Janusz Szewczak: Tajfun Rostowski zmiecie rząd, zostawiając gigantyczne spustoszenia
Ten huragan wcześniej czy później, zmiecie ten rząd zostawiając nam gigantyczne spustoszenia. Kuglarskie sztuczki księgowe nie są już dłużej w stanie uchronić polskich finansów publicznych przed prawdziwą katastrofą.
Idziemy jako kraj i państwo ostro pod wodę. Propagandowa „Zielona wyspa” już wkrótce zamieni się w czarną dziurę i czarną rozpacz wielu polskich rodzin. MF ośmiesza i atakuje wstępne i dość łagodne propozycje gospodarcze opozycji, ostrzega listownie ekonomistów i analityków, że wydatki z tytułu propozycji PiS-u mogą sięgnąć 62,6 mld zł.
Pomijając wątpliwą wiarygodność wyliczeń J. V. Rostowskiego i jego kabaretowe talenty, należy mu przypomnieć kilka niepodważalnych i kosztownych faktów. Jego działania w sferze finansów publicznych zwiększyły nasze zadłużenie publiczne już do blisko 900 mld zł., do końca kadencji PO – PSL z pewnością przekroczymy 1 bln zł. długu. Blisko 50 proc. polskiego długu jest w rękach zagranicznych - to już kwoty rzędu ok. 250 mld euro. Jeśli policzyć dokładnie to co jest poukrywane po różnych zakamarkach – funduszach np. w Krajowym Funduszu Drogowym (ok. 50 mld zł.), to już przekroczyliśmy próg ostrożnościowy 55 proc. do PKB. Potwierdzają to również wyliczenia unijne.
Mimo, że sztukmistrz z Londynu obiecywał nam niepodnoszenie podatków, mamy wyższy VAT, akcyzy, niższą składkę do OFE, wyższą składkę rentową, zlikwidowane praktycznie wszystkie ulgi podatkowe. W ten sposób wyciągnięto z naszych portfeli co najmniej 25-30 mld zł. Nic dziwnego, że gwałtownie słabnie konsumpcja i wzrost gospodarczy. Bezlitośnie wyciśnięto z dywidend spółki SP. MF J. V. Rostowski pomylił się, bagatelka w kwestii tegorocznych wpływów podatkowych, zwłaszcza z VAT-u (jak dobrze pójdzie) gdzieś o 15-18 mld zł. Koncepcja polityki gospodarczej realizowanej przez ostatnie 5 lat przez PO i PSL – pożyczać jak długo się da, płacić za nowe i stare długi, ile zażądają pożyczający, wyprzedać co tylko jeszcze się da – nawet sanatoria - załamuje się.
Tak naprawdę te prymitywne, rabunkowe pomysły gospodarcze realizowane pod hasłem – "po nas choćby potop" - nie rozwiązuje żadnego polskiego problemu, wręcz przeciwnie tylko je pogłębia. Najpierw wmówiono Polakom z okienka propagandowej tuby rządu – TVN 24 i TVN CNBC, że kryzysu w Polsce nie ma i nie będzie, teraz słyszymy, że to tylko chwilowe spowolnienie. Po jesiennym, kolejnym pewnie mało realnym expose premiera dowiemy się, że czas oszczędzać, bo zielona wyspa właśnie zamienia się w czarną dziurę. Trzeba tylko przetrzepać portfele Polaków jeszcze bardziej się zintegrować z UE i znów będzie dobrze – Eldorado nad Wisłą.
Praktycznie wszystkie ważniejsze pomysły na rządzenie PO - PSL w ostatnich 5-ciu latach - ustawę o podniesieniu wieku emerytalnego do 67 lat, ustawę o emeryturach mundurowych, o waloryzacji kwotowej emerytur, ustawę o SKOK –ach, zaskarżono do Trybunału Konstytucyjnego. Wszystkie te pomysły to prawdziwe legislacyjne bezprawie, to wyraz pogardy dla własnego narodu, niechlujstwo i brak wyobraźni, ewidentny brak przestrzegania procedur i zasad konstytucyjnych. To popisy cynizmu, bezkarności, wszechogarniającego kłamstwa, manipulacji liczbami i faktami. Są więc realne szanse na to, że te ustawy polegną w TK podlegając ocenie najlepszych polskich sędziów.
Na szczęście ten sąd jeszcze nie jest na telefon, a sędziowie nie są jeszcze „rozgrzani”. A to będzie oznaczało gigantyczne koszty dla państwa polskiego, idące w dziesiątki miliardów złotych do zwrotu. Za te błędy zapłacimy oczywiście my – podatnicy. Czy autorzy tej radosnej twórczości, którzy albo nie chcą, albo nie umieją naprawić zegarka, którzy zresztą sami zepsuli, będą wtedy jeszcze z nami? Czy zielona karta i dom na Malcie nie zapewnią im całkowitej bezkarności?
Stajemy dziś w obliczu największego kryzysu gospodarczego w Polsce od ponad 20 lat, o skutkach, którego nasi rodacy nie mają nawet bladego pojęcia. Może się okazać, że lampy naftowe, piecyki – kozy i konserwy mogą podobnie, jak w Grecji czy Portugalii, podbić również polski rynek. Im dłużej będzie przy władzy obecna ekipa, tym dramatyczniejsze w sferze finansów publicznych i gospodarki, będą skutki zbliżającego się kryzysu, a środki zaradcze, które trzeba będzie podjąć w celach ratunkowych bardziej dolegliwe społecznie i rygorystyczne.