Poszkodowani górą. Coraz większe kwoty odszkodowań przyznawanych przez sądy.
Najpierw był prawdziwie galaktyczny spot za 7 mln zł w rytmie przeboju „The Beatles”, a potem gwałtowne zejście na ziemię w postaci konfrontacji z raportem GUS, na temat rosnącego poziomu ubóstwa i emigracji zarobkowej. W tym jednak przypadku, możemy mówić o rzeczywistym zbliżeniu się Polski do standardów europejskich. Nie dalej jak kilka lat temu, nasi rodacy otrzymywali bowiem ledwie 10 proc. kwoty odszkodowania za wypadek komunikacyjny, na którą mógł liczyć przeciętny mieszkaniec Europy Zachodniej. Dziś możemy już mówić o 50 proc. i choć nasze 50 000 zł wobec dwukrotnie wyższej kwoty dla sąsiada zza Odry wciąż może wyglądać blado to pamiętajmy, że cały czas mamy do czynienia z tendencją wzrostową.
Wzrost świadomości konsumenckiej
Wygląda na to, że czasy, w których z wdzięcznością przyjmowaliśmy kwoty oferowane przez Ubezpieczyciela odeszły w niepamięć. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że decyzje Towarzystw Ubezpieczeniowych nie są ostateczne i choć kwoty uzyskiwane przez poszkodowanych na drodze przesądowej są coraz wyższe to praktyka pokazuje, że w większości przypadków znacznie więcej można wywalczyć przed Sądem. Skąd taki nagły wzrost świadomości konsumenckiej? Dużą rolę w procesie edukacji społeczeństwa bez wątpienia odgrywają media, które chętnie nagłaśniają „zwycięskie” dla poszkodowanych wyroki, jak choćby przypadek 4,5-latka sparaliżowanego w wypadku, któremu zasądzono 1 300 000zł odszkodowania i ponad 11 000 tys. miesięcznej renty, zamiast 180 000 zł oferowanych przez Ubezpieczyciela.
Sprawa jest w toku. Odwołaliśmy się od decyzji sądu i powinniśmy uzyskać jeszcze około 200 tysięcy. Łączna kwota powinna więc sięgnąć 1,5 miliona złotych
powiedział w wywiadzie dla Money.pl Krzysztof Lewandowski, prezes Europejskiego Centrum Odszkodowań, które reprezentowało chłopca przed Sądem.
Miliardowy rynek
Polska Izba Ubezpieczeń podała, że pierwszej połowie 2013 roku Towarzystwa Ubezpieczeniowe wypłaciły poszkodowanym w sumie 19,5 miliarda zł, co stanowi ponad dwu-procentowy wzrost w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Jednak szacunkowo kwota likwidacji szkód przez samych ubezpieczycieli to ok. 18,8 mld zł, gdzie zatem podziała się brakująca kwota? Ok. 700 mln, o których mowa to szacunkowa kwota rynku Kancelarii Odszkodowawczych, takich jak wspomniane już EuCO. Firmy te, w dużym uproszczeniu, występują w naszym imieniu podczas negocjacji z Ubezpieczycielem lub jeśli to konieczne – reprezentują nas na drodze sądowej. Naturalnie, cały proces nie jest darmowy – kancelarii trzeba średnio oddać ok. 25% zasądzonej kwoty, jednak praktyka pokazuje, że i tak w większości przypadków wychodzimy z kwotą o kilkadziesiąt, a nierzadko i kilkaset procent wyższą, niż pierwotnie oferowana przez Towarzystwo Ubezpieczeniowe.
Europo nadchodzimy(?)!
Z pewnością powodem do radości jest fakt, że jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej świadomi swoich praw i możliwości, czego najlepszym przykładem jest obecna sytuacja związana z rynkiem odszkodowań (choć i tu jest jeszcze trochę do nadrobienia). Gdyby udało nam się osiągnąć taki poziom wzrostu w kluczowych dziedzinach gospodarki, to za kilka lat nikt by nie chciał z Polski wyjeżdżać.