Jakie nie-piękne samobójstwa
W Polsce ponad 5 tysięcy ludzi odbiera sobie życie w ciągu roku, a w 2013 liczba ta wzrosła do ponad 6 tysięcy. Połowa z nich to bezrobotni, ludzie bezpośrednio dotknięci decyzjami politycznymi, ustawami, działalnością urzędów (luzaków i meneli pomijam, bo oni pracować nie chcą, wolą jabcoka i ławeczkę, bez pretensji do kogokolwiek).
Ludzie ci, to nie tylko ofiary jednostki chorobowej zwanej depresją. To niemy krzyk rozpaczy, że chcieliśmy pracować, być potrzebni, ale się nie dało. Mój zmarły tragicznie przyjaciel popełnił 10 lat temu samobójstwo, najprawdopodobniej z podobnej przyczyny. Pamiętam jego grobową retorykę, gdy mówił pod nosem, że "niepotrzebne stadu zwierzę odchodzi, zaszywa się w lesie i umiera". Praca pod etycznym względem jest wielką wartością, ale u nas dzieli się na legalną, czyli opodatkowaną i nielegalną, czyli na czarno. Dla liberała taki podział nie istnieje. Każdy kto pracuje ma prawo czerpać z tego dochody, a jeśli państwo mu w tym przeszkadza, to kombinowanie jest dozwoloną formą protestu. W socjaliźmie praca na czarno jest gorzej traktowana jak bycie na legalnym zasiłku, co samo w sobie zakrawa o czarną komedię. Tylko że tu wcale nie ma nic śmiesznego.
Kilka dni temu media społecznościowe obiegła informacja o kolejnej samobójczyni - właścicielce firmy kosmetycznej, która walczyła o zwrot nienależnie pobranego podatku akcyzowego w kwocie blisko 3 milionów złotych. Sprawa ciągnęła się ponad 20 lat, a po 17 wyroku sądu, odsyłającym sprawę do ponownego rozpatrzenia, biedna kobieta nie wytrzymała i postanowiła opuścić miejsce, gdzie spotkała ją taka pogarda ze strony państwowych urzędów z salą sądową włącznie. Po ostatniej nagonce wyborczej na Korwina, gdzie zarzucano mu, że gdyby wdrożył w życie swoje pomysły gospodarcze, ludzie padaliby na ulicy jak muchy, trup słałby się gęsto, bo to dzieci głodne, bo to matka chora, a ojciec nie ma na leki, wypadałoby i tym razem zrzucić winę na Korwina. Tylko że to nie on rządzi. Cwany.
Tymczasem rządzą złotouści. Złotouści twierdzą, że jedynym rozwązaniem jest społeczna gospodarka rynkowa, co eufemizuje po prostu czysty socjalizm. W nim istnieje ponoć umowa społeczna, ludzie wzajemnie chcą sobie pomagać (pod państwowym przymusem), gdzie poszanowanie prawa jest podobno podstawą relacji międzyludzkich. W świetle powyższych jest to kompletny bełkot, dobry do zakuwania przez początkujących adeptów i wielbicieli oświeconej polityki PO, PiS, SLD, PSL, czy Palikociarni. Umiejętne granie na społecznych fobiach i jak jeden mąż piętnowanie KNP z jego wstrętnym "kapitalistycznym wyzyskiem" daje efekty. Dublet POPiS zebrał znowu 60% głosów. Przy znikomej frekwencji można podejrzewać, że w przypadku partii rządzącej były to głosy urzędników i ich rodzin, których w Polsce przybyło w ciągu obu kadencji Donalda Tuska w tempie zastraszającym. Poseł Wipler przypomniał kiedyś rozmowę Pawła Kukiza z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem. Muzyk zapytał go dlaczego rząd zatrudnił ponad 150 tysięcy urzędników. Ten bez krępacji odpowiedział, że to ponad 600 tysięcy wyborców. Jasne?
Korwin jeszcze nikogo nie zabił. Korwin mówi, jeździ po kraju, stara się pokazać jakąś alternatywę. Skoro naprawiany od dziesiątków lat socjalizm wciąż ma błędy i wypaczenia, to może po prostu czas z nim zerwać? Każda liberalizacja gospodarcza jest na wagę złota i trzeba wspierać ludzi, którzy mogą o tym decydować. Będą to konkretne miejsca pracy dla ludzi desperacko jej poszukujących. Niech zarabia bogaty, ale niech ma możliwość rozwoju firmy i zatrudnianie w niej kolejnych pracowników. Inaczej się po prostu nie da. Wracając jeszcze do ofiar, to czy nie odnoszą państwo wrażenia, że część odpowiedzialności za tysiące desperatów, którym udało się zakończyć ziemską wędrówkę, spada na od lat zabetonowaną elitę polityczną? Tylko kto ich ma z tych rodzinnych tragedii rozliczyć, skoro wciąż wygrywają wybory? A może chodzi o czystą eugenikę i zawoalowane w formie "samopozbycie" się jednostek słabych, nieprzystosowanych, które sprawiają kłopot w raju na zielonej wyspie? Tych stale ubywa, bo już w 2015 roku, będzie nas znowu o dodatkowe 6 tysięcy mniej, i to nie z przyczyn naturalnych...