Analizy

Wszyscy na rynkach na coś czekają

źródło: Bartosz Sawicki, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 26 lipca 2016, 10:34

  • 1
  • Powiększ tekst

Jen czeka na decyzję Banku Japonii i informacje o kształcie pakietu stymulacyjnego, dolar australijski na dane o inflacji za drugi kwartał, dolar amerykański na komunikat Fed i wyjście rentowności dziesięcioletnich obligacji ponad 1,6 proc. Funt czeka na ścięcie stóp a europejski sektor bankowy na wyniki stress testów. Euro czeka na wykrystalizowanie się jakiekolwiek motywu przewodniego mogącego wyrwać kurs z marazmu. W Polsce czekamy na szczegóły dotyczące kwestii kredytów denominowanych we franku i obniżenia wieku emerytalnego. Inwestorzy w USA czekają także na publikowane po ostatnim dzwonku na Wall Street wyniki Apple. Atmosfera czekania powoli staje się absurdalna jak u Becketta.

Liczący na przełom w wielu kwestiach zapewne się rozczarują. Nie widzimy silnych podstaw by Fed zmienił swoją retorykę w komunikacie po lipcowym posiedzeniu. Podtrzymujemy też opinię, że Bank Japonii (jeszcze) wykaże się biernością. Nasz osąd wspierają nocne pogłoski, które USD/JPY zepchnęły pod 104,50. Towarzyszące temu ruchowi osłabienie dolara do innych walut powinno być wygaszane, szczególnie w przypadku EUR/USD i NZD/USD.

Agencja Bloomberg dotarła do rządowego dokumentu określającego plany współpracy gabinetu Abe z Bankiem Japonii. W jego myśl kooperacja ekspansyjnej polityki fiskalnej i monetarnej ma być fundamentem i kluczem do osiągnięcia celu inflacyjnego. Więcej ważnych szczegółów podaje Nikkei, agencja donosi, że pakiet stymulacyjny ma być skromniejszy niż 10 bilionów jenów zakładane przez rynek. Co więcej, jego ogłoszenie po stronie rządowej ma nastąpić dopiero 2 sierpnia, czyli kilka dni po najbliższym posiedzeniu Banku Japonii. Jako, że pakiet stymulacyjny po stronie rządowej nie jest gotowy (potwierdził to dziś także Minister Finansów Aso), drastycznie zmniejsza się prawdopodobieństwo luzowania monetarnego na posiedzeniu w końcówce tygodnia.

W ostatnich dniach dolar kanadyjski jest zdecydowanie najsłabszą z walut G-10. USD/CAD podniósł się nad 1,32 pod wpływem osuwania się cen ropy WTI w kierunku 43 USD. Warto przy tym zwrócić uwagę na rozejście się dróg najważniejszych surowców. Ceny miedzi od lipcowego minimum podniosły się ponad 7 proc. W przypadku metalu kwotowanego na Londyńskiej Giełdzie Metali kurs zbliżył się do 5 000 USD za tonę. Na pierwszy rzut oka skala odbicia może imponować, szczególnie na tle ropy, która w tym samym czasie potaniała o około 6 proc. Dodajmy, że ostatni rajd cen miedzi jest już kolejną próbą odbicia w ostatnich miesiącach. Uważamy, że trwające wzrosty, podobnie jak poprzednie impulsy, nie staną się początkiem trwałej tendencji. Na drodze wykrystalizowania się trendu zwyżkującego stoją przede wszystkim nadpodaż surowca (nie tylko będzie utrzymywać się przez lata, ale w najbliższych kwartałach powinna wręcz ulec pogłębieniu) i chimeryczny popyt ze strony gospodarek wschodzących. Istnieje zatem znaczne pole do wzrostu siły relatywnej ropy do miedzi. Przenosząc tę tendencję na rynek FX: relatywna siła surowców będących punktem odniesienia dla wyceny waluty (a także pozycjonowanie) zaczyna faworyzować krótkie pozycje na AUD/CAD. Staną się szczególnie atrakcyjne w przypadku rozczarowania publikowanymi w nocy danymi inflacyjnymi z Australii.

Powiązane tematy

Komentarze