Opinie

Droga restrukturyzacja kopalni, czyli „sami swoi”...

Tomasz Szymborski

Tomasz Szymborski

Dziennikarz śledczy. Laureat Nagrody Watergate SDP za publikacje z zakresu dziennikarstwa śledczego ( 2003 r.).

  • Opublikowano: 14 stycznia 2015, 15:45

    Aktualizacja: 15 stycznia 2015, 07:57

  • 16
  • Powiększ tekst

Spółka Restrukturyzacji Kopalń SA, którą rząd wybrał do przekazania czterech kopalni Kompanii Węglowej, dzięki tej decyzji uratuje stołki i wysokie wynagrodzenia dla „swoich”.

Jeszcze przed „genialnym” planem restrukturyzacji Kompani Węglowej SA, niektórzy z członków (dobre słowo) delegacji rządowej nazywali ją w wywiadach telewizyjnych „Kampanią Węglową”. Czuli, że ich starcie z górnikami i „Solidarnością” może stać się dla rządu PO-PSL Stalingradem?

Rządowy plan naprawczy dla KW, który wywołał na Śląsku falę protestów, zakłada sprzedaż nowej, zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być przekazane Spółce Restrukturyzacji Kopalń (SRK). Chodzi o kopalnie Bobrek-Centrum, Sośnicę-Makoszowy, Pokój, i Brzeszcze. Według związkowców oznacza to likwidację tych kopalń. Zaniepokojenie jest tym większe, bo okazało się że trzy kopalnie (KWK Brzeszcze, KWK Sośnica-Makoszowy i KWK Bobrek Centrum) chce przejąć spółka Universal Energy sp. z o.o., której jest prezesem jest Waldemar Mróz, podejrzany przez IPN o kłamstwo lustracyjne.

Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK) to jednoosobowa Spółka Skarbu Państwa. Powstała w trakcie reformy górnictwa realizowanej przez rząd Jerzego Buzka, która do tej pory odbija się czkawka na Śląsku, i nie tylko. SRK kosztuje nas wszystkich, czyli podatników kilkaset milionów złotych rocznie. Teoretycznie miała zajmować się sprzedażą majątku i odwadnianiem zamkniętych kopalń, po to by wody kopalnianie nie zalały istniejących. I rzeczywiście to robi. Jednak nie tylko. Zarządza też przejętymi mieszkaniami zakładowymi. Jednak gdyby chciano, to pokopalniane nieruchomości można by sprzedać w jeden rok i zamknąć sprawę, a odwadnianie kopalń należałoby przerzucić na kopalnie istniejące. Ale po co?

Powiem brutalnie – jeszcze jednym, ukrytym celem istnienia SRK jest dawanie pracy znajomym królika z branży – dlatego jest ciągły lobbing na otrzymywanie coraz większych dotacji z budżetu, a sprzedaż nieruchomości tak bardzo się ślimaczy. Spółka realizuje też zapewne program „rodzina na swoim”. Zaangażowanie prezesów SRK „w temacie” górnictwa doceniła też premier Kopacz.

Premier przekonywała, że choć dotychczas SRK kojarzyła się z wygaszeniem i likwidacją kopalń, teraz ma być „główną siłą w restrukturyzacji”. - Restrukturyzacja to również ograniczenia, w tym ograniczenia w zatrudnieniu, ale te, które są konieczne i taką propozycję złożyliśmy, aby tę taką najmniej wdzięczną rolę właśnie SRK, co znalazło odzwierciedlenie w zmianie statutu (…), no, ale ta propozycja też się nie spotkała z uznaniem – powiedziała Kopacz.

Sami swoi

Na Śląsku SRK kojarzy się ze specyficznie pojmowanym programem „rodzina na swoim”, który niedawno pisywałem. Syn prezesa Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) decyzję o przydziale mieszkania dostał za kilka dni. Zwykli najemcy czekają kilka miesięcy. Cały skandal opisywałem na wgospodarce.pl (http://goo.gl/E1lQ9v). Z moich informacji wynika, że nie był to jedyny taki „przydział”. Taki klimat.

Ministerstwo Gospodarki lakonicznie kwitowało realizowany „rodzinny program” przez zarząd SRK: „Z uzyskanych przez MG informacji wynika, że w przedstawionej przez Pana sprawie nie zostały złamane żadne przepisy powszechnie obowiązujące ani wewnętrzne regulacje SRK S.A. dotyczące gospodarowania posiadanymi zasobami mieszkaniowymi.” No cóż. Trudno byłoby się przyznać urzędnikom wicepremiera Piechocińskiego do braku rozeznania w tym, co się dzieje w nadzorowanej spółce.

Jak widać w resorcie nadzorowanym przez PSL mają mniej więcej tak samo blade pojęcie o wydarzeniach w spółkach górniczych, jak wtedy, gdy szefem Rady Nadzorczej KW SA była osoba bez zdanego obowiązkowego egzaminu na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

50 tys. miesięcznie dla prawnika

Władze SRK bardzo dbają o prawników. Koszty usług prawniczych w tej spółce są bardzo wysokie. Skąd to wiem? Ano z dokumentacji przetargowej. Przykłady? BIP jest bezlitosny…

W 2011 roku przetarg na 4-letnią obsługę prawną SRK SA wygrała oferta, którą złożyła Kancelaria Radców Prawnych Bożena Pindel Ireneusz Pindel s.c. z Bytomia. Była to… jedyna oferta. Kancelaria za obsługę prawną otrzymała 2 352 000 złotych netto, czyli 2 892 960 złotych brutto. Na konto zwycięskiej kancelarii przez cztery lata wpływało 60 tys. 270 złotych miesięcznie. Mało?

15 listopada 2014 roku został ogłoszony przetarg „w trybie negocjacji bez ogłoszenia”, czyli tryb zamówienia z wolnej ręki na obsługę prawną Oddziału SRK SA Zakład Administracji Zasobów Mieszkaniowych. Wpłynęła jedna oferta kancelarii prawnej z Bytomia. Wygrała Kancelaria Adwokacka Ireneusza Pindela z Bytomia. To nieprzypadkowa zbieżność nazwisk.

Za obsługę prawną spółka SRK SA zapłaci kancelarii w ciągu czterech lat 2 066 400 zł, czyli dokładnie 2 541 672 zł brutto. Daje to godziwe miesięczne wynagrodzenie - 52951,5 zł brutto. Mniej, niż poprzednio, ale też da się jakoś żyć.

Spółka SRK SA jest przedsiębiorstwem górniczym, powołanym do prowadzenia likwidacji kopalń, zabezpieczenia kopalń sąsiednich przed zagrożeniem wodnym, gazowym oraz pożarowym. A także w trakcie i po zakończeniu likwidacji kopalń, zagospodarowywania ich majątku, tworzenia nowych miejsc pracy, w szczególności dla pracowników likwidowanych kopalń.

Pytanie, które nasuwa się samo: czy SRK jest dla górników czy dla „przyjaciół królika”?

Więcej o kryzysie polskiego górnictwa czytaj tutaj:

Powiązane tematy

Komentarze