TYLKO U NAS
Obalmy mity o OZE w Polsce. Chętnych nie brakuje, problemy są w szczegółach
Wokół odnawialnych źródeł energii znów jest gorąco, a wyzwań zielonej transformacji jest znacznie więcej niż tylko uchwalenie tzw. ustawy wiatrakowej. Dlatego redakcja wGospodarce.pl zorganizowała debatę „Rola i znaczenie przedsiębiorstw we wspieraniu rozwoju odnawialnych źródeł energii. Jakie wyzwania i korzyści stoją przed nami w obliczu kryzysu energetycznego i w świetle dążenia do osiągnięcia celów OZE”
W debacie wGospodarce.pl udział wzięli: Karol Rabenda, podsekretarz stanu, Ministerstwo Aktywów Państwowych; Marcin Ścigan, dyrektor Departamentu Odnawialnych Źródeł Energii, Ministerstwo Klimatu i Środowiska; , Grzegorz Mośka, dyrektor Departamentu OZE PGE Energia Odnawialna; Mariusz Mielczarek, dyrektor ds. regulacji i sektora publicznego w Amazon; Piotr Świecki, dyrektor Budownictwa Energetycznego i Przemysłowego w Budimex oraz Szymon Kowalski, wiceprezes Re: Source Poland Hub.
Bez wątpienia, w kwestii OZE, wiatr wyraźnie się zmienił. Ustawa wiatrakowa to teraz priorytet. Zmiany w ustawie odległościowej są jednym z 37 kamieni milowych dla odblokowania środków z KPO.
Premier Mateusz Morawiecki widzi ten problem. I choć zmiany tych przepisów uznaje za trudne, to twierdzi, że są „do zrobienia” tak, by taki rodzaj OZE odblokować, ale jednocześnie nie utrudniać lokalnym społecznościom życia.
Jak deklarują przeciwnicy dotychczasowego prawa, wiatraki mogą dziś stać jedynie na płaskich i wietrznych pustkowiach, a odległość od zabudowań musi wynosić dziesięciokrotność wysokości urządzenia „razem z łopatami”, dlatego ustawę wiatrakową nazywa się też ustawą 10H. Jak wskazują zwolennicy nowelizacji - w Polsce takich miejsc już nie ma.
Jednym z powodów wprowadzonych kilka lat temu ograniczeń był „hałas”, który według potocznych opinii, mógłby być uciążliwy dla mieszkańców okolicznych zabudowań. Projekt nowelizacji wyznaczał granicę powstawania farm wiatrowych na 500. metrze od zabudowań, o ile na ich powstanie wyrażają zgodę gminy uchwalając w tym celu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, jednak trafił do sejmowej „zamrażarki”. Zmiany tego prawa dałyby możliwość skorzystania z energii wiatrowej każdemu, od dużych firm, po firmy małe i samorządy. Projektów, skierowanych do sejmowej komisji, poza rządowym, było kilka.
W tym czasie możliwość rozwoju OZE skierowała uwagę na offshore – niemniej jednak próg kosztowy wejścia w morską energetykę wiatrową sprawia, że to przedsięwzięcie osiągalne jedynie dla największych firm i konsorcjów.
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej szacuje, że nowe farmy wiatrowe przy najlepszym scenariuszu rozwoju zagwarantują 70–133 mld zł przyrostu PKB, 490–935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów, około 80 mld zł zamówień na produkty i usługi w łańcuchu dostaw oraz 51–97 tys. nowych miejsc pracy w perspektywie do 2030 roku.
Według zapewnień rządu z lipca 2022 „wprowadzenie proponowanych rozwiązań umożliwi powstanie nowych instalacji wiatrowych o łącznej mocy 6-10 gigawata (GW), przyczyniając się do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski”. Przy sprzyjającej pogodzie i maksymalnym wykorzystaniu ich możliwości, moc farm wiatrowych mogłaby więc znacznie przewyższać tę osiąganą przez Elektrownię Bełchatów (5,12 GW).
Wyzwań w OZE jest wiele, od zmiany ustawy 10H, przez pytania o skalę i kształt nowelizacji, przez systemowe wsparcie, po systemowe ograniczenia wykraczające ponad minimum wymagań kamieni milowych KPO i praktyczne aspekty, jak umowy cPPA czy możliwość odbioru i przyłączenia energii z OZE do krajowej sieci energetycznej.
W Sejmie gorąco było w związku z pracami nad tzw. Ustawą wiatrakową. W siedzibie redakcji wGospodarce.pl właśnie odbyła się równie dynamiczna dyskusja nt. OZE. Uczestniczący w niej zarówno przedstawiciele kluczowych resortów, jak i firm związanych ściśle lub mniej z tzw. zieloną energią, są przynajmniej co do jednego zgodni: wiatr dla OZE się zmienił i zaczął wiać na ich korzyść.
Nie jest tajemnicą, że nasza polityka energetyczna jest też uwarunkowana różnego rodzaju regulacjami europejskimi i odchodzimy od energetyki opartej tylko na węglu, rozbudowujemy energetykę opartą na innych źródłach, na źródłach gazowych w mniejszym stopniu, ale też, energetykę na źródłach odnawialnych. Czy te wydarzenia przyspieszą te wszystkie działania? Z pewnością, ponieważ energetyka odnawialna, poza aspektami środowiskowymi klimatycznymi też jest elementem polityki bezpieczeństwa stabilności jaką prowadzimy – powiedział Karol Rabenda, podsekretarz stanu, Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Jak dodał, zmiany trzeba prowadzić w sposób zrównoważony i odpowiedzialny, ponieważ nie można wszystkiego postawić na energetykę odnawialną. Nieraz przekonaliśmy się, że może dojść do krytycznych braków mocy, gdy wiatr za słabo wieje albo pogoda jest zbyt pochmurna. Zapewnienie stabilności systemu jest priorytetem, a wymaga to innych niż tylko OZE źródeł w mixie energetycznym. Zaznaczył też, że bardzo dużo w Polsce powstało prosumenckiej fotowoltaiki. Mimo zamieszania wokół ustawy wiatrakowej, obecny kształt tego prawa nie blokuje tak bardzo rozwoju lądowych farm wiatrowych, jak się to przedstawia w mediach.
Też nie jest prawdą to, co się często pojawia w debacie publicznej, że energetyka wiatrowa w Polsce się nie pojawi, bo ona już funkcjonuje. Mogłoby być jej i pewnie jeszcze więcej, ale pytanie jest raczej o drugą stronę, czyli sytuacje, kiedy nie wieje i nie ma słońca. Czy mamy czym wtedy zastąpić te moce? I tu jest odpowiedzialność za to czy rozwój o OZE będzie rozwijał się szybciej. Tak, będzie się rozwijał szybciej, bo musimy patrzeć na to zagadnienie przez pryzmat bezpieczeństwa energetycznego i ilości surowca którym musimy wydobyć, czy musimy ewentualnie sprowadzić, bo nie mamy takich ilości surowca, żeby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne – dodał minister Rabenda.
Dziś gorącą kwestią jest kwestia turbin wiatrowych na lądzie. Wprowadzona w czwartek poprawka do rządowego projektu zmiany ustawy o inwestycjach w energetykę wiatrową - tzw. odległościowej - zwiększa z 500 do 700 m minimalną dopuszczalną odległość nowych turbin wiatrowych od zabudowy, z zastrzeżeniem, że chodzi jedynie o budynki mieszkalne lub z funkcją mieszkalną. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej już bije na alarm i poinformowało w czwartek, że zwiększenie minimalnej odległości spowoduje redukcję możliwej mocy zainstalowanej o około 60-70 procent. Jak komentował na gorąco Artur Soboń, wiceszef Ministerstwa Finansów, nie chodzi tu o to, ile wiatraków będzie można postawić, nie chodzi o jak największą liczbę wiatraków, ale o to, żeby gmina i lokalna społeczność dostała narzędzie planistyczne, tak aby w konsensusie z mieszkańcami realizować takie inwestycje, tam gdzie chcą. Jak dodał, dzięki aktualnemu projektowi Polska będzie bić kolejne rekordy OZE w systemie: dziś już to jest 22 GW, a za chwilę będzie już 25 GW. Zarówno Artur Soboń, jak i obecny na debacie wGospodarce.pl minister Rabenda, a także dyrektor Marcin Ścigan - przedstawiciel Ministerstwa Klimatu i Środowiska, podkreślali, że do 2030 roku z pewnością osiągniemy około 50 GW z OZE, a najprawdopodobniej będzie to jeszcze więcej, ponieważ projekty związane z OZE tylko przyspieszają w Polsce. Realizujemy inwestycje na morzu i lądzie.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska podczas debaty wGospodarce.pl to potwierdza i wskazuje, że brak zainteresowania lub niedostateczny wzrost mocy z OZE nam nie grozi. Przeciwnie, dynamika tylko przyspiesza.
Dzisiaj mamy 22 GW z odnawialnych źródeł energii. Zakładamy, i są to raczej szacunki konserwatywne, że do 2030 roku będzie to już około 50 gigawatów z odnawialnych źródeł energii, podczas gdy jeszcze kilka lat temu mówiliśmy o liczbie 6 - 7 GW. 7 gigawatów było w 2015 roku więc ta dynamika rozwoju jest ogromna. Przypomnę, że w 2022, tylko przez 11 miesięcy, przybyło nam ponad 5 GW z OZE. W roku 2021 4,5 GW. To są duże liczby – wyliczał Marcin Ścigan, dyrektor Departamentu Odnawialnych Źródeł Energii w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. - Z czego się weźmie te dodatkowe 28 GW? M.in. z aukcji OZE, które zrealizowaliśmy w latach 2016- 2022. Łącznie zakontraktowaliśmy ponad 12 gigawatów, uwzględniając te aukcje, które się odbyły w grudniu zeszłego roku. Do tej pory zostały zrealizowane projekty o mocy około 3 gigawatów, a reszta jest w realizacji i ta realizacja powinna nastąpić do roku 2025 – dodał.
Aktualnie, gdy w Sejmie nadal trwają prace nad projektem zmiany tzw. ustawy odległościowej, zgodnie z projektem rządowym nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane tylko na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). W piątek minister Klimatu i Środowiska, Anna Moskwa oceniła, że aktualne zmiany oznaczają, że czas szalonej wiatrakowej deweloperki minął, bo ustawa 10H z 2016 r. zamknęła ten proces. Dodała, że dzisiaj rząd jest gotowy wprowadzić dobrą ustawę - wymagając m.in. planu zagospodarowania i oceny oddziaływania na środowisko na etapie planu.
W mniejszej skali, zwłaszcza wśród spółek wysoce energochłonnych, trwa swego rodzaju wyścig zbrojeń na OZE, by zniwelować ślad węglowy i zbilansować własne potrzeby energetyczne ekologicznymi, najchętniej zielonymi, źródłami zasilania. Podczas gdy firmy o gigantycznym zapotrzebowaniu na energię, jak KGHM i PKN Orlen, stawiają na małe reaktory atomowe SMR, właściciele serwerowni, wykorzystywanych do rozwoju usług dla całego świata, inwestują w zieloną autonomię, pozyskaną z naturalnych mocy. Firmy takie jak Microsoft czy Amazon inwestują w to miliardy dolarów.
Amazon od kilku lat realizuje szereg inwestycji w energię odnawialną. Dziś firma jest już największym korporacyjnym nabywcą energii odnawialnej na świecie. Amazon zarządza ponad 370 projektami OZE w 21 krajach, w tym 100 w Europie. W tych projektach łącznie Amazon wytwarza 18,5 GW energii. Dlaczego firma inwestuje tak bardzo w OZE?
Jesteśmy dużym konsumentem energii. Jednocześnie, mamy bardzo ambitne cele klimatyczne, które sami sobie nałożyliśmy, deklarując, że będziemy mieli w systemie do 2025 roku energię odnawialną, która w 100 procentach pokryje nasze zapotrzebowanie – ocenia Mariusz Mielczarek, dyrektor ds. regulacji i sektora publicznego w Amazon.
Amazon jest światowym liderem jeśli chodzi o chmurę obliczeniową publiczną, ma też bardzo rozbudowane operacje logistyczne. Mimo dużego zużycia energii, już teraz realizowane projekty OZE pozwoliły Amazon pokryć 85% swojego zapotrzebowania. Przedstawiciele obecni na debacie zapewniają, że dalszy rozwój firmy wymusza poszukiwania dodatkowych projektów w OZE, a w tym zakresie Polska ma szczególnie duży potencjał.
Kierujemy się zasadą „additionality”, czyli dodatkowości. Chcemy do systemu wprowadzać nową energię, nowe projekty. Nie zaspakajać cyfr wyłącznie certyfikatami, ale faktycznie chcemy pomagać poszczególnym krajom się zazielenić – komentował podczas debaty przedstawiciel Amazon. – Niezwykle wazna jest dla nas również emisyjność („emmissionality”): interesują nas szczególnie kraje, gdzie miks energetyczny jest wysokoemisyjny. Polska jest właśnie takim krajem, gdzie ciągle zależność od źródeł kopalnych, często importowanych, jest duża. Z tego powodu realizacja projektów OZE w Polsce w realny sposób przyczynia się do szybszej dekarbonizacji całego systemu energetycznego w Europie.
Jak zaznaczył, szczególnie offshore ma perspektywy rozwoju w naszym kraju. Firma optuje za szybszym uregulowaniem umów cPPA, by uwolnić potencjał bezpośrednich kontraktów dla nabywców prywatnych. Opowiada się także za zliberalizowaniem zasady 10H, ponieważ w obecnym kształcie ta blokuje inwestycje prywatne na lądzie, a w tej branży Polska także konkuruje z krajami regionu, gdzie inwestują duże podmioty.
Przedstawiciel Amazon podkreślił, że nawet niewielkie zmiany, osadzające umowy cPPA w polskich regulacjach, na przykład w ramach aukcji offshorowych, pozwolą na szybszą transformację dzięki środkom prywatnych inwestorów. W Holandii i Niemczechsystem aukcji premiuje przedsiębiorców realizujących projekty MFW, którzy wykazują określone, zakontraktowane wolumeny w ramach umów cPPA. Także podmioty rozwijające projekty w ramach MFW mogą rozważyć wydzielenie część wolumenu powyżej ilości zabezpieczonej w ramach kontraktów różnicowych (jak w Wielkiej Brytanii), m.in. do celów sprzedaży w ramach cPPA. Taka elastyczność zwiększa atrakcyjność aukcji z perspektywy deweloperów, jednocześnie pozwalając rządowi dzielić koszty z zainteresowanymi nabywcami korporacyjnymi. Kooperacja tego typu mogłaby zwiększyć tempo rozwoju MFW bez nadwyrężania budżetu państwowego, sprawiając, że firmy będą pośrednimi partnerami tych projektów.
Czy spółki państwowe i rząd obawia się konkurencji w OZE sektora prywatnego? Jak zapewnia przedstawiciel MAP, na morzu się nie boją, a na lądzie to nawet dobrze.
Nie obawiamy konkurencji, bo jeśli chodzi o farmy lądowe, powstają one w podmiotach zarówno państwowych jak i prywatnych. Jeśli chodzi o offshore, to my jesteśmy największym udziałowcem. W pierwszej fazie to jest 60 proc. udziału podmiotów skarbu państwa reszta to podmioty prywatne. Dla nas to nie jest problem, że energetyka będzie w jakimś stopniu poza naszą domeną. Na taką transformację energetyczną na taką dużą zmianę jesteśmy w Ministerstwie i w podmiotach, które nadzorujemy, przygotowani. My tylko prowadzimy nadzór, ale te podmioty są przygotowane i więcej! One już uczestniczą w transformacji, aktywnie inwestują. Ten udział naszych podmiotów jest tu bardzo duży – zaznaczył minister Rabenda.
Konkurencji nie obawia się również Polska Grupa Energetyczna, która od lat jest największym producentem energii elektrycznej w Polsce jednak w ostatnim czasie widać wyraźny zwrot PGE w kierunku OZE. Jakie miejsce zajmuje rozwój OZE w strategii PGE?
Jesteśmy liderem tego rynku z elektrowniami wiatrowymi o mocy zainstalowanej blisko tam 800 megawatów natomiast no oczywiście to cały czas jest mało i chcemy więcej – ocenił Grzegorz Mośka, dyrektor Departamentu OZE PGE Energia Odnawialna. - W perspektywie 2030 roku mamy ambicję wybudować i uruchomić elektrownie fotowoltaiczne o mocy 3 GW i takie inwestycje w ostatnim czasie w naszym kraju postępują bardzo dynamicznie. (…) W PGE Energia Odnawialna ten rok zakończyliśmy pozwoleniami na budowę projektu. Czy w tym roku uzyskaliśmy pozwolenia budowlanego projektów o mocy 250 megawatów. Poprzedni rok to było 160 megawatów. 160 megawatów już teraz jest w budowie. Tak naprawdę włączone około 200 megawatów, w trakcie realizacji 250 ponad megawatów, na które uzyskaliśmy pozwolenia. W tym roku będziemy przystępować do kontraktowania więc w kolejnym roku ten wzrost mocy zainstalowanej z naszych OZE będzie bardzo pokaźny. Zaczną się realizować te plany które przygotowywaliśmy – dodał.
Jak zaznaczył największym problemem w realizacji OZE na lądzie nie jest ustawa 10H, a problem z przyłączaniem energii z OZE do sieci, ponieważ sieci elektryczne są jak drogi – między centralnymi miastami mają dużą przepustowość, natomiast już na wioskach mają wyjątkowo małą pojemność. Dlatego bez intensywnych inwestycji w wymianę sieci przesyłowych w Polsce w mało zaludnionych miejscowościach prądu z OZE po prostu nie da się podłączyć.
Są też inne, nowe podmioty, które są zainteresowane inwestycjami w OZE, jak Budimex. Firma ta chce się skupić na inwestycjach w energetykę odnawialną. Jak zaznaczył przedstawiciel Budimex, z perspektywy tej firmy największym problemem są bardzo ograniczone możliwości przyłączania do sieci nowych projektów, które niezależnie od zbyt małych inwestycji w infrastrukturę przesyłową, pośrednio są generowane przez część podmiotów zainteresowanych jedynie przygotowaniem projektów ale już nie finansowaniem ich.
Jako inwestor, widzimy bardzo dużo projektów, które nawet 10 lat nie są realizowane, a blokują w pewnym sensie możliwość przyłączania do sieci. Trwa to, mimo, że tam się niewiele dzieje. To realnie ogranicza inwestycje inwestorom, którzy chcieliby aktywnie i realnie angażując środki inwestować w OZE – powiedział Piotr Świecki, Dyrektor Budownictwa Energetycznego i Przemysłowego w Budimex.
Za wygraną nie dają organizacje promujące zakupy zielonej takie jak choćby obecny na debacie Fundacja RE-Source Poland Hub. W zapewnienia i wyliczenia Ministerstwa Klimatu i Środowiska nie do końca zdają się wierzyć, choćby ze względu na obecne prawo, w tym zarówno ustawę 10H jak i kwestie nierównego traktowania umów cPPA (wieloletnich kontraktów na dostawy bezpośrednio między podmiotami prywatnymi) względem innych kontraktów notują jako blokadę dla pełnych możliwości rozwoju OZE w Polsce.
Prawo powinno dawać inwestorom stabilizację, zatem, jeżeli rządzący będą wprowadzać przepisy, które będą zniechęcać inwestorów do budowy odnawialnych źródeł energii takich jak tzw. ustawa 10h albo tzw. ustawa cenowa, która nakłada na wytwórców ceny maksymalne energii poniżej kosztów jej wytworzenia, to transformacja energetyczna znacznie się opóźni się o kolejne lata. W tym czasie odbiorcy energii w Polsce nie będą mogli korzystać z dobrodziejstw taniej zielonej energii - Szymon Kowalski, wiceprezes Re: Source Poland Hub.
Debatę prowadził i notował Maksymilian Wysocki
CZYTAJ TEŻ: Obajtek: do 2038 roku mamy ambitny plan ws. SMR-ów