Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Dochody budżetu są - ale tylko na papierze

Zbigniew Kuźmiuk

Zbigniew Kuźmiuk

Dr nauk ekonomicznych, poseł na sejm RP, poseł do PE w latach 2004-2009, obecnie ponownie wybrany, wcześniej marszałek województwa mazowieckiego, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski, nauczyciel akademicki Politechniki Radomskiej, promotor wielu prac magisterskich i licencjackich.

  • Opublikowano: 19 grudnia 2012, 10:19

    Aktualizacja: 20 grudnia 2012, 09:40

  • Powiększ tekst

Przesuwanie długów niczego nie daje, bo rok 2013 pod względem wpływów podatkowych, zapowiada się jeszcze gorzej, niż ten który się właśnie kończy. Kończy się powoli rok 2012 i przynajmniej wstępnie, można ocenić realizm planowania dochodów budżetu państwa przez ministra Rostowskiego, na ten właśnie rok.

Wstępne dane za cały rok 2012 ukażą się na stronach Ministerstwa Finansów dopiero po 20 stycznia przyszłego roku, ale właśnie ten resort opublikował dane dotyczące wpływów podatkowych za miesiąc listopad.

Są one wprawdzie lepsze niż wykonanie odchodów podatkowych za wrzesień i październik, ale nie na tyle, aby dochody te za 11 miesięcy tego roku wróżyły zrealizowanie tego co zaplanował szef resortu finansów.

Przypomnę tylko, że dochody podatkowe z VAT, zamiast przyśpieszać jak to się zwykle dzieje w końcówce roku, coraz bardziej spowalniają albo są wyraźnie niższe od ubiegłorocznych. We wrześniu były o 6,9%, a w październiku aż o 14% niższe, niż w analogicznych miesiącach roku poprzedniego.

Równie źle było w przypadku wpływów z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT). We wrześniu wpływy z tego podatku były niższe aż o 16,3%, a w październiku o 13,9% niż w tych samych miesiącach roku poprzedniego.

W listopadzie te bardzo negatywne tendencje zostały wprawdzie lekko odwrócone albo złagodzone (wpływy z VAT w stosunku do listopada 2011 roku były o 5,5% wyższe, z akcyzy za to o 6,1% niższe, z CIT także o 3,5% niższe, a z PIT o 3,6% wyższe).

Jeżeli weźmiemy jednak pod uwagę wpływy podatkowe z 11 miesięcy tego roku i porównamy je z analogicznym okresem roku ubiegłego to wyraźnie widać, że ministrowi Rostowskiemu nie uda się osiągnąć zaplanowanych dochodów podatkowych i to w bardzo dużym stopniu.

Po 11 miesiącach wpływy z VAT są 1,4% niższe, z akcyzy o 4,1% , z CIT o 6.9%, a z PIT o 5,5% wyższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Można by powiedzieć, mimo wszystko jednak to niezłe rezultaty, gdyby minister Rostowski nie przewidywał w budżecie na rok 2012, dwucyfrowych wzrostów wpływów podatkowych.

Najbardziej dotkliwa pomyłka dotyczy podatku VAT. Dochody budżetowe z tego tytułu miały być o aż 12 mld zł (o około 10%) większe niż w 2011, choć nie przewidywano kolejnej podwyżki jego stawek.

Wykonanie po 11 miesiącach wpływów z VAT o 1,4% niższe niż w roku 2011, spowoduje już na pewno sytuację, że wpływy z tego podatku za cały rok 2012 będą nominalnie niższe niż w roku poprzednim. Jest to sytuacja, która ma miejsce pierwszy raz od momentu wprowadzenia tego podatku czyli od roku 1993.

Przypomnę tylko, że ma ona miejsce w sytuacji kiedy poziom inflacji jest wyraźnie wyższy niż tej przyjęty w ustawie budżetowej. W budżecie bowiem przyjęto wskaźnik inflacji na poziomie 2,8%, a przez wiele miesięcy tego roku wskaźnik inflacji wynosił blisko 5%, by w ostatnich miesiącach obniżyć się do 4%, a w październiku do 3,4%.

Przy wyraźnie wyższym wskaźniku inflacji w stosunku do tego zaplanowanego wpływy z VAT-u powinny być wyższe w stosunku do tych zaplanowanych i to bardzo wyraźnie, bowiem oddziałuje na nie pozytywnie aż dwa czynniki wzrost gospodarczy i wyższa inflacja, a są nie tylko od nich wyraźnie niższe ale nawet niższe od od wykonania wpływów z tego podatku w roku 2011.

Minister Rostowski pytany przez mnie kilka razy w Sejmie o przyczyny tego stanu rzeczy, odpowiadał bardzo wymijająco, nie chcąc przyznać się do takiego gigantycznego błędu.

Wszystko wskazuje więc na to, że po stronie dochodowej budżetu w 2012 roku, może zabraknąć przynajmniej 12-15 mld zł, a to oznacza konieczność zablokowania dużej części wydatków budżetowych w ostatnim miesiącu tego roku.

Obcięte zostaną zapewne wydatki inwestycyjne, a pewną część wydatków z 2012 roku, minister Rostowski, przesunie do finansowania z budżetu przyszłorocznego (klasyczne zamiatanie pod dywan).

Tyle tylko, że przesuwanie długów niczego nie daje, bo rok 2013 pod względem wpływów podatkowych zapowiada się jeszcze gorzej niż ten, który się właśnie kończy.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.