Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Panie premierze - jak przeżyć?

Julia M. Jaskólska

Julia M. Jaskólska

Filozof, publicystka

  • Opublikowano: 28 stycznia 2014, 14:06

  • Powiększ tekst

Nowy minister finansów to, jak można było się spodziewać, właściwy człowiek na właściwym miejscu. Godny następca Rostowskiego, doskonale nadaje się na funkcjonariusza państwa opresyjnego.

ZUS jest pod kreską, więc minister Szczurek szuka pieniędzy. Szef resortu finansów chce wprowadzić obowiązek odprowadzania składki ZUS od umów zlecenia tak, by od 2016 roku zleceniobiorcy na kilku umowach płacili składki od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, które obecnie wynosi według GUS 4221, 50 zł. Docelowo zaś składka miałaby być odprowadzana od całego przychodu osiąganego na kilku umowach-zleceniach.

Dziurę w kasie ZUS takie rozwiązanie pewnie w jakimś stopniu załata, ale kosztem zwiększenia bezrobocia. To jednak dla następcy Rostowskiego i całego rządu, który działa na zasadzie - po nas choćby potop - nie ma większego znaczenia. Co do tego już nie ma wątpliwości, nie wierzę, że rząd nie wie, jakie skutki przyniesie ta nieustanna fiskalna ofensywa. To może oznaczać kolejne fale emigracji zarobkowej ewentualnie ucieczkę do szarej strefy. Każdy liczy swój dochód netto, a 20 proc., jak to się mówi, piechotą nie chodzi.
„Panie premierze, jak żyć?” pytał Donalda Tuska w czasie kampanii wyborczej słynny hodowca papryki. Teraz Jarosław Kaczyński na konwencji w Przysusze powiedział, że dzisiaj należałoby zapytać: „Jak przeżyć?”. Racja, bo doszliśmy do ściany, skoro według GUS ponad milion zatrudnionych na etacie Polaków pracuje za wynagrodzenie nie wyższe niż 1500 zł brutto. Przedsiębiorcom zaś podwyższono znowu minimalną składkę ZUS, która sześć lat temu wynosiła 717 zł. Od lutego przedsiębiorcy będą musieli przelewać łącznie już 1042,46 zł., czyli o 40 procent więcej niż w 2008 roku i to niezależnie od tego, czy firma ma dochód, czy nie. Według tygodnika „Wprost” w skali roku obciążenia dla przedsiębiorców wzrosną o prawie 190 złotych. Kto na tym zyska? Na pewno nie budżet, bo takie dokręcanie śruby, to zachęta do przenoszenia firm zagranicę.

Pozostaje więc jak nie emigracja zarobkowa, to podatkowa, bo coraz trudniej już się łudzić, że rząd wyhamuje z podwyższaniem podatków. VAT wzrósł do 23 proc., wzrosła składka rentowa, zlikwidowano ulgę internetową, ulgę budowlaną, zamrożono na pięć lat kwotę wolną od podatku, opodatkowane zostały lokaty jednodniowe, parę razy wzrosła akcyza na paliwo. W ogóle to jakiś podatek za rządów Platformy Obywatelskiej został obniżony? Ktoś coś słyszał? W gabinecie Donalda Tuska nie biorą jakoś pod uwagę tzw. krzywej Laffera wyjaśniającej zależność między wysokością stawki opodatkowania dochodów a wpływami do budżetu z tytułu podatków. Z projektu zmian w ustawie o CIT i PIT, który czeka na rozpatrzenie przez rząd, skreślono właśnie zapisy dotyczące ulgi dla oszczędzających na mieszkanie lub dom. Resort finansów uważa, że ulga taka byłaby nieuzasadnionym uprzywilejowaniem tej formy oszczędzania. No tak, jak dociskać tych nielicznych, którzy mają jakieś oszczędności, to już wszystkich. Tylko co to da?

Czy to nie tak jak z akcyzą na papierosy, że jak rząd podwyższył ją w 2013 r., to wpływy do budżetu były przez ostatni rok o ponad 300 milionów niższe, niż w 2012 przed podwyżką. Nie mówiąc, że wzrósł przemyt papierosów. Wnioski rząd wyciągnął z tego takie, że znów, od 1 stycznia 2014r., podwyższył akcyzę na tytoń. By sytuacja się powtórzyła i zmalały wpływy do budżetu o kolejne kilkaset milionów i jeszcze bardziej wzrósł przemyt. W sumie gdzie byśmy nie spojrzeli, to prędzej czy później natkniemy się na kolejny genialny pomysł rządu. To że Ministerstwo Kultury w pocie czoła pracuje nad opłatą audiowizualną, która będzie haraczem ściąganym od nas przez państwo za samą... możliwość oglądania przez nas telewizji, to już doskonale wiemy. Ponieważ jednak resort Zdrojewskiego musi się wykazywać by nie być posądzonym o sabotaż to właśnie przygotowuje projekt rozporządzenia, które nałoży na producentów telefonów, telewizorów czy aparatów fotograficznych nowy podatek - tzw. podatek elektroniczny - w wysokości dwóch procent wartości sprzętu. A to oznacza, że ceny na sklepowych półkach pójdą do góry od kilku do nawet kilkuset zł.

Jakby więc nie patrzeć zanosi się na zapowiadany przez premiera skok cywilizacyjny i poprawę sytuacji ludzi w wyniku prowadzonej przez władze polityki ożywienia gospodarczego. Premier Tusk jak coś obiecał, to znaczy że … obiecał.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.