Informacje

wSieci: Zagrali z diabłem – w pułapce kredytu

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 marca 2014, 09:39

    Aktualizacja: 3 marca 2014, 13:55

  • Powiększ tekst

W sprzedaży jest już nowe wydanie odważnego tygodnika młodej Polski „wSieci”. W numerze między innymi artykuł Marii Wiernikowskiej „Zagrali z diabłem” o młodych, ambitnych z kredytem hipotecznym.

„Magda Hodak i jej partner to wymarzony materiał dla banków. Młodzi, ambitni, pracowici, zaczynają od zera i przez całe życie chcieli pracować na bank. To znaczy, chcieli pracować na dom…

Najpierw liczby. Dom kosztował 450 tys. zł. Przez 35 lat będą spłacać po 700 franków miesięcznie. W banku, w polskim banku, powiedzieli im, że to najtańszy kredyt, a waluta najpewniejsza. Wiadomo, szwajcarska.

Przez pierwszy rok płacili po 1 560 zł miesięcznie. Zarabiali oboje po 5 tys., ona w handlu, on w wykończeniówce budowlanej, więc spokojnie. Ale po roku frank nagle skoczył z niecałych 2 zł do 3 z hakiem, a rata automatycznie o 1 000 zł.

Jego interesy zaczęły kuleć: deweloperzy raz płacili, raz nie. Zapożyczał się na materiały, na nowe wzory. Wpadał w szał, a potem w depresję. Ona zacisnęła zęby, przeszła do nowej firmy, zwiększyła wydajność. Coraz trudniej było jednak wyłożyć co miesiąc te 2,5 tys., nie licząc innych zobowiązań. W 2012 r. poprosili w banku o „wakacje kredytowe”, żeby złapać oddech – przez pół roku płacili tylko połowę, ale potem rata (plus zaległość) spuchła do 3,3 tys. zł. W końcu, gdy tylko się potknęli – nie zdążyli z jedną ratą – bank wypowiedział im umowę i zażądał spłaty całości: 700 tys. zł.

Skąd ta kwota? Skoro spłacili równowartość 33 tys. franków z pożyczonych 211 tys., połowa poszła na bankowe opłaty i odsetki, druga połowa na spłatę kapitału, to do spłacenia zostało 195 tys. franków, które przeliczono po dzisiejszym kursie 3,6 zł za frank. I to daje 700 tys. zł.

Mają 30 dni na wytrzaśnięcie tej kosmicznej sumy, po czym bank zaczyna naliczać odsetki karne od tej całej kwoty: 10 tys. I nie czeka: na jej pensję wchodzi natychmiast komornik i zabiera połowę jej zarobków. W końcu wyznacza datę licytacji domu. Cena wywoławcza – 190 tys. zł. Może pójść za mniej.

Te pieniądze trafi ą do banku na poczet długu. Resztę – przez miniony rok należność wzrosła jeszcze o 240 tys. – będą płacić przez resztę życia. Pod mostem.”

Cały artykuł w bieżącym wydaniu tygodnika „wSieci”. Dostępny, także w formie e-wydania i w nowych, wygodnych formatach EPUB, MOBI i PDF, które idealnie dopasowują się do urządzeń takich jak telefony, tablety i czytniki e-booków. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

------------------------------------------------------

------------------------------------------------------

Uwaga!

Promocje na ciekawe książki wSklepiku.pl!

Zniżki sięgają nawet 90%!

SPRAWDŹ SAM!

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.