Informacje

GAZETA BANKOWA: Biznesowy wiatr ze Wschodu

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 3 sierpnia 2019, 12:20

  • 3
  • Powiększ tekst

Rosja planuje znaczne ożywienie inwestycji. Czy Polska może na tym zarobić? Tak, bo relatywnie do wielkości potencjału przemysłowego jesteśmy obecnie największym eksporterem do Federacji Rosyjskiej z grona państw Unii Europejskiej – pisze w „Gazecie Bankowej” Marek Budzisz

Rosyjskie elity, w największym skrócie rzecz ujmując, zgadzają się w diagnozach; wiedzą, że jest źle i „dalej już tak nie można”, ale są mocno podzielone, co do odpowiedzi, jakie rozwiązania należy wdrożyć. W trakcie ostatniego Petersburskiego Forum Gospodarczego minister Maksym Orieszkin, odpowiadający za wzrost rosyjskiego PKB i zmuszony do wysłuchiwania bardzo gorzkich a nawet agresywnych uwag pod swoim adresem, zakwestionował politykę prowadzoną przez prezes Elwirę Nabiullinę i władze rosyjskiego Banku Centralnego. Dyskusja była burzliwa, przeniosła się na łamy prasy i w gruncie rzeczy trwa do dzisiaj. Otóż Orieszkin jest zdania, że bank doprowadził do tego, że w zeszłym roku znacząco wzrosły kredyty dla ludności a w związku z tym firmy, które chciałyby inwestować zderzają się z brakiem kapitału. W rezultacie nakłady inwestycyjne w Rosji są nadal na niewielkim poziomie, a w związku z tym gospodarka nie rośnie, tak jak mogłaby i powinna. Teza ta jest w gruncie rzeczy powtórzeniem stale obecnego i artykułowanego na różne sposoby aksjomatu części rosyjskich elit gospodarczych, które uważają, że tylko dzięki inwestycjom można zmodernizować gospodarkę i pobudzić ją do wzrostu. Jeszcze w ubiegłym roku ekonomiczny doradca Putina Andriej Biełousow zagroził rosyjskim firmom nie należącym do sektora paliwowego, że władze wprowadzą specjalny podatek, jeśli te nie zwiększą swoich inwestycji. Po pierwszych ochoczych deklaracjach ze strony właścicieli największych grup przemysłowych o skokowym wzroście nakładów, dziś w tej sprawie niewiele się dzieje. (…)

To, że w najbliższym czasie tego rodzaju polityka będzie realizowana widać również w deklaracjach najwyższych rosyjskich władz, z prezydentem Putinem na czele, które apelują o powrót zagranicznych inwestorów. Tylko w pierwszym tygodniu lipca rozmawiał on z premierem Włoch na temat współpracy gospodarczej obu krajów, a w tym samym czasie w Moskwie przebywał Simon Coveney, minister spraw zagranicznych i wicepremier Irlandii, który jak powiedział w wywiadzie dla dziennika „Kommiersant” „irlandzki biznes wraca do Rosji” i dodał, że „gdyby udało się poprawić polityczne relacje między Unią Europejską a Rosją, czego chcemy, to możliwości rozwoju biznesu byłoby coraz więcej. Mam nadzieję, że osiągniemy to”. Coveney przypominał jednocześnie, że w 2014 roku Irlandia planowała wysłać do Rosji największą w swej historii misję handlowo-biznesową, ale w związku z aneksją Krymu przedsięwzięcie upadło, ale niewykluczone, że teraz będzie można wrócić do pomysłu. Wypowiedź irlandzkiego ministra może służyć za przykład nastrojów panujących w „starej Unii”.

Jeżeli w Rosji ruszą inwestycje, w tym – a może nawet przede wszystkim, realizowane przez zagraniczne podmioty, to wzrośnie import inwestycyjny, jako, że rosyjska gospodarka nie jest w stanie dziś wyprodukować dóbr niezbędnych dla jej modernizacji. Gołym okiem widać to zresztą analizując strukturę rosyjskiego importu, w której 30,4 proc. stanowią maszyny i urządzenia (77,8 mld dol.). Dalej w kolejności produkty chemiczne – 12,7 proc. (32,6 mld dol.), środki transportu – 11,1 proc. (28,3 mld dol.) oraz metale i wyroby metalowe – 7,1 proc. (18,3 mld dol.). Dane te, za okres kwiecień 2018 – kwiecień 2019, pozwalają uzmysłowić sobie, że import do Rosji dóbr inwestycyjnych to z grubsza licząc tort o wartości ok. 150 mld dol., i to w sytuacji istotnego, jak sami Rosjanie przyznają, zmniejszenia w ostatnim czasie skali inwestycji.

Wśród państw eksporterów do Rosji według danych tamtejszych służb celnych, Polska znajduje się na 11. miejscu. W okresie od kwietnia 2018 do kwietnia 2019 wyeksportowaliśmy do Rosji towary o wartości 5,49 mld dol. Spośród państw UE wyprzedzają nas Niemcy (26,8 mld), Włochy (11,2 mld) oraz Francja (9,46 mld). Ale jeśli dane te skorygujemy o wielkość gospodarki, to okazuje się, że mając ją siedmiokrotnie mniejszą niż Niemcy eksportujemy do Rosji towary o wartości tylko pięciokrotnie mniejszej. Podobnie jest w przypadku Francji (gospodarka większa 4,9 razy od polskiej) i Włoch (3,69). A zatem relatywnie do wielkości naszego potencjału przemysłowego jesteśmy obecnie największym eksporterem do Federacji Rosyjskiej z grona państw Unii Europejskiej. Nie wynika to z tego, że Moskwa nas szczególnie lubi a Rosjanie poważają nasze produkty, ale z faktu, że firmy mające siedzibę w Polsce, będące częścią lub podwykonawcą międzynarodowych koncernów są istotnym elementem międzynarodowych łańcuchów kooperacyjnych.

Ożywienie rosyjskiego popytu inwestycyjnego będzie obiektywnie działało na naszą korzyść, ale mamy też istotny atut w tym zakresie. Saldo naszych wzajemnych obrotów jest w związku z importem rosyjskiej ropy ujemne, a to oznacza, że rząd ma nie tylko możliwość, ale również narzędzia, aby domagać się od Rosji działań na rzecz zmniejszenia deficytu. Można zrobić to na dwa sposoby. Albo redukując zakupy rosyjskiej ropy i gazu ziemnego, albo zwiększając polski eksport na Wschód. Byłoby nierozsądnie nie skorzystać z rysującej się koniunktury i nie starać się zwiększyć naszego tam eksportu.

Marek Budzisz, biznesmen, publicysta, znawca Rosji

Cały materiał o inwestycyjnych planach Rosji oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Komentarze