Jak banki wspierają sztukę
Relacja bankierów ze światem artystycznym zawsze była intrygująca i zmieniała się na przestrzeni wieków. Jedna z ciekawszych form współpracy zaistniała w Średniowieczu. Bankierzy obdarzali artystów swoją opieką, by w zamian zyskać prestiż, ale i rozgrzeszenie za swe niecne czyny związane z lichwą.
Współcześnie bankom przyświecają nieco inne cele. Podczas zakupów dzieł sztuki kierują się zwykle kwestiami inwestycyjnymi lub wizerunkowymi, rzadziej dekoracyjnymi. Coraz większa liczba tego typu instytucji finansowych, chcąc utrwalać i budować obraz organizacji odpowiedzialnej społecznie i zaangażowanej w rozwój kultury, decyduje się na bliższy kontakt ze sztuką.
Dobrym przykładem w tym kontekście i liderem jest Deutsche Bank. Instytucja ta ma powody do dumy - wsparcie prestiżowych targów Frieze Art w Londynie, współpraca z fundacją Solomon R. Guggenheim oraz kolekcja licząca w 2009 r. około 56,000 prac rozmaitych artystów. Ten imponujący zbiór dzieł ma swój początek w projekcie z 1970 roku: „Sztuka w miejscu pracy”, którego nadrzędnym celem było inspirowanie pracowników, wyzwolenie w nich nowych, postępowych idei. Szczęśliwie, Deutsche Bank nie poprzestał na tej jednostkowej akcji. Po dziś dzień kontynuuje swą przygodę ze sztuką.
Tego typu projekty są również widoczne na polskim rynku. Przykładem może być Fundacja Sztuki Polskiej ING stworzona w 2000 roku. Jedną z jej aktywności na płaszczyźnie artystycznej jest kolekcja dzieł sztuki powstałych po 1990 roku. W jej skład wchodzą prace młodych, polskich artystów reprezentujące rozmaite nurty sztuki współczesnej i techniki artystyczne. Godną pochwały inicjatywą jest współpraca od 2004 r. fundacji z Narodową Galerią Sztuki Zachęta, która przyczyniła się do wzbogacenia stałej kolekcji galerii o siedem dzieł uznanych polskich artystów m.in.: "Bez tytułu (ksiądz)" Jakuba Juliana Ziółkowskiego czy "Camping Jenin" Joanny Rajkowskiej.
Artystyczne dzieła służą instytucjom finansowym nie tylko jako narzędzie marketingowe; stanowią one również element oferty banków. Na Zachodzie od dawna dzielą się one doświadczeniami zdobytymi na rynku sztuki. Pojęcie art-banking w zamożniejszych krajach jest już zatem dobrze znane. Według raportu Art and Finance 2011 przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte oraz ArtTactics, aż 83 proc. doradców bankowości prywatnej uważa, że sztuka powinna stanowić część ich oferty dla zamożnych klientów. 78 proc. z nich już oferuje swoją pomoc w tym zakresie.
W Polsce usługa inwestowania w dzieła sztuki dopiero się rozwija. Mimo początków, można już mówić o zmianie podejścia naszych rodaków i banków do tego typu inwestycji - przełom nastąpił w 2011 r. Według raportu przygotowanego przez Portal Rynek Sztuki, do tej pory usługi związane z art-bankingiem uruchomiły dwa polskie banki, a kolejne deklarują wprowadzenie tego typu oferty.
Na naszym macierzystym rynku powstała także możliwość grupowego inwestowania w sztukę. Każdy inwestor staje się przez stworzoną wcześniej spółkę celową współwłaścicielem zakupionych dzieł sztuki. – Takie podejście do inwestycji pozwala na kupno prac światowej klasy, które dają szansę uzyskania stabilnych stóp zwrotu sięgających nawet 25 proc. rocznie. Potwierdzeniem jest przykład funduszu Fine Art Fund, zarządzanego przez Philipa Hoffmana – mówi Karolina Nowak, doradca ds. inwestycji w sztukę z Wealth Solutions.
Możliwości inwestowania w sztukę, które od wieków wykorzystują globalne banki, stają się dostępne dla każdego z nas. Lokując część swojego kapitału w artystycznych pracach podnosimy swój status społeczny, wspieramy artystów, ale przede wszystkim zapewniamy sobie szansę na ponadprzeciętne zyski przy ograniczonym ryzyku. – Kluczem jest jednak właściwy dobór dzieł. Dla większości z nas oznacza to skorzystanie z pomocy specjalisty – podsumowuje Karolina Nowak, doradca ds. inwestycji w sztukę z Wealth Solutions.
Piotr Suchodolski