Ekspert: obniżka perspektywy ratingu to żółta kartka dla rządu
Po decyzji agencji ratingowej Moody's, która zamiast spodziewanej obniżki ratingu Polski zrewidowała w dół tylko jego perspektywę, złoty umocnił się do głównych walut, a rentowności obligacji na rynku wtórnym lekko spadły. Zdaniem Marty Petki-Zagajewskiej, głównej ekonomistki Raiffeisen Polbanku, jeśli Polska nie umocni swojej wiarygodności, to obniżka ratingu prędzej czy później nastąpi.
– Ocena ratingowa Moody's przede wszystkim podkreśla silne fundamenty polskiej gospodarki i długi okres stabilnego i dynamicznego wzrostu gospodarczego, który sprzyja wiarygodności kredytowej – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbanku. – Ocena ta pokazuje, że jeżeli kształt polityki gospodarczej się nie zmieni, jeżeli rząd będzie kontynuował wprowadzanie wielu z obietnic wyborczych, takich jak obniżenie wieku emerytalnego czy wprowadzenie rozwiązań kwestii kredytów walutowych, które będą stanowiły zagrożenie dla stabilności sektora finansowego i sektora bankowego, to niestety te decyzje agencji ratingowej mogą być bardziej brzemienne w skutkach i przynieść obniżenie polskiego ratingu.
W nocy z piątku na sobotę agencja ratingowa Moody's opublikowała swoją ocenę inwestycyjną Polski, utrzymując sam rating na dotychczasowym poziomie A2, jednak obniżając jego perspektywę do negatywnej. To rodzaj ostrzeżenia, że w ciągu najbliższych dwóch lat cięciu może ulec sama ocena. W uzasadnieniu analitycy agencji napisali, że główną przyczyną decyzji jest wzrost wydatków publicznych, który grozi przekroczeniem 3-proc. stosunku deficytu do PKB. Chodzi już nie tylko o wprowadzony program „Rodzina 500 plus”, który tylko w tym roku oznacza 17 mld zł wydatków przy deficycie budżetowym zaplanowanym na 55 mld zł, ale też o kolejne zapowiadane zmiany, takie jak obniżenie wieku emerytalnego.
– Ta decyzja to szansa na to, żeby poszukać trwałych źródeł dochodów, które będą równoważyły budżet, aby jednak bardziej zadbać o klimat inwestycyjny, który w komentarzu towarzyszącym ocenie był bardzo mocno podkreślany jako element, który uległ znaczącemu pogorszeniu oraz poprawie albo zwiększeniu atrakcyjności inwestycyjnej, czemu m.in. służyć miałaby większa stabilizacja efektywności działania instytucji, większa przewidywalność polityki.
Mimo że komentarz Moody's kładł główny nacisk na kwestie fiskalne, nie pominięto też wątku nadszarpniętego zaufania inwestorów ze względu na paraliż Trybunału Konstytucyjnego oraz wielkiej niewiadomej, jaką okazać się może ustawa o przewalutowaniu kredytów we frankach. W dodatku w lipcu kolejną rewizję swoich ocen przeprowadzą Standrad & Poor's, który obniżył Polsce rating w styczniu, oraz Fitch. Moody's natomiast przyjrzy się polskiej gospodarce ponownie we wrześniu. Jeśli wymienione w komentarzu zagrożenia się nie ziszczą lub ich realizacja stanie się mniej prawdopodobna, to ocena zostanie utrzymana.
– To są elementy, które mogą sprawić, że rating nie zostanie obniżony. Kolejna ocena ze strony Moody's jest już całkiem niedługo, bo we wrześniu. Jeżeli pójdziemy w przeciwną stronę, to obawiam się, że każde kolejne aktualizacje ratingów będą wyglądały bardzo podobnie do tej decyzji Moody's, tzn. będziemy mieli do czynienia z dużą negatywną presją na polskie aktywa i obawami inwestorów, że to tak naprawdę to tylko kwestia czasu, kiedy rating powędruje w dół – prognozuje Petka-Zagajewska.
Po decyzji negatywnej agencji, ale łagodniejszej od oczekiwań, złoty się lekko umocnił, a obligacje podrożały. W poniedziałek euro kosztowało 4,36 zł, o 1 proc. mniej niż w piątek, dolar potaniał o 1,2 proc., a frank szwajcarski o 1,3 proc. Rentowność obligacji spadła z 2,99 proc. do 2,93 proc. Niewiele jednak przemawia za długoterminowym utrzymaniem tych kierunków.
– W najbliższym czasie liczba znaków zapytania, które generują i globalną niepewność, np. trzeba pamiętać o referendum w sprawie brexitu, i lokalną niepewność. Tutaj przede wszystkim zwracamy uwagę na rozwiązanie ustawy frankowej, na kolejne aktualizacje ratingów, które już w lipcu przedstawią dwie następne największe agencje, czyli S&P i Fitch – przypomina Petka-Zagajewska. – To są czynniki, które tę przestrzeń do umocnienia złotego np. poniżej poziomów 4,30–4,25 będą znacząco ograniczały.
(Newseria)