Czy rząd potrafi zakomunikować ludziom, dlaczego kopalnie trzeba restrukturyzować?
Zamiast odpowiedzi na to pytanie, społeczeństwo dostało historię o klaunach w cyrku, gówniarzerii i pajacach. Po wczorajszym wieczorze i zerwanych negocjacjach górników z rządem, takie treści pozostały w głowach milionów Polaków.
Kopalnie trzeba restrukturyzować, bo są nierentowne, co źle wpływa na polską gospodarkę. Jak się tłumaczy taką decyzję społeczeństwu? Jakich słów się używa? Jakich ludzi wybiera się do rozmów z górnikami? Jak są przygotowywane przekazy do opinii publicznej? Czy przedstawiciele rządu są przygotowani do wzięcia udziału, zarówno w negocjacjach i mediacjach, jaki i wystąpieniach medialnych tuż po nich?
Górnictwo to naprawdę wielkie pieniądze, wielki biznes i potężne grupy wpływu. Są tutaj rozgrywki biznesowe, ale i ogromne stawki społeczne dla polityków, w tym przypadku dla premier Kopacz. A pojedynek na wizerunek będzie często rozstrzygający. Kto będzie potrafił się dobrze komunikować – wygra! To, jak przygotowany był do komunikacji medialnej – minister Arłukowicz – podczas sporu z lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego, każdy widział. Może na szóstkę to nie było, ale zrozumienie tego, po co staje przed kamerą było dość wyraziste i suma summarum Arłukowicz wygrał.
Wczorajszy briefing reprezentantów rządu - górnicy wyszli z sali Urzędu Wojewódzkiego, bo – jak wykrzyczeli – zostali nazwani „pajacami”. Jak było, nikt nie wie, bo wszystko toczyło się za zamkniętymi drzwiami, a reprezentacja rządu tłumaczyła się potem, że nie użyto słowa „pajace”, ale stwierdzenia „skończmy z tym pajacowaniem”. Efekt jest taki, że słowo zrobiło już zawrotną karierę, a stronie rządowej trudno było wybrnąć z takiej stylistyki.
Kiedy przypatruję się lekarzom i górnikom, to widzę między tymi dwiema grupami zawodowymi, wiele podobieństw, choć są też wyraźne różnice. Z obydwiema grupami mocno identyfikuje się społeczeństwo, choć oczywiście w różny sposób. Lekarz to lekarz, czyli ktoś komu ufamy, bo od niego zależy najważniejsza sfera naszego życia, czyli zdrowie. Więc siłą rzeczy, pacjent zawsze zidentyfikuje się z językiem medyków. Z górnikami z kolei, identyfikuje się większa część społeczeństwa, bo górnicy mówią językiem statystycznego Polaka, żyjącego od pierwszego do pierwszego. To górnicy walczą o chleb dla rodzin, o być albo niebyć. Przekaz z punktu widzenia społecznego jest porażająco mocno. Wyobrażam sobie, jak skończyłyby się negocjacje ministra zdrowia z lekarzami, gdyby padły podczas ich rozmów podobne słowa. Arłukowicz nie dał z siebie zrobić mięsa armatniego rządu i swój przekaz koncentrował na tym, co zrobił w sytuacji, kiedy lekarze z PZ zamknęli gabinety. Mówił językiem korzyści dla pacjenta. I tym wygrał. Nadawał na tych samych falach co pacjenci.
Wczoraj po tym jak górnicy wyszli ze spotkania oburzeni, reprezentanci rządu mieli swoje 5 minut przed kamerami największych mediów. Związkowcy wyszli krzyczeć, że rząd nie chce ratować dobra narodowego, a przecież chodzi właśnie o ratowanie polskiej gospodarki, bo kopalnie są nierentowne, a jeśli są nierentowne to wiadomo co się robi z takim biznesem – są to normalne prawa ekonomii. Ale czy rząd potrafi to wytłumaczyć, pokazać? Czy ludzie to rozumieją? Czy społeczeństwo to rozumie?
Wysłannicy rządu i prezes Kompanii Węglowej rozpoczęli briefing. Obrazek był taki, że czterej panowie stali przez jakieś dwie minuty czekając na antenę i wyglądali jakby ich ktoś solidnie wystraszył. Mieli swój czas antenowy i wykorzystali go w całości na następujące stwierdzenia:
- Nie będziemy komentować rozmów – mówił Wojciech Kowalczyk, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa wiceminister skarbu. Następnie w setce nagrywanej dla TVP INFO, mówił lakonicznie, że temat jest trudny i wzbudza emocje oraz dodał: - Przepraszamy za to co się stało.
Ciekawe czy premier Kopacz jest dumna ze swojej drużyny.
Więcej o kryzysie polskiego górnictwa czytaj tutaj: