Mieszkający przy farmach wiatrowych zapłacą znacznie mniej za prąd?
Mieszkańcy gmin znajdujących się w sąsiedztwie farm wiatrowych mogliby dostać dopłatę w wysokości nawet jednej czwartej rachunku za prąd, mieliby też prawo kupować udziały i obligacje farm wiatrowych - zaproponowało w czwartek Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW).
Program miałby być obowiązkowy dla wszystkich nowych farm wiatrowych o mocy ponad 5 MW. Jak zapewnia PSEW, możliwość skorzystania z jego zapisów miałyby też osoby mieszkające blisko już istniejących instalacji.
"Dzięki elektrowniom wiatrowym i płaconym przez nie podatkom już dziś dynamicznie rozwija się wiele gmin oraz zwiększają się przychody budżetu państwa. Nasza propozycja partycypacji to wyjście naprzeciw oczekiwaniom społeczności lokalnych oraz uporządkowanie dotychczasowego systemu płatności na rzecz mieszkańców" - powiedział prezes PSEW Wojciech Cetnarski
"Chcemy, by grono beneficjentów powstania elektrowni wiatrowych poszerzyło się i oprócz m.in. gmin, budżetu państwa oraz właścicieli dzierżawionych działek, dołączyły także do niego osoby zamieszkujące w dalszych okolicach elektrowni wiatrowych - dodał.
Program zakłada, że właściciel nowej farmy wiatrowej o mocy ponad 5 MW będzie musiał przeznaczyć 1 proc. przychodów ze sprzedaży energii elektrycznej na rzecz lokalnej społeczności. Będą to dopłaty do rachunków za prąd oraz dodatkowe świadczenia i dotacje na rzecz sołectw i gminy. Program takich dopłat byłby uzgadniany z radami sołectw.
Czytaj także: Niemcy chcą, by Belgia wyłączyła dwa reaktory jądrowe
Prawo dopłaty do rachunków za prąd będą mieli ci, którzy przez co najmniej rok mieszkają w promieniu do 1 km od elektrowni wiatrowej.
Jak wyjaśnia Stowarzyszenie, w przypadku jednoosobowego gospodarstwa domowego miałoby to być 900 kWh, dla gospodarstwa domowego składającego się od 2 do 4 osób 1250 kWh, zaś w przypadku gospodarstwa, w którym żyje co najmniej 5 osób - 1500 kWh.
Oznacza to, że średnio, mieszkający w pobliżu wiatraków mogliby liczyć na dopłatę w wysokości ok. jednej czwartej rachunku za prąd. Tak byłoby przez 15 lat od momentu, w którym decyzja o pozwoleniu na użytkowanie wiatraka stała się ostateczna.
Gdyby łączna kwota dopłat do energii elektrycznej oraz darowizn nie osiągnęła wspomnianego 1 proc. przychodów ze sprzedaży energii elektrycznej, różnicę właściciel wiatraka wpłacałby do budżetu gminy.
Ludzie mieszkający w promieniu 4,5 km od turbiny wiatrowej mieliby też prawo kupić jej udziały.
Jak wyjaśnia PSEW, obowiązek zaoferowania mieszkańcom i podmiotom zarejestrowanym w gminie udziałów w wysokości co najmniej 10 proc. miałyby wszystkie nowe farmy o mocy powyżej 5 MW. Inwestorzy będą musieli zrobić to w ciągu 60 dni od otrzymania pozwolenia na użytkowanie, a cena za oferowane udziały byłaby taka sama jak w przypadku pozostałych inwestorów. W przypadku nieobjęcia całości udziałów przez mieszkańców, prawo objęcia pozostałej części miałaby gmina.
Inwestorzy nowych elektrowni wiatrowych mieliby też obowiązek zaoferowania osobom mieszkającym przez przynajmniej rok w promieniu do 4,5 km od wiatraka obligacji w wysokości co najmniej 10 proc. łącznych nakładów inwestycyjnych. Obligacje te byłyby wystawiane na 15 lat, a ich minimalne oprocentowanie to WIBOR plus 1,5 proc.
Podobne pakiety sprawdzają się w innych krajach. W Danii ustawę dającą lokalnej społeczności prawo do udziału we własności elektrowni wiatrowej uchwalono już w 2008 roku. Program zakładający oferowanie udziałów w projektach wiatrowych powstał też w Wielkiej Brytanii.
(PAP)