
TYLKO U NAS
Unijny plan to tylko pudrowanie rzeczywistości
Plan Clean Industrial Deal jest mało konkretny i trudno nie odnieść wrażenia, że może to być jedynie kolejna próba pudrowania rzeczywistości – ocenia Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii i Gazu, które reprezentuje branże energochłonne w Polsce.
Strategia Clean Industrial Deal (CID) ogłoszona w środę przez Komisję Europejską, ma zapewnić rozwój unijnej gospodarce, poprzez zwiększenie inwestycji w odnawialne źródła, wdrażanie czystych technologii i dekarbonizację przemysłu. A wszystko to powinno doprowadzić do wzmocnienia konkurencyjności Wspólnoty i to bez uszczerbku dla polityki proklimatycznej czyli realizacji Zielonego Ładu. Choć strategia ma wiele zalet, to jednak jej realizacja nie będzie ani łatwa, ani tania ani nie ma pewności, że przyniesie efekt. A na szali jest przyszłość europejskiego przemysłu ciężkiego w tym i wielu sektorów w Polsce.
Dokumenty CID nie stanowią oczekiwanego przełomu
Forum jest federacją, której członkami są izby gospodarcze, związki pracodawców, stowarzyszenia i fundacje zrzeszające największych przemysłowych odbiorców paliw i energii w Polsce, dla których realizacja celów unijnej polityki dekarbonizacji, stanowi obecnie największe i najbardziej kosztowne wyzwanie. Co prawda aktualnie kancelarie prawne współpracujące z Forum dopiero analizują szczegółowo zapisy: kompasu konkurencyjności (kierunkowej strategii wzmocnienia europejskiej gospodarki na kolejne pięć lat), ładu na rzecz czystego przemysłu czyli właśnie Clean Industrial Deal oraz planu na rzecz przystępnej cenowo energii, ale - w opinii Henryka Kalisia – już widać, że dokumenty te nie stanowią oczekiwanego przełomu, i nie uwzględniają wielu oczekiwań i postulatów przemysłu.
Szczególnie, że sytuacja takich branż jak: metale nieżelazne, stalowa, cementowa, papiernicza, szklarska, wapiennicza, gazów technicznych czy chemiczna - jest szczególnie trudna, a ich procesy produkcyjne wiążą się z wysoką emisją, której ograniczenie jest trudne technologicznie i bardzo drogie.
-Sama idea wsparcia tradycyjnego europejskiego przemysłu jest pozytywna i oczekiwana, jednak publikacja strategii to dopiero wstęp, zaś pierwszą kwestią, która powinna świadczyć o rzeczywistych intencjach i wiarygodności strategii są pieniądze, jakie na wsparcie przemysłu KE chce przeznaczyć, przy czym istotna jest zarówno ich ilość, jak i źródło pochodzenia. Wygląda na to, że środków tych brakuje, a informacje na temat źródeł ich pozyskiwania są enigmatyczne – mówi prezes Kaliś.
Za małe wsparcie w stosunku do rzeczywistych potrzeb przemysłu
I wskazuje, że na razie zapowiedziano utworzenie dedykowanych instytucji, takich jak Industrial Decarbonisation Bank z budżetem 100 miliardów EUR, czy możliwość wykorzystania środków w ramach istniejących już mechanizmów. Zapowiedziano również złagodzenie zasad udzielania pomocy publicznej, co oznaczać może, iż KE nie zamierza wspierać dekarbonizacji przemysłu z jednego budżetu centralnego. W planach jest także organizacja aukcji na dekarbonizację procesów przemysłowych, co może okazać się kluczowym mechanizmem wsparcia transformacji europejskiego przemysłu.
Tymczasem dotychczasowe raporty i analizy w tym sztandarowa – Mario Draghiego - szacuje potrzeby inwestycyjne w dekarbonizację całego europejskiego przemysłu na kilkaset miliardów euro rocznie.
Nasuwa się oczywisty wniosek, że możliwości Industrial Decarbonisation Bank mają się nijak do rzeczywistych potrzeb przemysłu i też niewiele pomogą zapowiedzi poluzowania zasad pomocy publicznej dla przedsiębiorstw zmuszonych tę dekarbonizację przeprowadzić – mówi Henryk Kaliś.
Przypomina również, że biedniejsze kraje UE, w tym także Polska - z wielką dziurą budżetową i wojną za wschodnią granicą – nie będą w stanie wyłożyć dziesiątków miliardów euro rocznie na wspieranie inwestycji w wymianę instalacji technologicznych dużych energochłonnych zakładów z tzw. ciężkiego przemysłu.
A taki u nas ciągle dominuje, jak na razie zapewniając wpływy do budżetu państwa i setki tysięcy stabilnych, dobrze płatnych miejsc pracy. Nie da się tego przemysłu w szybkim tempie przestawić na zielone tory po to, by zrealizować ambitne unijne wytyczne. Dlatego prezes Kaliś sugeruje, że polski rząd powinien dążyć do stworzenia w strukturach UE centralnego budżetu finansującego dekarbonizację całego europejskiego przemysłu, by w szczególności umożliwiał skuteczne finansowanie zapowiadanych aukcji na dekarbonizację. Wskazuje przy tym na jeszcze jeden niepokojący aspekt związany z finansowaniem unijnym - twarde warunki udzielenia pomocy przedsiębiorcom oraz groźby kar w przypadku, gdy dekarbonizacja (nawet pomimo inwestycji) nie przyniesie planowanych rezultatów.
- Zarządy firm energochłonnych są profesjonalne i zdecydowane na realizację inwestycji w technologie zeroemisyjne, ale nie mogą działać wbrew logice ekonomicznej, nie mogą inwestować w technologie, które nie gwarantują zwrotu angażowanych środków, bo to działanie na szkodę spółki, a niestety te ekoprojekty wymagane w ramach polityki klimatycznej zwrotu nie gwarantują – mówi prezes Forum Odbiorców Energii i Gazu. – Na dodatek powodują wzrost kosztów, przez co produkowane towary stają się droższe i w efekcie niemożliwe do zbycia. Finansowanie procesów dekarbonizacji w przemyśle wymaga olbrzymich środków, a niestety Clean Industrial Deal nie pokazuje, skąd je brać.
Ceny prądu dla przemysłu w Europie muszą być porównywalne z tymi w Chinach i USA
Henryk Kaliś uważa, że jeśli europejski przemysł ciężki ma przetrwać transformację i pozostać na kontynencie, to Komisja Europejska musi zrealizować swoje zapowiedzi i zapewnić ceny energii elektrycznej porównywalne z tymi w Chinach i USA**, poprzez pilną weryfikację zarówno zasad funkcjonowania odnawialnych źródeł energii jak i podejścia do emisji bezpośrednio wynikających z procesów produkcyjnych w przemyśle.
– Od kilku lat zabiegamy o możliwość budowy własnych odnawialnych źródeł energii elektrycznej przyłączanych bezpośrednio do sieci zakładów przemysłowych, by móc korzystać choć w części z najtańszej dostępnej energii elektrycznej, ale ciągle nie mamy takiej możliwości - mówi. I dodaje, że także wiele wątpliwości wzbudzają pomysły inwestycji infrastrukturalnych, których wymagają technologie CCS, czyli wychwytywania i składowania CO2, na które stawia Bruksela. Tymczasem wymagają one oprócz olbrzymich nakładów finansowych, także znacznych ilości dodatkowej energii, przekraczającej od 3 do 5 razy zużycie istniejącego zakładu przemysłowego.
Trzeba więc pilnie rozstrzygnąć, czy budować gigantyczne instalacje CCS, rurociągi przesyłowe i magazyny CO2, co spowoduje, że zakłady produkcyjne będą potrzebować kilkukrotnie więcej - niż dzisiaj - energii, czy może korzystniej będzie zaakceptować fakt, że emisji procesowych nie da się uniknąć i dla dobra środowiska naturalnego zrezygnować ich redukowania – mówi Henryk Kaliś.
Podkreśla również, że przed wprowadzeniem Zielonego Ładu, sukcesy gospodarcze i miejsca pracy zapewniał Unii Europejskiej właśnie przemysł. – Patrząc na kryzys w wielu branżach i sektorach, poczynania USA i Chin oraz potrzeby choćby w przemyśle obronnym, najwyższa pora, by UE sama sobie odpowiedziała na zasadnicze pytania, czy ta najnowsza strategia rzeczywiście zagwarantuje obniżkę cen energii i spowoduje, że gospodarka będzie konkurencyjna. Jeśli tak nie będzie, to po co nam ta zielona agenda? – podsumowuje prezes Forum Odbiorców Energii i Gazu.
Agnieszka Łakoma
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Nie ma Obajtka i zyski Orlenu pikują
Groty są super! Kolejna dostawa dla Straży Granicznej
Zamienniki mięsa – zdrowe czy nie?
»»Oto Polska za Tuska: Trzy raz wzrost: bezrobocie, ceny i niezadowolenie społeczne - obejrzyj na antenie telewizji wPolsce24