Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Piotr Celiński: "Każdemu człowiekowi w potrzebie należy się pomoc, nie może jednak odbyć się ona z narażeniem bezpieczeństwa Polaków"

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 31 maja 2017, 21:18

    Aktualizacja: 31 maja 2017, 21:19

  • 1
  • Powiększ tekst

Szczyt grupy G7 debatował między innymi na temat migracji i migrantów, jednak kryzys trwa. Co powinna w tej sytuacji czynić Polska? Jak radzić sobie z falą migracji? Czy chrześcijańskie miłosierdzie stoi wyżej nad kwestią bezpieczeństwa państwa w tej sprawie? O tym mówi ekspert i rzecznik Stowarzyszenia Koliber Piotr Celiński.

Arkady Saulski: Podczas spotkania grupy G7 zgodzono się co do tego, iż uchodźcom należy pomagać ale "uznając, że prawa człowieka przynależą wszystkim migrantom i uchodźcom, potwierdzamy jednocześnie suwerenne prawa państw, indywidualnie i zbiorowo, do kontrolowania własnych granic i ustalania polityki zgodnie z własnym interesem narodowym oraz narodowym bezpieczeństwem". Krótko mówiąc G7 zgadza się z tym o czym wcześniej mówili krytycy polityki otwartych drzwi - iż należy pomagać na miejscu albo przestrzegać prawa międzynarodowego w sprawie pomocy uchodźcom. Jednak wciąż "w grze" pozostaje KE z uporem domagająca się relokacji i grożąca Polsce. Jak w tej sytuacji powinni zachować się członkowie polskiego rządu?

Piotr Celiński: Polski rząd jako jeden z niewielu od początku był przeciwny przyjmowania migrantów, przez co niejednokrotnie był celem ataków politycznych i medialnych. Jednak jak pokazał czas, taka polityka spotyka się z coraz większym zrozumieniem innych krajów. Polskiemu rządowi nie pozostaje nic innego niż trzymać się wytyczonej linii, tym bardziej że spotyka się ona z dużym poparciem Polaków i czekać na dalszy rozwój wypadków.

Coraz częściej sami zwolennicy przyjmowania "uchodźców" przyznają, iż wśród niezweryfikowanych rzesz ludzi mogą kryć się terroryści. Czy w takim razie właśnie to może się kryć za manią relokowania? Polska w ostatnich latach staje się coraz bardziej konkurencyjną gospodarką względem zwalniających ale wciąż bardzo bogatych państw zachodnich. Czy taki "zrzut" migrantów do naszego kraju może być po prostu elementem szerszego planu osłabienia naszego kraju?

Nie szedł bym z tezami dotyczącymi celowego osłabienia Polski tak daleko. Kilka tysięcy uchodźców nawet przy założeniu, że zdecydowana większość z nich jest potencjalnie niebezpieczna nie będzie mieć wpływu na stabilność polskiej gospodarki – nie żyjemy przecież w strefie wojny. Widziałbym tutaj raczej niechęć do przyznania się do błędów ws. polityki otwartych bram niż jakikolwiek spisek elit europejskich.

Rozstrzygnijmy tę kwestię raz na zawsze - imigranci czy uchodźcy? Jaki procent wśród zalewających Europę rzesz stanowią prawdziwi uchodźcy cierpiący z powodu wojny? Wiadomo, że w grupach tych są nie tylko Syryjczycy czy Irakijczycy, których można z pewną dozą dobrej woli uznać za uchodźców (choć w świetle prawa przestali nimi być po opuszczeniu Grecji lub Turcji) ale mieszkańcy Maroka? Tunezji? Iranu?

Trzeba powiedzieć wprost, że zdecydowana większość „uchodźców” to migranci ekonomiczni i tyle. Odwoływanie się przez zwolenników polityki otwartych bram do prawa międzynarodowego i terminu „uchodźca” ma za zadanie wzbudzenie współczucia co w konsekwencji zbudować w społeczeństwie poparcie dla programów relokacyjnych. Trzeba podkreślić, że zgodnie z chrześcijańską etyką każdemu człowiekowi w potrzebie należy się pomoc, nie może jednak odbyć się ona z narażeniem bezpieczeństwa Polaków i pod presją podmiotów zewnętrznych.

Czy ostatnie zamachy, choć wykonane nie przez migrantów, mają szansę na otrzeźwienie rządów Europy Zachodniej? A może polityka otwartych drzwi jest tak głęboko wrośnięta w myślenie tamtejszych polityków, że nawet detonacja ładunku jądrowego nie przyniesie otrzeźwienia?

Tragiczne wydarzenia zawsze zmuszają nawet najbardziej zaciętych polityków do pewnej refleksji, niestety jak pokazuje historia kilku ostatnich lat, ta refleksja nie trwa zbyt długo. Pozostaje tylko nadzieja, że nikt więcej nie będzie musiał zginąć, nim politycy opowiedzą się za systemowym rozwiązaniem problemu radykalizacji muzułmanów.

Rozmawiał Arkady Saulski.

Powiązane tematy

Komentarze