Pomoc dla osób z traumą po śmierci bliskich - kluczowa!
Podczas epidemii bardzo ważna jest pomoc psychiatryczna w walce z traumą po śmierci bliskich – powiedział kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego w Centralnym Szpitalu MSWiA Jacek Koprowicz, wieloletni szef szpitala psychiatrycznego w Pabianicach, który jest też konsultantem w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym.
Psychiatra mówił, że teraz nie jest już tak często, jak jeszcze kilkanaście dni temu, wzywany do szpitala na stadionie, bo – jak tłumaczył – są coraz poważniej chorzy, których trzeba szybko podłączać do aparatury medycznej i nie ma czasu na konsultacje.
„Zimą było więcej interwencji psychiatrycznych, częściej rozmawiałem z pacjentami, którym trudno się było odnaleźć w tej sytuacji nietypowej, także przecież dla nas – lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych. U pacjentów było więcej przypadków depresyjnych związanych z izolacją od bliskich, od świata zewnętrznego” – podkreślił Koprowicz.
„Teraz częściej zdarzają się na przykład przypadki osób, które odmawiają wsparcia respiratorowego. Wtedy także jestem proszony o pomoc przez medyków ze Stadionu Narodowego. Przyjeżdżam, wchodzę w specjalnym stroju na salę szpitala tymczasowego i staram się ich – jak to się mówi – zabezpieczyć psychiatrycznie” – tłumaczył.
„Najpierw rozmawiam z lekarzami prowadzącymi tych pacjentów, potem słucham chorych, staram się podczas rozmowy zrozumieć emocje, jakie nimi kierują” – zaznaczył psychiatra. „A trzeba pamiętać, że w szpitalach covidowych, szczególnie tam, na Stadionie Narodowym, panują specyficzne warunki. Do chodzących w specjalnych kombinezonach medyków wszyscy już przywykli. Sam pracuję w takim skafandrze, co przecież jest warunkiem naszego bezpieczeństwa, ale to z kolei powoduje, że nie mamy z pacjentami tzw. normalnego kontaktu” – mówił.
„W warszawskim szpitalu na stadionie, stworzonym na potrzeby epidemii, dochodzi jeszcze atmosfera miejsca, gdzie nie ma okien, gdzie pory dnia są wyznaczane przez zapalone lub gaszone światła na korytarzach” – opisywał lekarz. „To może wzbudzać poczucie niepewności, zagrożenia, trochę tak, jak w bunkrze podczas wojny” – relacjonował. „Zimą leczyłem więcej pacjentów z zaburzeniami nastroju, lękami, czy nie będzie gorzej” – powiedział Koprowicz.
Tłumaczył, że najczęstszą obawą pacjentów jest – wywołany przerażającymi statystykami zgonów – lęk przed podłączeniem do respiratora.
„Miałem do czynienia z chorymi, którzy nie zgadzali się na podłączenie do aparatury i to nie tylko dlatego, że znają statystykę częstszych zgonów pacjentów pod respiratorami” – wyjaśnił Koprowicz.
Lekarz ze stołecznego szpitala MSWiA podkreśla, że teraz psychiatrzy mierzą się z jeszcze trudniejszymi zadaniami niż dotychczas.
„Musimy po prostu pomagać rodzinom ludzi zmarłych na COVID-19” – podkreślił Koprowicz. „Naszym zadaniem jest walka z ich traumą po stracie bliskich. Tutaj, w poradni przy ul. Wołoskiej w Warszawie, mam, co wynika ze specyfiki miejsca, szpitala MSWiA, do czynienia z większą liczbą pacjentów z rodzin osób ze służb mundurowych i chociaż pomagamy wszystkim, tych jest więcej” – stwierdził.
„Więcej jest kobiet. To one – być może – głębiej przeżywają utratę bliskiej osoby” – mówił psychiatra. „Obserwuję jednak, że – czy to w Warszawie, czy w przychodni w Pabianicach – pojawia się coraz więcej osób z traumą po nagłej śmierci osób bliskich” – zaznaczył Koprowicz.
„Osoby, które wyjeżdżają do szpitala na oddział covidowy wyglądają stosunkowo dobrze, wydaje się, że są w relatywnie dobrej kondycji, ale ta choroba, COVID-19, może jednak postępować błyskawicznie” – przypomniał psychiatra i dodał, że niektórzy tacy pacjenci już, niestety, do domu nie wracają. Wtedy – jak mówił lekarz – rodzina i przyjaciele nie mogą po prostu uwierzyć w śmierć bliskich. Pojawia się szok i niewyobrażalne przygnębienie, toteż – co podkreślił psychiatra – bliskim zmarłych na COVID-19 należy jak najszybciej pomóc.
Czasem, nawet kiedy choroba ustępuje, także potrzebna jest interwencja psychiatryczna. „Miałem niedawno taką pacjentkę, która gorączkowała prawie dwa tygodnie. W poważnym stanie przywieziono ją do szpitala na Stadionie Narodowym. Na szczęście objawy ustąpiły, pacjentka fizycznie czuje się już dobrze, ale także musiałem interweniować” – wspomina psychiatra. „Pojawiła się niestety psychoza, pacjentka ma urojenia” – tłumaczył Koprowicz.
„Jeśli chodzi o pracowników służby zdrowia, nie trafił do mnie do tej pory na szczęście nikt, kto powiedziałby: +Nie radzę sobie z emocjami, umierają mi ludzie+” – podkreślił lekarz.
„Jednak za każdym razem, kiedy przyjeżdżam do szpitala tymczasowego na Stadion Narodowy, kiedy witam się z koleżankami i kolegami i mówię +Cześć+, bo tam wszyscy jesteśmy po imieniu, to oni odpowiadają: +Jacek, porozmawiaj najpierw z nami+. Jest gigantyczna potrzeba wypowiedzenia tych emocji, które, nam lekarzom, towarzyszą od roku” – wyjaśnił psychiatra.
„Pani psycholog z mojej przychodni poprosiła o możliwość utworzenia wśród lekarzy tzw. grupy wsparcia. Zgodziłem się, bo to bardzo pomaga rozładować emocje i je właściwie skierować” – powiedział Koprowicz.
PAP/ as/