To nie samobój. To walkower Kuleszy
Cezary Kulesza w ciągu kilku miesięcy zaprzepaścił pracę poprzedników nad jakąkolwiek poprawą wizerunku Polskiego Związku Piłki Nożnej
Katastrofa. Trudno inaczej określić to, co się dzieje w ostatnich miesiącach wokół Polskiego Związki Piłki Nożnej, reprezentacji Polski i w końcu samego Cezarego Kuleszy. Do puli kolejnych afer w polskiej piłce w ostatnich dniach dołączyła ta z Mirosławem Stasiakiem w roli głównej.
Stasiak w Kiszyniowie
PZPN dopiero po kilku dniach od informacji, że Stasiak był w Kiszyniowie, wydał oświadczenie, w którym tłumaczył, że był on uczestnikiem wyjazdu na zaproszenie jednego z partnerów związku. Początkowo, z racji zasady poufności, nie zdradzał jego nazwy. Jednocześnie związek ogłosił, że zacznie ingerować w listę gości, co ma „uchronić” od tego typu zdarzeń w przyszłości.
W piątek od rana kolejni sponsorzy związku i reprezentacji zaprzeczali, że któryś z nich zaprosił Stasiaka. Do komunikatu PZPN odniósł się m.in. Rafał Brzoska, założyciel i szef firmy InPost. Jak zaznaczył, oczekuje on wskazania, który z partnerów PZPN zaprosił Stasiaka i zagroził konsekwencjami w postaci przerwania współpracy. A firma Tarczyński zapowiedziała już, że nie przedłuży umowy wygasającej we wrześniu.
Wreszcie okazało się, że to Inszury.pl były odpowiedzialne za obecność Stasiaka w Kiszyniowie. „Ustaliliśmy, iż pan Mirosław Stasiak był jednym z odbiorców wydarzenia korzystających z naszej puli pakietów wyjazdowych jako osoba towarzysząca” - przyznała firma.
To nie był jeden raz
Jakby to było mało… kiedy wydawało się, że nic nie może zaskoczyć, to portal Meczyki.pl w niedzielę poinformował, że to nie była pierwsza styczność Stasiaka z PZPN w ostatnim czasie. Strony dobrze się już znały. Udowadnia to możliwości, jakie Stasiak miał podczas meczu w Kiszyniowie.
Co więcej, Stasiak kilka miesięcy temu był zaproszony… na mecz Polski ze Szwecją, który decydował o awansie na mistrzostwa świata.
O co to całe zamieszanie, ktoś zapyta? Mirosław Stasiak w 2011 roku został prawomocnie skazany na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata za 43 czyny dotyczące ustawienia lub próby ustawienia meczów. Czyli jednym słowem za korupcję. A PZPN w ostatnich latach próbował odciąć się od tego ciemnego okresu, w którym był łączony ze wszelkim złem.
Wszystkie afery Kuleszy
Już czytając pierwsze oświadczenie PZPN-u (z czwartkowego wieczoru), można było przeczuć, że „drama” dopiero się rozkręci. Każdy, kto choć trochę zna realia obecnego świata, wiedział, iż sponsorzy tak tego nie zostawią i zareagują. Stanowczo.
Kulesza chciał odciąć się od sprawy, ale zrobił to w najgorszy możliwy sposób. Ze wszelkich doniesień medialnych wynika, że to on stał za tym wszystkim. Najpierw próbował przemilczeć sprawę, a gdy się nie udało wyprowadził cios w sponsorów… a jak wiadomo - nikt nie powinien gryźć ręki, która go karmi. Jednym oświadczeniem oczernił tak naprawdę wszystkie firmy współpracujące ze związkiem. Nikomu się do tej pory taka sztuka nie udała!
Co więcej - prezes najwidoczniej próbuje zrobić z ludzi głupków. Skoro okazuje się, że relacje ze Stasiakiem trwały już od jakiegoś czasu, a on próbuje zrzucić winę na innych. I udawać, że nie wiedział o zamieszaniu.
Przynajmniej w moich oczach już mało co poprawi ocenę kadencji Kuleszy w roli prezesa PZPN. Nie mówiąc, że to nie pierwsza, tylko kolejna afera w krótkim czasie.
Gdy było zamieszanie z pamiętnymi premiami za mundial, związek też mógł się lepiej zachować. Do tego organizacja meczu Polska - Niemcy, którego ideę krytykował nawet selekcjoner kadry - Fernando Santos. Dorzucamy wysokie ceny biletów na mecze, czy kolejną, świeżą sprawę - konflikt Grzegorza Krychowiaka z lekarzem reprezentacji - dr Jackiem Jaroszewskim.
Przy tym wszystkim nie pomagają kwestie sportowe. Wątpliwe były już procesy wyboru nowych selekcjonerów - przede wszystkim przeciąganie ich i zabawa z mediami oraz kibicami. Do tego, że wszyscy byli już tym zmęczeni. Zarówno przy ogłaszaniu Czesława Michniewicza (tu oczywiście kolejne dno), jak i wspomnianego Santosa.
No i sam efekt wynikowy reprezentacji. Wątpliwy styl kadry podczas Mundialu, „historyczne” pięć minut meczu z Czechami, aż wreszcie żałosna przegrana z Mołdawią.
Ktoś powie - ale przecież PZPN świetnie się zachował, kiedy rozpoczęła się wojna na Ukrainie. Dodatkowo rozpoczęli jedną z największych inwestycji w historii związku - budowę własnego ośrodka treningowego. Myślę, że w tej chwili to są tak naprawdę małe akcenty wobec tego, czym żyją obecnie kibice i całe środowisko.
To wszystko fatalnie rzutuje na panowanie Kuleszy, który prezesem… jest zaledwie dwa lata. A wydaje się, iż afer uzbierał na swoje konto niż przez całe dwie kadencje Zbigniewa Bońka. A sprawa Stasiaka powoduje, że Kulesza nie zaliczył samobója. A walkowera - w każdych normalnych okolicznościach, kierując biznesem, ta osoba powinna stracić tak ważne stanowisko.