Afera reprywatyzacyjna: Hanna Gronkiewicz-Waltz przerzuca odpowiedzialność na urzędników
Decyzja o zwrocie działki pod dawnym adresem Chmielna 70 była pochopna; odpowiedzialni urzędnicy zostaną dyscyplinarnie zwolnieni - powiedziała w piątek prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Dodała, że Biuro Gospodarki Nieruchomościami powinno zostać rozwiązane.
Ogromne kontrowersje wzbudza sprawa zwrotu w prywatne ręce działki obok Pałacu Kultury; jej dawny adres to Chmielna 70, a wartość nawet 160 mln zł. Została zwrócona mimo że, najprawdopodobniej wcześniej przyznano za nią odszkodowanie.
Gronkiewicz-Waltz w porannym oświadczeniu powiedziała, że ws. Chmielnej 70 w ostatnich dniach prosiła Biuro Prawne o zrobienie "istotnej kwerendy" ws. wszystkich materiałów związanych ze zwrotem tej nieruchomości.
"Doszłam do wniosku, że urzędnicy nasi nie dołożyli należytej staranności. (...) W związku z tym ta decyzja o zwrocie tej działki była pochopna. I dlatego też wszyscy ci, którzy informowali nas, również wprowadzając w błąd i mnie (....), będą dyscyplinarnie zwolnieni" - oświadczyła prezydent stolicy.
Chodzi o dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajko, jego zastępcę Jerzego Mrygonia oraz Krzysztofa Śledziewskiego - pracownika BGN pracującego przy decyzji zwrotowej dla Chmielnej 70.
Gronkiewicz-Waltz dodała, że Biuro Gospodarki Nieruchomościami powinno być rozwiązane. Przypomniała, że zdecydowała kilka tygodni temu o przeniesieniu spraw reprywatyzacyjnych z BGN do Biura Prawnego.
"Zwrócę się do Rady Miasta o powołanie komisji nadzwyczajnej, która będzie pracować a la long, która powinna być złożona z przedstawicieli wszystkich partii" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. Jej zdaniem Platforma Obywatelska powinna być w niej w mniejszości.
Jak dodała, poprosi przewodniczącą Rady Warszawy o ogłoszenie przetargu na zewnętrzny audyt dotyczący reprywatyzacji od roku 1990. "Proponuję, żeby jako jedną z pierwszych nieruchomości zanalizować (kamienicę przy) Noakowskiego 16, która została zwrócona w roku 2003 r. przez Lecha Kaczyńskiego, która też budzi wiele emocji, w związku z tym, że tam jednym ze spadkobierców jest rodzina mojego męża" - powiedział Gronkiewicz-Waltz.
Zapowiedziała, że zostanie sporządzona lista spraw prowadzonych przez kancelarie m.in. Roberta Nowaczyka, które zajmują się przede wszystkimi reprywatyzacją.
Dodała, że Platforma Obywatelska powinna we wrześniu złożyć projekt "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej. Jak powiedziała "koledzy ją o tym zapewnili". "Projekt był przygotowany wcześniej, nie ujrzał niestety światła dziennego" - zaznaczyła prezydent stolicy.
Po wydaniu oświadczenia, Gronkiewicz-Waltz powiedziała w radiu TOK FM, że do czasu uchwalenia "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej będą wstrzymane wszystkie zwroty. Mówiła, że w projekcie tej "dużej" ustawy powinna być ustalona wysokość odszkodowania za nieruchomości; jak mówiła, sądy nadal orzekają wypłatę odszkodowania w wysokości 100 proc. wartości nieruchomości. Pytana, jak duże powinny być te odszkodowania, odpowiedziała, że jej zdaniem powinno to być nie więcej niż 10 proc.
Prezydent stolicy była też pytana, czy ustąpi ze stanowiska. "Uważam, że trzeba wyjaśnić sprawę reprywatyzacji i nie widzę powodu, że takie same działania, które się działy i za czasów PiS-u, i za czasów Platformy, owszem to byłoby bardzo wygodne. Natomiast ja pierwsza przygotowałam ustawę, która została uchwalona, która wejdzie w życie, pierwsza przygotowałam ochronę lokatorów w roku 2009, w związku z tym uważam, że jest to hipokryzja" - odpowiedziała.
Rano, gdy Gronkiewicz-Waltz wydawała oświadczenie, oprócz dziennikarzy pojawili się również przedstawiciele Partii Razem. Przynieśli transparent z napisem "Najpierw ludzie, potem zyski".
Na godzinę 10 prezydent stolicy zapowiedziała konferencję prasową.
Satysfakcję z decyzji zapowiedzianych w piątek przez Gronkiewicz-Waltz - m.in. dymisji części urzędników odpowiedzialnych za zwroty nieruchomości oraz przeprowadzenia w ratuszu audytu dotyczącego decyzji reprywatyzacyjnych - wyraziło w przesłanym PAP stanowisku zaangażowane w spór wokół reprywatyzacji warszawskie stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.
MJN odniosło się jednak krytycznie m.in. do stanowiska Gronkiewicz-Waltz, według którego nieprawidłowości związane ze zwrotami nieruchomości w Warszawie związane są z brakiem "dużej ustawy reprywatyzacyjnej". Rzecznik MJN Karol Perkowski zarzucił prezydent stolicy, że przez lata "kryła" urzędników, których zwolnienie zapowiedziała w piątek. Z kolei audyt ogłaszany blisko dekadę po objęciu władzy w Warszawie tworzy - jego zdaniem - wrażenie "kroku PR-owego" i "zwykłej gry na czas".
W sobotę "Gazeta Wyborcza" opisała okoliczności reprywatyzacji Chmielnej 70. Miasto zwróciło ją w 2012 r. trójce prawników, którzy wykupili roszczenia do niej. Tymczasem Ministerstwo Finansów uzyskało dokumenty sugerujące, że b. współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, zostało w PRL przyznane za nią odszkodowanie. "GW" podała, że w 2012 r. mec. Robert Nowaczyk odebrał od wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba Rudnickiego decyzję o zwrocie działki - Rudnicki kilka tygodni później zrezygnował z pracy w ratuszu. Według artykułu w 2012 r. Rudnickiego i Nowaczyka łączyły relacje biznesowe - byli współwłaścicielami nieruchomości w Zakopanem.
PAP/ as/