Informacje

We Francji nie radzą sobie z restrukturyzacją kolei

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 26 lutego 2018, 22:33

  • Powiększ tekst

Zapowiedziana przez premiera Francji Edouarda Philippe’a reforma państwowych kolei SNCF poprzez dekrety spotkała się z potępieniem opozycji, która uznała tę metodę za „pogardę dla parlamentu”. Związkowcy mówią o „dolewaniu oliwy do ognia”

W poniedziałek premier Philippe zapowiedział reformę kolei państwowych. Zgodnie z przewidywaniami ma być ona prowadzona za pomocą dekretów rządowych, po to by „uniknąć długiej debaty parlamentarnej”.

Tydzień temu rząd otrzymał raport byłego dyrektora Air France, którego autor zaproponował likwidację specjalnego statusu kolejarzy, prywatyzację przedsiębiorstwa oraz zamknięcie nierentownych linii lokalnych i regionalnych.

Rząd odrzucił zdecydowanie ostatni punkt. Premier zapewnił też, że „koleje państwowe nie zostaną sprywatyzowane, ale staną się +przedsiębiorstwem państwowym z publicznym kapitałem+”.

Reforma położy kres przywilejom kolejarzy korzystających z gwarancji zatrudnienia i awansu oraz możliwości odejścia na emeryturę po ukończeniu, w zależności od fachu, 50 lub 55 lat.

Co do „astronomicznego”, jak je nazywają obserwatorzy, zadłużenia SNCF, które w końcu ub.r. doszło do 46 miliardów euro, premier zadowolił się zapewnieniem, że „rząd weźmie na siebie część odpowiedzialności przed końcem kadencji” (prezydenta Macrona). Obserwatorzy określają to zapewnienie jako „mgliste”,

Konieczność reformy motywowana jest przede wszystkim wyznaczoną przez UE na przyszły rok koniecznością dopuszczenia konkurencji do transportu kolejowego.

Philippe „ryzykuje dolewanie oliwy do ognia” - zareagował na zapowiedź premiera Jean-Claude Mailly, przywódca wielkiej centrali związkowej Force Ouvriere. A centrala CFDT już zapowiedziała strajk na 12 marca z możliwością przedłużenia go. Inne związki zawodowe, które wcześniej wezwały do „mobilizacji” na 22 marca, nie wykluczyły przyłączenia się do strajku.

Według Rogera Dillensegera, sekretarza generalnego sekcji kolejowej związku zawodowego Unsa, „premier stawia kolejarzy pod presją; to jest nie do zniesienia”. Dillenseger zapowiedział konsultacje z innymi organizacjami związkowymi w celu „potężnej mobilizacji”.

Lewicowi politycy krytykują zapowiedź reformy, oskarżając rząd o wolę „zniszczenia usługi publicznej” i „sprywatyzowania SNCF”, jak to wyraził w tweecie deputowany skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Eric Coquerel.

Alexis Corbiere, inny deputowany tej partii, uznał przeprowadzanie reformy dekretami za „siłową rozgrywkę, wynikającą z pogardy dla przedstawicielstwa narodu”.

Podobne zastrzeżenia ma również skrajnie prawicowy Front Narodowy (FN). Europoseł tej partii Nicolas Bay oskarżył premiera w poniedziałkowym wywiadzie radiowym o to, że „próbuje skonfiskować, a w każdym razie pomniejszyć debatę demokratyczną” „Nie wolno tak tego przepychać na siłę” - dodał polityk FN.

Podobnie wyraził się socjalista Luc Carvounas, dla którego ta metoda „to poniżanie parlamentu i dialogu społecznego”.

Przewodniczący senackiej komisji planowania przestrzennego i zrównoważonego rozwoju Herve Maurey z Union Centriste mówił w wywiadzie radiowym: „To obelga dla parlamentu i błąd polityczny - rząd pogardza deputowanymi i senatorami. Nie wezwał nas poprzednim razem i tym razem również, gdy premier zapowiada jakże mało zobowiązujące konsultacje o bardzo niewielkim zasięgu, a wśród rozmówców nie wymienia parlamentarzystów”.

To błąd tym większy, że senatorzy, nawet ci, którzy dalecy są od większości prezydenckiej, mogliby przyjąć reformę SNCF zapowiedzianą przez rząd. A ponadto prezydent w czerwcu będzie potrzebował parlamentarzystów, aby uchwalili zmiany w konstytucji. Myślę, że traktowanie ich zimą per noga, po to by przymilać się do nich na wiosnę, to bardzo zła metoda” - ostrzegał senator Maurey.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych