Informacje

rubel / autor: pixabay
rubel / autor: pixabay

Rosyjski rynek finansowy – krótki czas stabilizacji

Marek Budzisz

Marek Budzisz

analityk, publicysta tygodnika "Sieci" i "Gazety Bankowej", znawca Rosji

  • Opublikowano: 2 października 2018, 08:30

  • Powiększ tekst

Andriej Klepacz, główny ekonomista Wnieszekonombanku, przy okazji odbywającego się w Soczi spotkania branży, uchylił dziennikarzom rąbka tajemnicy, co obecnie dzieje się w sektorze.

Otóż jego zdaniem rosyjskie banki komercyjne przygotowują się do amerykańskich sankcji, które mają zablokować, a z pewnością znacznie utrudnić prowadzenie rozliczeń w dolarach, w ten sposób, że importują z Zachodu walutę. Dosłownie, przywożą ciężarówkami dziesiątki ton dolarów, ale przede wszystkim euro. Nieco wcześniej rosyjski Bank Centralny poinformował, że w lipcu banki „importowały” z zagranicy w gotówce 2,1 mld dolarów, co stanowi rekord od roku 2014, kiedy to rosyjskie banki wwiozły 2 mld euro. W tym samym czasie Bank Centralny zgromadził 30 mld dolarów gotówki, a dodatkowe 14 mld dolarów zdeponowały w jego skarbcu banki komercyjne, oczywiście również w gotówce. Gdyby taką ilość gotówki traktować w kategoriach ładunku, to mamy do czynienia z 440 tonami pieniędzy, dla przewiezienia, których musiano zapełnić ładownie prawie dwóch setek samolotów rejsowych z USA, a po to, aby je przewieźć do skarbca użyto 50 ciężarówek.

Wygląda na to, że rosyjski sektor finansowy przygotowywał się nie tylko do amerykańskich sankcji, ale również do tego, co stało się w sierpniu, czyli do ewentualnego wybuchu paniki, a przynajmniej wzrostu zaniepokojenia wśród klientów, którzy wycofali z rachunków ponad 7,4 mld dolarów.

Notowania rosyjskiego rubla umacniają się, właśnie osiągnął on najwyższy od półtora miesiąca poziom – i obecnie oscyluje w okolicach 65 rubli za dolara. Powody są dość oczywiste – wysoka i utrzymująca się cena ropy naftowej, która najprawdopodobniej nie spadnie, bo zarówno Rosja, jak i Arabia Saudyjska nie chcą zwiększenia wydobycia. Perspektywa narastających napięć wokół Iranu nie skłania też do obniżenia prognoz. Dodatkowo, czynnikiem umacniającym notowania rosyjskiej waluty, jest przedłożony w minionym tygodniu projekt budżetu na lata 2019 – 2021, który przewiduje jego stabilną nadwyżkę. I wreszcie korzystne dla kursu rosyjskiej waluty były w minionym tygodniu doniesienia napływające zza oceanu. Otóż zgodnie z deklaracją senatora Chrisa Van Hollena amerykański Senat uwinie się z nową legislacją nakładającą na Rosję sankcje, ale w obliczu nadchodzących wakacji Izby Reprezentantów trudno oczekiwać, aby nowe prawo było gotowe przed 5 listopada. A to wszystko oznacza, że nie ma, co spodziewać się ich w terminie.

Ale pojawiają się też oceny zagranicznych ośrodków analitycznych, które korzystnie wpływają na kurs rubla. Analitycy Deutsche Banku są przekonani, że rosyjska waluta jest jedną z trzech najbardziej niedoszacowanych walut świata (dla nas być może interesujące okaże się, że złoty tez uznany został za walutę gorzej wycenianą przez rynek niźli wskazywałyby na to parametry fundamentalne). Ich zdaniem dolar powinien kosztować ok. 60 rubli i generalnie rzecz biorąc perspektywy stabilności rosyjskiej waluty nie są złe. Przede wszystkim z dwóch względów – po pierwsze dzięki decyzji banku centralnego o podniesieniu podstawowej stopy referencyjnej, co odebrano, jako zdecydowane stanowisko i zapowiedź, w razie potrzeby, dalszego podnoszenia stóp. I po wtóre, korzystnie na stabilizowanie kursu rosyjskiej waluty, zdaniem niemieckich analityków wpłynęła decyzja o zaniechaniu zakupów na rynku przez władze waluty. A mówimy o planach opiewających łącznie na ok. 26 mld dolarów do końca roku.

Ale na tym kończą się dobre informacje z rosyjskiego systemu bankowego. Polityka Banku Centralnego, mimo, że pozytywnie oceniana przez świat międzynarodowych finansów nie jest wolna od błędów i też, podobnie jak cała rosyjska gospodarka, podlega presji politycznej. Wskazują na to, operacje rosyjskiego Banku Centralnego na międzynarodowym rynku finansowym, które nie wolne są od fundamentalnych, ale za to bardzo kosztownych błędów. W 2017 roku na operacjach konwersji rezerw z dolarów na euro rosyjski Bank Centralny stracił 4,5 mld dolarów, ale to nie ograniczyło skłonności władz banku do ryzykownych operacji. W związku z amerykańskimi sankcjami podjęto w Rosji decyzję o wycofaniu lokat kapitałów rezerwowych w dolarach. Jak wiadomo w efekcie poziom rezerw rosyjskich w amerykańskich papierach skarbowych i innych denominowanych w dolarach aktywach zmniejszył się od tego czasu o 85 mld dolarów. Te środki trzeba było lokować i trochę z braku innych opcji, a być może w imię rozwijania wzajemnej przyjaźni, podjęto w Moskwie decyzję o zwiększeniu rezerw w chińskich juanach. W poniedziałek (1.10.2018) rosyjski Bank Centralny opublikował swój okresowy raport, z którego wynika, że na początku kwietnia jego rezerwy w chińskiej walucie osiągnęły historycznie wysoki poziom 5 proc. całości, czyli warte były około 23 mld dolarów. Bliższa analiza opublikowanych danych skłania rosyjskich analityków do sformułowania poglądu, że w styczniu – marcu Rosja przewalutowała swe rezerwy o wartości nie mniejszej niźli 11 mld dolarów, mimo tego, że kurs chińskiej waluty osiągał wówczas dwuletnie maksimum i kształtował się na poziomie 6,2 – 6,3 juana za dolar. A chińsko – amerykańska wojna handlowa nie wpłynęła korzystnie na kurs chińskiej waluty, która dość gwałtownie zaczęła tracić na wartości – w drugim kwartale dolar kosztował już 6,62 juana, a w trzecim jeszcze mniej, bo 6,87 juana. W efekcie wartość rosyjskich rezerw w juanach spadła, licząc do września, o 9,4 proc., czyli w pieniądzu 2,2 mld dolarów. Gdyby zawierzyć prognozie analityków Deutsche Banku, to chińską walutę czeka w najbliższym czasie dalsza fala przecen. Szacują oni, że w ciągu najbliższego roku straci ona kolejne 8 proc., a to oznacza, że rosyjskie lokaty będą tańsze o kolejne 1,8 mld dolarów.

Sytuacja w rosyjskim systemie bankowym tez nie nastraja optymistycznie. Dwa tygodnie temu jeden z największych, zaliczanych do pierwszej 10 rosyjskich banków komercyjnych, Moskiewski Bank Kredytowy, znany też, jako skarbonka oligarchy Prochorowa, zaczął mieć problemy z wypłatą depozytów. Teraz napływają informacje na temat konieczności dofinansowania Rossielchozbanku przez władze kolejną transzą w wysokości 20 mld rubli. Piszę kolejną, bo od 2010 roku bank uzyskał dokapitalizowanie w wysokości 300 mld rubli, a dodatkowo rozmaitego rodzaju instytucje rządowe umieściły na jego rachunkach 500 mld rubli depozytów. Ale tego wszystkie jest znów mało, bank przytłoczony jest ciężarem złych kredytów. Według ocen analityków, bank, który w zamyśle władz miał być głównym ośrodkiem finansowania rosyjskiego sektora rolnego, który przecież dynamicznie rośnie a Rosja staje się liderem w światowym eksporcie zboża, bez pomocy rządu sobie nie poradzi. W ubiegłym roku dostał 50 mld rubli, a w tym potrzebuje nie mniej niźli 40 mld. Z tej kwoty 15 mld udało mu się pozyskać z rynku, bo sprzedał obligacje. Pewną ciekawostką jest to, że nabywcami były głownie osoby fizyczne (85 proc. emisji), co świadczy albo o płytkości rosyjskiego rynku, albo o tym, że inwestorzy instytucjonalni wzbraniają się wkładać pieniądze w instrumenty finansowe tego, sztandarowego przecież, rosyjskiego banku. Pieniądze ze sprzedaży obligacji poszły na spłatę ubiegłorocznej straty (18,9 mld rubli), a teraz znów bank potrzebuje zasilenia. Tylko ten jeden bank połknął w ostatnich 8 latach prawie 5 mld dolarów rządowej pomocy, a końca nie widać. Perspektywy też nie są dobre. Z danych na koniec czerwca wynika, że w portfelu banku jest obecnie 348 mld rubli kredytów zagrożonych i pod obserwacją. To ok. 16 proc. całego jego portfela kredytowego, którego łączna wartość wynosi 2,2 bln rubli.

Jednym słowem rosyjski rynek finansowy ma obecnie czas, być może krótki, spokoju. Stare problemy, co prawda nie są rozwiązywane, ale nowe, póki, co nie nadchodzą. Jak długo potraw ta krucha stabilizacja z grubsza wiadomo – do ogłoszenia nowych sankcji, chyba, że coś niespodziewanego zaskoczy nas wcześniej.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych