Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie weekendu

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 26 maja 2013, 21:54

  • Powiększ tekst

I stało się po raz kolejny. "Polacy", bo tak zaczęliśmy nazywać Borussie Dortmund, w nadziei, że przynajmniej z niej możemy być dumni, znowu przegrali. Zawsze możemy się pocieszać, że ci z Bayernu to piją piwo, mają wąsy i chodzą w skórzanych pantalonach. W Niemczech, poza meczem, weekend należał do paneli słonecznych, w Anglii do rozmów o niemieckich panelach słonecznych, w Chinach do eksportowanych do Niemiec paneli słonecznych. Francuzi dla odmiany bankrutują, Niemcy dla odmiany nie zbudowali lotniska BER, w Szwecji dla odmiany łosie chodzą po ulicach. Pogoda przynajmniej w normie, a w przyszłym tygodniu długi weekend.

Zapraszam na pełen niespodzianek Głos na poniedziałek.

Never ending story

Niemcy mają ostatnio dużo wydatków. Jak nie Energiewende, to cła unijne, a jak nie cła unijne, to lotnisko im. Willy Brandta. Port lotniczy budowany od 2006 roku, pochłonął niezliczoną ilość pieniędzy, wystąpiły tam wszystkie znane i nieznane ludzkości błędy budowlane, a termin oddania przesuwano częściej niż odbywają się protesty hiszpańskich socjalistów. Der Spiegel informuje, że jest to najbardziej kosztowna budowla, jaka kiedykolwiek powstała (a raczej powstawała) w Niemczech. Od miesięcy ograniczone są prace budowlane, ze względu na powstałe błędy planowe i budowlane, jednak miesięcznie utrzymanie molocha kosztuje 20 milionów euro. Całodobowe oświetlenie, klimatyzacja w całym budynku, schody ruchome muszą być uruchamiane kilka razy w tygodniu, aby zachowały swoją funkcjonalność, dodatkowo ochrona, sprzątanie, prace pielęgnacyjne. Unieruchomione lotnisko kosztuje więcej niż berliński port lotniczy Tegel, gdzie każdego dnia startuje i ląduje 400 maszyn. Tak się dzieje, jak się budynkom imiona socjalistów nadaje.

Energiczni Niemcy

Wszystko zaczęło się od Fukushimy. Po awarii w elektrowni atomowej spowodowanej trzęsieniem ziemi, Niemców opanowała panika. Zaczęli domagać się usunięcia wszystkich elektrowni atomowych i zamienienia ich na elektrownie wodne, wiatrowe, czy napędzane energią z telewizora. Kiedy Angela powiedziała, że nie jest to najlepszy pomysł, bo Niemcy atomem stoją i dosłownie przed chwilą skończyli plan przejścia z węgla na atom, a poza tym to uspokójcie się, wszystko będzie dobrze - w naszych szerokościach geograficznych nie występują trzęsienia ziemi, Niemcy wpadli w jeszcze większy szał i tak ich zamroczyło, że w Baden - Württemberg, w wyborach do Landestagu wybrali partię zielonych, czego teraz bardzo żałują. To była ogromna porażka Angeli, dlatego chcąc utrzymać się na powierzchni musiała podjąć stanowcze działania i rozpoczęła program Energiewende polegający na "wymianie" atomu na źródła odnawialne. Program był z założenia bezsensowny, ale co zrobić, skoro lud tak chciał. Angela odzyskała poparcie, a ci w Baden zostali z ręką w nocniku. A w zasadzie wszyscy zostali z ręką w nocniku, bo te źródła odnawialne okazały się być drogie, jak budowa lotniska Willy Brandt i w zasadzie dostając rachunki za prąd, to wszystkim się tej zmiany odechciewa i właściwie to mogliby zaryzykować z tym atomem. Sprawa coraz droższej energii dotarła na wyspy. Podobno Międzynarodowa Agencja Energetyczna ostrzegła Niemców przed zbyt dużymi kosztami energii i ich zgubnym wpływem na gospodarkę. Mówią, że jeśli Niemcy będą iść zgodnie z tym planem to w 2015 roku czekają ich powtarzające się blackouty, bo ten ich wiatr to najwyżej na wioskę Masajów starczy, a nie na niemiecki, potężny przemysł. Dodatkowo zwracają uwagę, że w związku z zamknięciem 8 elektrowni atomowych, wzrósł udział energii węglowej (według obecnej mody to źle, nie wiadomo, dlaczego) w prądotwórstwie. Angela może teraz powiedzieć "a nie mówiłam".

"Tania" energia

W związku z kolejnymi demokratycznymi wyborami w Chińskiej Republice Ludowej, Li Kequiang został premierem państwa środka. Z tej okazji postanowił odwiedzić daleką Europę. W dalekiej Europie dobrze się nie dzieje. Bezmyślna Unia Europejska wprowadziła od 6 czerwca chore cła (47%) na chińskie panele słoneczne. Do tego stopnia, że grozi to wojną handlową między starym kontynentem, a państwem środka. Unia, jako twór komunistyczny, nie przejmuje się takimi pierdołami, jak jakaś wojna handlowa - stać nas, najwyżej podniesiemy podatki, których nikt nie zapłaci, ale skąd my mielibyśmy to wiedzieć, Marx o tym nie pisał. UE postanowiła też, aby nikt nie miał wątpliwości, co do tego jak mało przejmują się wojną, gospodarką, w ogóle niczym, postanowili zająć się sprawą tanich, chińskich sprzętów telekomunikacyjnych, bo przecież tak być nie może, żeby ludzie mogli kupować sobie tanie rzeczy. Świeżo upieczony premier Li bardzo skrytykował postępowanie unii. Powiedział, że niszczą handel, że tworzą sztuczne bariery naturalnemu przepływowi dóbr i usług. Widać Li Marxa nie czytał i jak taki eurokrata ma się z nim dogadać? Angela Merkel też Marxa nie czytała, a poza tym w ramach Energiewende dofinansowuje panele słoneczne montowane w domkach jednorodzinnych, dlatego nietrudno się domyślić, że zależy jej na tanich produktach. W niedziele, w Berlinie odbyło się spotkanie jedynej istniejącej gospodarki unii europejskiej oraz państwa środka, podczas którego wspólnie narzekali na bezmyślnych eurokratów. Li ma po swojej stronie Angele, ale czy twór Unia Europejska jeszcze jest zależny od kogokolwiek?

Dobrobyt liczony w bezrobotnych

Dwa tygodnie temu premier Grecji poinformował świat, że po kryzysie w Grecji to już tylko wspomnienia zostały, na dowód tego ma dobre chęci i dużo zapału. Do wachlarza niezbitych dowodów na koniec kryzysu w Atenach dochodzi ilość bezrobotnych wśród młodych. W północnej Macedonii (region Grecji) wynosi 72,5% i jest to najwyższy wskaźnik w całej Europie. Na drugim miejscu jest Ceuta w Hiszpanii 70,6%, dalej na zmianę region grecki, region hiszpański, aż do wyczerpania zapasów. Najmniej młodych bezrobotnych można znaleźć w Bawarii oraz w Tyrolu (ok 4,5 - 5%). Tam próżno szukać bezrobotnych w każdym wieku - w Salzburgu i w Tyrolu jest ich zaledwie 2,5%. Może ktoś powinien Grekom powiedzieć, że akurat w przypadku tych zestawień, więcej nie znaczy lepiej.

Do tablicy

Kraje: Francja, Hiszpania i Słowenia proszone są do pokoju dyrektora. Nie, dyrektora nie ma, a upomnień ustnych udziela tak zwana Unia Europejska. Kimkolwiek jest. Kraje wymienione wyżej zostały wskazane, jako te, które nie poradziły sobie z kryzysem. No tak, przecież Grecji i Cyprowi należy się medal za skuteczne radzenie sobie z recesją! Zostało tak powiedziane, teraz wszyscy wiedzą, że przywódcy tych krajów nie radzą sobie w sytuacjach braku gotówki. I co? I nic. No przecież nie wlepią im kary finansowej!

Tymczasem na zielonej wyspie

Waldemar Deska cały czas walczy z chorym państwem. Zapadł wyrok - Deska ma zapłacić 300 złotych kosztów sądowych i odbębnić osiem miesięcy prac społecznych. "Wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości" podsumował sędzia. Dom pana Deski został wybudowany za 10-12 tysięcy złotych, jest samowystarczalny, prawdziwie ekologiczny, wybudowany z produktów regionalnych (najdalej 19 km od miejsca wybudowania szopki). Unia Europejska powinna nie tylko wziąć w obronę pana Deskę. Powinna też zaprosić go na serie wykładów, a nawet, jako eksperta ds. ekologicznego budownictwa. Na razie, niestety, ma problem z urzędniczym betonem. Nie poddaje się i będzie się od wyroku odwoływał. Trzymam kciuki.

A na koniec, polecam przypomnieć sobie jak wyglądała prognoza pogody 15-20 lat temu:

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/109561,tak-sie-to-robilo-przed-laty

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych