Spotkanie z Unem bez wpływu na rynki
We wtorek światowe media, również ekonomiczne, skoncentrowane są na Singapurze. Spotkanie Donalda Trumpa z Kim Jong Unem już się odbyło, jednak treść podpisanego dokumentu pozostaje nieznana. Rynki nie podzielają euforii prezydenta USA i szybko zaczną żyć innymi tematami, przede wszystkim decyzjami banków centralnych.
Spotkanie w Singapurze to świetny zabieg wizerunkowy … dla północnoamerykańskiego dyktatora. Po latach kwestionowania reżimu to USA zaproponowały ten szczyt i po raz pierwszy Kim Jong Un został uznany przez głowę zachodniego państwa za pełnoprawnego przywódcę. Z punktu widzenia Trumpa spotkanie ma również być wsparciem w kampanii Republikanów przed listopadowymi wyborami do Kongresu. Trump wypowiedział porozumienie nuklearne z Iranem oraz rozpętał konflikt handlowy z najbliższymi sojusznikami. Potrzebuje zatem historii, która pokaże, że potrafi nie tylko niszczyć, ale też nawiązywać porozumienia. Dlatego Kima, którego jeszcze kilka miesięcy temu nazywał „małym i grubym facetem od rakiet” dziś nazwał „utalentowanym przywódcą, który kocha swój kraj”. Jednak w odróżnieniu od Korei Północnej, w USA będzie zadawanych wiele pytań. Pierwsze z nich brzmi: co konkretnie USA dostaną w zamian za bezprecedensowy gest legitymizacji północnokoreańskiego reżimu? Co zawiera podpisany dokument? Donald Trump twierdzi, że spotkanie poszło znacznie lepiej niż można było się spodziewać, a teraz nastąpi szybka denuklearyzacja Korei. Jednak to tylko słowa, które jak wiadomo u prezydenta USA potrafią się zmieniać bardzo szybko. Czy czasem Korea nie wykorzysta sprzyjającego okresu do dalszych prac jądrowych? Szansa na to, że Korea zgodzi się na tak otwarty dostęp dla inspektorów, jak to miało miejsce w przypadku Iranu wydaje się nikła, zatem Trump będzie bardzo mocno rozliczany z efektów „zamiany” porozumienia z irańskiego na koreańskie. Jeśli porozumienie nie będzie konkretne, USA ryzykują niezadowolenie sojuszników, takich jak choćby Japonia, która nagle na placu boju została osamotniona.
Ze względu na te wszystkie pytania i wątpliwości, ale również na fakt, iż spotkanie nie ma jakichś istotnych reperkusji w wymiarze gospodarczym rynki finansowe pozostają niewzruszone. Koreański indeks KOSPI (KOSP200) od tygodni pozostaje w konsolidacji i dzisiejszą sesję zakończył nawet lekkimi spadkami. Cena złota spada dziś, ale zaledwie o 0,2 proc. i jest to związane raczej z obserwowanym jednocześnie umocnieniem dolara. Niewątpliwie złoto jak i dolar będą reagować znacznie bardziej żywiołowo na jutrzejszą decyzję Fed, czy choćby dane o inflacji z USA za maj, które są głównym punktem dzisiejszego kalendarza (14:30). Ze względu na wzrost cen ropy rynek spodziewa się wzrostu inflacji aż do poziomu 2,8 proc., co może wywoływać obawy o jastrzębie stanowisko Fed. Naszym zdaniem szczyt tegorocznej inflacji w USA wypadnie w czerwcu, kiedy może ona przekroczyć 3 proc. Złoty rano nieco traci, szczególnie do dolara, którego kurs rośnie do 3,6335. Euro kosztuje 4,2746 złotego, frank 3,6804, zaś funt 4,8520 złotego.