Informacje

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Delegat na szczycie klimatycznym żywi się sam

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 listopada 2013, 07:03

    Aktualizacja: 15 listopada 2013, 07:08

  • Powiększ tekst

Po czterech dniach Szczytu Klimatycznego delegaci już wiedzą, że wodę mineralną przynosimy ze sobą, a obiad można ugotować w hotelowej kuchni. Bo poza profesjonalną obsługą uczestnikom szczytu zgotowaliśmy kosmiczne ceny - donosi bezpłatna gazeta "Metro".

Jak informuje dziennik delegaci w centrum kongresowym, które znajduje się na Stadionie Narodowym mają duży wybór w menu: sushi, tradycyjne potrawy (np. gęś z gruszkami, pierogi), halal, czy dania wegetariańskie. Odstraszają ich jednak ceny.

Danie główne: 8-12 euro, woda i piwo w jednej cenie (np. Tyskie) - 2 euro, kawa 2-3 euro. Karnet na cały szczyt to 380 euro (czyli ok. 1,7 tys. zł).

Jak reagują na te ceny delegaci?

- Pierwszego dnia musiałam kupić coś na miejscu, bo nic ze sobą nie wzięłam. Dziś przyniosłam ze sobą dwie butelki wody. Woda po 2 euro? Dlaczego aż tyle?

- oburza się delegatka z Mali.

O ceny jedzenia "Metro" zapytało resort środowiska, współorganizatora szczytu.

- Nie wnikaliśmy, co i w jakich cenach będzie serwowane w czasie szczytu. To sprawa między spółką PL2012 a firmą, które zapewnia catering

- powiedział gazecie Paweł Mikusek, rzecznik ministerstwa.

Tymczasem delegaci znaleźli sposób na zakup taniego jedzenia.

 

Niektórzy żywią się w fast foodach w okolicach Stadionu, np. w przejściu podziemnym pod rondem Waszyngtona, inni gotują sami.

Nie wszystkim jednak odpowiada polskie jedzenie, wolą własne.

- Polskie jedzenie nie smakuje nam. Kupujemy ryż, warzywa i gotujemy nasze narodowe dania w kuchni hotelowej

 

- opowiada Sylvie Razafindrabe, która wraz z piątką delegatów przyleciała z Madagaskaru.

Źródło: Metro/Opr. Jas

Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych