Gdańsk. Żołnierze na manewrach w klubie ze striptizem
Zakończyło się wojskowe dochodzenie ws. jednego MIA (missing in action - zaginionego w akcji) po pewnym feralnym wypadzie „na miasto” w Gdańsku. Dowódca został oczyszczony z zarzutów, ale o samej sprawie jeszcze długo trudno będzie zapomnieć. Do klubu zawiózł ich dowódca. Poza zgubieniem kolegi żołnierze mieli paść ofiarami użycia nielegalnych środków i łącznie wydali w klubie 50 tys… Nadal nie wiadomo, czy polskich złotych, czy amerykańskich dolarów
Dowództwo 101. Dywizji Powietrznodesantowej armii USA zostało w wojskowym dochodzeniu oczyszczone ze stawianych im zarzutów. 40 żołnierzy z tej jednostki, części słynnej 101. Dywizji Powietrznodesantowej, zapewniającej ochronę wzdłuż wschodniej i południowej flanki NATO, we wrześniu 2020 r., odwiedziła Gdańsk. Świętując urodziny jednego żołnierzy, część jednostki udała się do „Obsesji”, gdańskiego klubu ze striptizem i przy tej okazji zgubili jednego z kolegów. Do klubu zawiózł ich sam dowódca batalionu.
W sprawie był przesłuchiwany m.in. pilot black hawka, który twierdził, że w podawanym mu w klubie szampanie były środki odurzające i narkotyki. Żołnierz miał zeznać też, że striptizerki „gryzły go w sutki, by nie zasnął” i wielokrotnie same korzystały z jego karty kredytowej. Ogółem żołnierze wydali w klubie ok. 50 tys., choć czy chodziło o polski złoty, czy amerykańskie dolary, tego już w amerykańskim raporcie nie podano.
W wyniku skandalu dowódca batalionu otrzymał oficjalną naganę i odszedł na emeryturę.
Lokal „Obsesja”, położony w centrum miasta, jest dobrze znany policji. To tutaj w 2017 r. funkcjonariusze przeprowadzili wielki nalot, podczas którego zatrzymano 22 pracownice klubu.
Stripes.com, Onet, mw
CZYTAJ TEŻ: Na koniec wakacji możliwe obniżki cen paliwa
CZYTAJ TEŻ: Premier: Polska będzie odpowiedzialna za ewakuację 300 obywateli Afganistanu