Informacje

Euler Hermes: Popyt konsumencki nie zajął całkowicie miejsca inwestycji w podtrzymaniu wzrostu gospodarczego, ani nie przysłużył się w widocznym stopniu handlowi – przede wszystkim hurtowemu, fot. Pixabay
Euler Hermes: Popyt konsumencki nie zajął całkowicie miejsca inwestycji w podtrzymaniu wzrostu gospodarczego, ani nie przysłużył się w widocznym stopniu handlowi – przede wszystkim hurtowemu, fot. Pixabay

W 2016 roku w Polsce liczba niewypłacalnych firm wzrosła o 8 proc.

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 19 stycznia 2017, 12:39

  • Powiększ tekst

W grudniu 2016 roku opublikowano informacje o niewypłacalności 77 polskich przedsiębiorstw wobec 61 w grudniu 2015 roku. W całym 2016 roku opublikowano informacje o 805 przypadkach niewypłacalności wobec 747 w tym samym okresie ub. Roku, co oznacza wzrost o 8 proc. - informuje w raporcie Euler Hermes

Kondycja przedsiębiorstw wyrażana m.in. liczbą tych firm, które tracą płynność finansową i upadają (niewypłacalność jako stan faktyczny – czyli niezdolności do regulowania zobowiązań wobec dostawców w różnych formach prawnych, upadłości czy postępowań restrukturyzacyjnych), oddaje tak jak wskaźnik wzrostu PKB klimat koniunktury gospodarczej.

tytuł

W minionym roku liczba faktycznych przypadków bankructw firm w Polsce wzrosła aż o 8 proc., a tempo wzrostu gospodarczego również spowolniło - stwierdza Euler Hermes, ekspert rynku ubezpieczeń należności handlowych oraz jeden z liderów w zakresie gwarancji ubezpieczeniowych i windykacji należności, spółka z grupy Allianz

Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka podkreśla:

„Polska jako kraj wciąż rozwijający się, goniący najbardziej zaawansowane gospodarki (jeśli można mówić o „pogoni” w tempie 3% rocznie….) potrzebuje zdecydowanie silniejszego wzrostu gospodarczego, a w ślad za tym wzrostu obrotów i dokapitalizowania przez to polskich firm, aby liczba przypadków ich niewypłacalności zaczęła spadać. Poprawa ogólnej koniunktury gospodarczej jest najważniejsza, a dopiero później zaczynają się liczyć różne branżowe czynniki wpływające na hossę czy bessę w poszczególnych sektorach. Spodziewamy się, iż w tym roku liczba niewypłacalności firm będzie rosła w Polsce wolniej, bo o jedynie 3%, ale głównie z powodu statystycznego efektu bazy (wysokiego progu odniesienia w 2016 r.), a nie widocznej poprawy na rynku.”

tytuł

Firmy produkcyjne – zależą od koniunktury eksportowej Niemiec…

Wzrost liczby niewypłacalnych firm produkcyjnych, który niestety znacznie przyspieszył w drugim półroczu, wynika nie tylko z dekoniunktury w budownictwie. Na liście orzeczeń o niewypłacalności pojawiały się nie tylko firmy dostarczające wyroby z betonu, drewna, chemię czy konstrukcje stalowe na potrzeby budownictwa ale także m.in. firmy z tradycyjnego przemysłu maszynowego i produkcji części.

Jak ocenia Tomasz Starus: „Dosyć często mówi się, iż podstawą rentowności w eksporcie jest odpowiedni kurs złotówki (w domyśle – jej osłabienie). Nic bardziej mylnego i nie tylko dlatego, że w dużej części eksporterzy sami potrzebują dużego wkładu komponentów importowanych z zagranicy (np. w sektorze RTV i AGD czy motoryzacyjnym)… Pomimo znacznego osłabienia się złotego, w niektórych okresach nawet rzędu 15% polski eksport rósł w tym roku w dość wolnym tempie (1,7% denominowany w euro, 5,7% w złotych – za GUS za okres 11 miesięcy. Przed rokiem – 7,8%). Konkurencyjność cenowa bowiem to nie wszystko – nie wykreuje ona popytu w sytuacji, gdy rynek naszych odbiorców kurczy się lub jest mówiąc w terminologii giełdowej w „trendzie bocznym”. Wystarczy prześledzić to na przykładzie właśnie upadłości w polskim przetwórstwie przemysłowym – w jakim stopniu koniunktura w nim jest związana z wynikami eksportowymi przemysłu niemieckiego.

tytuł

Spowolnienie wzrostu niemieckiego eksportu pociąga za sobą wzrost liczby orzeczeń o niewypłacalności współpracujących polskich firm przemysłowych – co widać po statystyce obejmującej cały polski przemysł. Z kolei poprawa – ekspansja niemieckiej gospodarki przekłada się na większą ilość zleceń dla polskich dostawców i zmniejszenie się liczby przypadków ich niewypłacalności.

Budownictwo krwawi, ale trzyma się

Jeszcze bardziej oczywisty niż związek kondycji polskiego przemysłu z niemiecką machiną eksportową jest połączenie kondycji firm budowlanych wyrażane liczbą firm tracących płynność finansową z wartością produkcji budowlano-montażowej. Co może zaskakiwać, to to jak umiarkowany na razie jest wzrost liczby niewypłacalnych firm w budownictwie zważywszy na skalę korekty na rynku inwestycji, zwłaszcza publicznych.

Zestawiając mniejszą wartość rynku z utrzymującymi się niskimi cenami prac budowlanych, faktyczną deflacją na tym rynku, nie mamy złudzeń, iż jest to koniec „korekty” na tym rynku – ocenia Tomasz Starus. Niestety, mając świadomość ryzyka wiele firm nadal działa w schemacie zdobywania jakichkolwiek zleceń, aby móc pokryć swoje zobowiązania z poprzednich inwestycji. Trwale ujemy bilans, zwłaszcza firm o regionalnej skali działalności, z sektora inwestycji drogowych, ale też innych wyspecjalizowanych prac infrastrukturalnych i wykończeniowych to chyba niezmienny jak na razie element polskiego budownictwa. Spodziewamy się, że w obecnym roku branża ta nadal trwać będzie w stanie zawieszenia i problemów z płynnością.

Problemy może też sprawić odwrócony VAT w budownictwie, zwłaszcza małym i średnim przedsiębiorstwom działającym w charakterze podwykonawców. Kupują one materiały, paliwo, usługi, itp z VAT ale rozliczać będą generalnych wykonawców bez VAT (netto), więc jedynym sposobem dla nich na odzyskanie z powrotem VAT będzie odzyskiwanie go w urzędzie skarbowym. To zajmie trochę czasu, a każdy błąd w fakturowania będzie prawdopodobnie powodować dalsze odroczenie w zwrocie VAT. Wierzę, że to może być jeszcze większym problemem w budownictwie niż opóźnienie w wykorzystaniu funduszy UE. Uderzy to też w dostawców (hurtowników materiałów budowlanych). Powinniśmy oczekiwać niestety większej liczby upadłości w sektorze budowlanym z dynamiką wzrostu powyżej średniej dla całej gospodarki – dodaje Tomasz Starus.

Handel – kolejny rok koncentracji

Sprzedaż detaliczną pobudza rosnące zatrudnienie, mediana wynagrodzeń oraz oczywiście socjalny program rządu. Mimo wszystko popyt konsumencki nie zajął całkowicie miejsca inwestycji i handlu zagranicznego w podtrzymaniu wzrostu gospodarczego, ani nie przysłużył się w widocznym stopniu handlowi – przede wszystkim hurtowemu. Mało efektywny model działalności powielany od przeszło dwudziestu lat, polegający na budowaniu swojej pozycji na rynku głównie ceną wciąż się powtarza, mimo iż się nie sprawdza – na miejsce mało rentownych firm handlowych wchodzą kolejne walczące jedynie ceną, nie budujące z reguły jakiejś wartości dodanej np. w dystrybucji, obsłudze, serwisie czy doradztwie. W efekcie konkurencja jest bezpardonowa, niwecząca (przynajmniej dla sprzedających) efekt większego dopływu gotówki na rynek.

Oprac. sek

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.