przy zminimalizowanym ryzyku. BGK Nieruchomości będzie mogło zainwestować w projekt i zakup mieszkań. Naturalnie zysk z tej inwestycji dla dewelopera byłby nieporównywalnie mniejszy od uzyskiwanego z klasycznych projektów adresowanych do rynku komercyjnego. Przedsięwzięcie stanowiłoby element zabezpieczający w palecie inwestycji danego podmiotu.
3. Nie da się tak tanio budować
Podnoszony argument nierealności ceny za metr kwadratowy jest również chybiony. Nie sposób porównać cen obecnie oferowanych na rynku mieszkań z „osiedlami plus”. Na odmienny model finansowania inwestycji nakładać się będzie inna technika budowy nieruchomosci. Mają być one pozbawione garaży podziemnych, które według specjalistów stanowią nawet 30 proc. kosztów. Dodatkowo założono konstruowanie budynków z elementów prefabrykowanych.
4. Szemrana okolica
Dla wielu problem stanowi zagrożenie stworzenia gett dla ludzi mniej zamożnych. Doświadczenia z Europy zachodniej pokazują, że osiedla powstałe w wyniku korespondujących z „Mieszkanie Plus” programów to w znacznej mierze siedliska patologii, gdzie szerzy się przestępczość. Takie miejsca powstawały jednak najczęściej na przestrzeni lat 50. i 60. ubiegłego wieku, w wielkim pośpiechu i bez czasu na przeprowadzenie analiz.
Zobacz: Szczegóły Mieszkanie Plus: ponad 5 proc. premii za oszczędzanie na cele mieszkaniowe
Od tego czasu urbaniści i architekci zdążyli opracować modele osiedli, których zabudowa sprawia, że nie dochodzi tam do przestępstw, ani do zawiązywania się szemranych grup. Plan Barszcza od początku zakładał budowę nie pojedynczych budynków dowolnie porozrzucanych w obrębie osiedla, ale całych mikrospołeczności. Na terenie siedlisk mają znajdować się parki, przedszkola, szkoły, kościół, a wszystko to skomponowane w otwartą przestrzeń pozbawioną ciemnych zaułków, bram, bogatą w roślinność i zwyczajnie miłą dla oka.
MS