Afera Panama Papers: Putin, Messi i Polacy. Jak znani i bogaci ukrywają majątki w rajach podatkowych
Największy w historii wyciek tajnych dokumentów pokazuje, jak bogaci i wpływowi korzystają z rajów podatkowych, by ukrywać swój majątek. Wśród zamieszanych aż kipi od znanych nazwisk - polityków, biznesmenów i sportowców. Nie brakuje też polskich akcentów.
Z jednej z najbardziej skrytych firm na świecie, zarejestrowanej w Panamie kancelarii podatkowej Mossack Fonesca, wyciekło 11,5 milionów dokumentów, czyli łącznie 2,6 terabajta danych. To więcej niż w 2010 roku ujawniło WikiLeaks, więcej też niż Edward Snowden trzy lata później.
Kwity z Panamy pokazują, jak Mossack Fonesca pomagało swoim klientom unikać płacenia podatków, prać brudne pieniądze i uchylać się przed sankcjami. Wśród klientów kancelarii jest m.in. 12 obecnych lub byłych głów państw, a łącznie ponad 140 polityków i oficjeli z całego świata.
Wśród nich byli m.in. premierzy Islandii i Pakistanu, prezydenci Argentyny, Ukrainy i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, król Arabii Saudyjskiej, były emir Kataru czy prezydent Sudanu. Są również powiązana rodzinne - na liście są dzieci prezydenta Azerbejdżanu, zmarły ojciec premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, czy rodzina prezydenta Chin Xi Jinpinga. W reakcji na wyciek premier Islandii Sigmundur Gunnlaugson już został wezwany do ustąpienia ze stanowiska.
Byli i obecni przywódcy państw zamieszani w ukrywanie majątków, źródło: panamapapers.icij.org
Poprzez sieć powiązań z usług kancelarii korzystać miał również prezydent Rosji Władimir Putin. Jego nazwisko nie pojawia się w dokumentach, ale są tam osoby z jego bliskiego otoczenia - poprzez łańcuszek firm mógł ukryć w ten sposób nawet dwa miliardy dolarów. W aktach Mossack Fonseca figuruje łącznie 29 miliarderów z listy "Forbesa”. Są również gwiazdy sportu i popkultury. Wśród nich także Lionel Messi, który wraz z ojcem był udziałowcem panamskiej spółki Mega Star Enterprises - kolejnej w łańcuchu firm, którymi już interesują się hiszpańskie władze podatkowe.
W „Panama Papers” nie zabrakło także Polaków - w dokumentach znalazły się wzmianki m.in o Pawle Piskorskim, byłym prezydencie Warszawy i pośle PE. Wśród klientów kancelarii były również osoby i firmy obłożone sankcjami za robienie interesów z rządami Korei Północnej, Zimbabwe czy Syrii, organizacjami terrorystycznymi jak Hezbollah czy baronami narkotykowymi w Meksyku.
Rodziny i bliscy polityków zamieszanych w aferę, źródło: panamapapers.icij.org
– Ze względu na skalę, będzie to największy cios przeciwko instytucji rajów podatkowych w historii – powiedział Gerard Ryle, szef Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych, które opublikowało dokumenty kancelarii. Dokumenty obejmują łącznie 214,5 tys. spółek, fundacji i funduszy, które mogły służyć optymalizacji podatkowej, ale również omijaniu sankcji gospodarczych, a nawet handlu bronią czy dziełami sztuki.
Zasadniczo korzystanie z rajów podatkowych nie jest nielegalne, jednak często celem takich działań jest ukrywanie prawdziwych właścicieli środków pieniężnych oraz ich pochodzenia, a także unikanie płacenia podatków. Bez względu na to, czy jest się przedsiębiorcą, który decyduje się uniknąć podatków, czy międzynarodowym handlarzem bronią, metody wyprowadzania i ukrywania pieniędzy są bardzo podobne.
W reakcji na wyciek danych kancelaria Mossack Fonesca wydała oświadczenie, w którym broni się, że działa od 40 lat i nigdy nie została oskarżona o łamanie prawa. „Oskarżenia mówiące o tym, że świadczymy usługi, których celem jest ukrywanie tożsamości naszych klientów, są całkowicie nieprawdziwe. Nie prowadzimy działalności mającej na celu oszukanie banków. To trudne, jeśli nie niemożliwe, by ukryć źródła funduszy i osoby z nich korzystające” napisała kancelaria.
Ramon Fonseca, współzałożyciel kancelarii, potwierdził też w panamskiej telewizji, że dokumenty, które wyciekły, są autentyczne i że zostały wykradzione przez hakerów.
Dokumenty pokazują pracę Mossack Fonesca w latach 1977-2015. Zostały przekazane przez anonimowe źródło redakcji niemieckiego dziennika „Suddeutsche Zeitung”, a opublikowane przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych. W śledztwie brało udział łącznie 107 redakcji z 78 krajów.
Aleksander Kobyłka