Analizy

giełda / autor: pixabay
giełda / autor: pixabay

Mikro-korekta na Wall Street

Piotr Kuczyński Główny Analityk Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 10 września 2018, 09:07

  • Powiększ tekst

Wall Street w piątek nadal czekała na decyzję prezydenta w sprawie ceł na chińskie produkty. Reagowała też na raport z rynku pracy. Po dwóch większych spadkach indeksu NASDAQ zanosiło się na odbicie, bo oczywiste było, że obóz byków nie był martwy.

Jak zwykle w pierwszy piątek miesiąca w USA opublikowany został miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 201 tys. (oczekiwano 190 tys.). Zatrudnienie w sektorze prywatnym wzrosło o 204 tys. (oczekiwano 190 tys.). Stopa bezrobocia wyniosła 3,9 proc. (oczekiwano 3,8 proc.).

Weryfikacja danych z poprzedniego miesiąca była wyraźnie negatywna, więc dane z dwóch miesięcy były neutralne. Rynki ekscytowały się jednak tym, że płaca godzinowa wzrosła o 2,9 proc. r/r (oczekiwano 2,7 proc.), czyli najmocniej od 2009 roku. Dzięki temu umocnił się dolar i wzrosły rentowności obligacji.

Rynek akcji kończy najczęściej dzień z raportem z rynku pracy niewielkimi zmianami indeksów. Zdecydowanie częściej publikacja raportu wpływa mocno na zachowanie rynku walutowego. Tak było i tym razem. Plusem mogło być to, że w pierwszy dzień po zakończeniu konsultacji USA nie nałożyły ceł na 200 mld importu z Chin.

Minusem była pogróżka Donalda Trumpa: powiedział, że jeśli Chiny nie poczynią ustępstw to obłoży cłami pozostała 267 mld USD chińskiego importu. To gracze potraktowali jako wstęp przed negocjacjami i dlatego indeksy spadły nieznacznie (S&P 500 stracił 0,22 proc., a NASDAQ 0,25 proc.).

GPW w piątek rozpoczęła sesje od wzrostu indeksów. Potem było jednak już tylko gorzej. W okolicach pobudki w USA indeksy traciły już blisko jeden procent, mimo tego, że na innych giełdach europejskich spadki były kosmetyczne. Końcówka była jeszcze gorsza. Mimo tego, że indeksy we Francji i w Niemczech zakończyły dzień mikroskopijnymi zwyżkami u nas WIG20 stracił 1,56 proc., MWIG40 1,58 proc., a sWIG80 1,27 proc. Było to naprawdę „godne” zakończenie fatalnego dla GPW tygodnia.

Był to kolejny akt szaleńczej (i niezbyt rozsądnej, ale wymuszonej okolicznościami – problemy kilku TFI) wyprzedaży. Wiele mniejszych spółek jest już zdecydowanie wartych zakupu, ale likwidacja sześciu subfunduszy przez Altus dała niedźwiedziom kolejny impuls.

Trwa cykl wymuszonego sprzężenia zwrotnego – umarzanie jednostek funduszy wymusza sprzedaż akcji przez te fundusze, co obniża ceny akcji, co znowu prowokuje do umarzania jednostek i koło się zamyka. Wydaje się jednak, że na sWIG80 jest już bardzo blisko do wzrostowej korekty.

Dla rynków Europy i świata wczorajsze wybory w Szwecji nie będą miały wielkiego znaczenia, ale odnotować trzeba, że trudno tam będzie sformować rząd. Poza tym populistyczno – nacjonalistyczna partia Szwedzkich Demokratów znowu zwiększyła stan posiadania. W 2010 roku zdobyła mniej niż 6 proc. głosów, w 2014 już 12,9 proc., a teraz 17,6 proc. Signum temporis…Zmienia nam się Europa, co w długim terminie będzie miało wpływ (negatywny) na rynki finansowe. Ale to już całkiem inna historia.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.