Informacje

Walka z oszustwami takimi, jakich dopuszczał się Volkswagen zmieni sposoby testowania i certyfikowania aut fot. PAP/EPA/Patrick Pleul
Walka z oszustwami takimi, jakich dopuszczał się Volkswagen zmieni sposoby testowania i certyfikowania aut fot. PAP/EPA/Patrick Pleul

„Dieselgate” wywróci na całym świecie sposoby testowania emisji spalin z pojazdów

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 26 września 2015, 08:59

    Aktualizacja: 26 września 2015, 09:01

  • Powiększ tekst

Od początku roku Unia Europejska będzie stopniowo wprowadzać nowe testy emisji spalin przez pojazdy silnikowe. Będą one przeprowadzane w warunkach drogowych i mają ograniczyć możliwość manipulacji pomiarami, jakie wyszły na jaw w przypadku Volskwagena. Także amerykańska rządowa Agencja Ochrony Środowiska (EPA) planuje zmienić dotychczasowy system testowania silników diesla.

Obecnie poziom emisji spalin przez pojazdy silnikowe w krajach Unii Europejskiej badany jest w laboratoryjnym cyklu pomiarowym NEDC (New European Driving Cycle), którego wyniki - jak przyznają urzędnicy KE - nie odzwierciedlają poziomu emisji w normalnych warunkach drogowych. Rzeczywiste emisje szkodliwych dla zdrowia i środowiska tlenków azotu z pojazdów z silnikiem diesla mogą znacznie przekraczać poziomy stwierdzone w testach NEDC. Dlatego pięć lat temu KE zaczęła opracowywać nowe testy, które zmierzą również poziom emisji w warunkach drogowych.

W maju 2015 r. unijny komitet techniczny dla pojazdów silnikowych, w którym zasiadają przedstawiciele krajów członkowskich UE, przyjął przepisy o testach RDE (Real Driving Emission), które wejdą w życie od stycznia 2016 r. Początkowo mają służyć tylko do celów monitoringu, bo kraje UE muszą jeszcze uzgodnić limity emisji dla testów RDE. Komisja ma nadzieję, że od jesieni 2017 r. nowe testy będą przeprowadzane dla celów homologacji samochodów, a od jesieni 2018 r. - dla wszystkich nowych samochodów. Emisje spalin będą mierzone przez przenośne systemy pomiarowe mocowane na samochodach. Testy RDE mają uzupełnić badania laboratoryjne, a ich rezultaty będą uwzględniane w certyfikatach zgodności.

Według Komisji nowe procedury ograniczą ryzyko manipulacji pomiarami emisji spalin za pomocą urządzeń czy specjalnego oprogramowania instalowanego w samochodach. Stosowanie takich urządzeń jest zakazane unijnymi przepisami, jednak unijni eksperci sygnalizowali w swoim raporcie z 2013 r., że producenci aut mogą stosować takie urządzenia, co wyjaśniałoby znaczne różnice w poziomach emisji tlenków azotu przy testach laboratoryjnych oraz w warunkach drogowych.

Amerykańska federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ustaliła, że oprogramowanie zainstalowane w ponad 480 tys. pojazdów Volkswagena z napędem dieslowskim uaktywnia system ograniczania emisji spalin (przestawianie silnika na szczególnie oszczędny tryb pracy) tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oprogramowanie włączało w trakcie testowania silnika katalizator neutralizujący tlenki azotu i w ten sposób redukowało ich ilość do poziomu wymaganego przez rygorystyczne amerykańskie przepisy. Limit emisji tlenków azotu w USA wynosi 50 mg na milę, podczas gdy w UE jest to 80 mg na kilometr.

Podczas normalnej jazdy katalizator był często wyłączony, co powodowało emisję znacznie przekraczającą dozwolone normy. Sygnałem testowania silnika były jego wysokie obroty przy braku ruchu pojazdu.

Neutralizację tlenków azotu w spalinach silnika wysokoprężnego osiąga się poprzez wstrzykiwanie do nich roztworu mocznika, z którego drogą rozkładu cieplnego powstaje amoniak jako czynnik roboczy całego procesu. By przebiegał on w sposób ciągły, należy zapewnić stały dopływ do katalizatora wspomnianego roztworu (dostępnego w handlu pod nazwą AdBlue) w ilościach równych - w zależności od warunków jazdy - od 2 do 8 proc. ilości spalanego przez silnik oleju napędowego.

Dzięki oprogramowaniu znikała konieczność instalowania w samochodach większych zbiorników na AdBlue i częstszego ich tankowania.

Na 6 października zaplanowano spotkanie komitetu technicznego ds. pojazdów silnikowych, a komisarz UE ds. rynku wewnętrznego i przemysłu Elżbieta Bieńkowska zwróciła się do prezydencji luksemburskiej, by sprawą tą zajęła się Rada UE ds. konkurencyjności na spotkaniu 1 października.

Także amerykańska rządowa Agencja Ochrony Środowiska (EPA) planuje zmienić dotychczasowy system testowania silników diesla, aby uniknąć w przyszłości sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku pojazdów Volkswagena - poinformowała w piątek agencja Associated Press.

Szef biura EPA ds. transportu i jakości powietrza Chris Grundler zapowiedział, że agencja poszerzy procedurę testową samochodów z silnikami na olej napędowy o badania w warunkach drogowych. Podkreślił także, że w ten sposób wykrywane będą przypadki wykorzystywania oprogramowania do redukcji emisji szkodliwych dla środowiska gazów.

Afera związana z praktykami Volkswagena wywołała falę krytyki wobec działań EPA. Zdaniem ekspertów procedury kontrolne agencji były przestarzałe i nieprzystosowane do obecnego poziomu technologicznego. Agencja AP przypomina, że mechanizm VW odkryła nie EPA, a naukowcy z Uniwersytetu Zachodniej Wirginii, korzystając właśnie z testów drogowych.

Broniąc działalności EPA Grundler zwracał uwagę, że zaledwie 1 proc. samochodów w USA ma silniki diesla i dlatego ich badanie nie było priorytetem dla agencji.

PAP, sek

Dossier skandalu Volkswagena czytaj tutaj:

"Dieselgate": Szef Porsche stanął na czele koncernu Volkswagen, czyli ucieczka do przodu

Skandal Volkswagena się rozszerza. Czy nasz resort środowiska i UOKiK chowają głowę w piasek w sprawie nazwanej już „Dieselgate”?

W Polsce jeździ 100 tys. Volkswagenów, Audi , Skód i Seatów z silnikiem, którego parametry ekologiczne koncern VW fałszował

Amerykański gwóźdź do trumny (niemieckiego) diesla

Szef Volkswagena Martin Winterkorn podał się do dymisji po skandalu „ekologicznym”

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych