Nauczyciele chcą podwyżki: Wywalczy ją Solidarność?
Dziewięcioprocentowej podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli, waloryzacji wynagrodzeń pracowników administracji, obsługi szkół i przedszkoli domaga się oświatowa "Solidarność", która dziś protestowała przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów i Sejmem.
Związkowcy domagają się także przywrócenia nauczycielom prawa do przechodzenia na emerytury bez względu na wiek, a w oparciu o staż pracy. Sprzeciwiają się również przekazywaniu prowadzenia szkół przez samorządy innym podmiotom.
Według organizatorów w pikiecie uczestniczyło prawie 7 tys. osób. Mieli ze sobą flagi związkowe, gwizdki, trąbki. Na transparentach można było przeczytać m.in.: "Nauczyciel nie wariat - nie zamieni pracy w wolontariat", "Na edukacji eksperymenty to szaleństwa odmęty".
"Nie chciała z nami siąść do dialogu pani premier Ewa Kopacz, więc przyjechaliśmy do niej, do Warszawy" - powiedział przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. Zaznaczył, że związkowcy przyszli przed siedzibę rządu walczyć o godne warunki pracy i płacy nauczycieli, a to oznacza, że przyszli walczyć o jakość edukacji i przyszłość uczniów. "Kiedy słyszymy z ust pani minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej(...), że najpierw likwidacja Karty Nauczyciela, a potem rozmowy o podwyżkach, to ja się na to nie zgadzam, tak jak wy się nie zgadzacie. To jest szantaż" - powiedział Duda.
"Jeśli słyszymy, że Karta Nauczyciela to relikt przeszłości, bo została przyjęta przez Sejm pod koniec stanu wojennego, to ja przypomnę, że kodeks pracy został przyjęty w 1973 roku. Czy to oznacza, że też należy go zlikwidować?" - pytał Duda.
Następnie związkowcy przypomnieli zgromadzonym swoje postulaty. Przedstawiła je wiceprzewodnicząca Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Teresa Misiuk. Zaapelowała do rodziców o poparcie protestu nauczycieli, zaznaczając, że obu stronom chodzi o dobro dzieci.
Potem związkowcy złożyli petycję w kancelarii premiera. Podkreślono w niej, że oświatowa "S" stanowczo sprzeciwia się zamrożeniu wynagrodzeń nauczycieli i pracowników sfery budżetowej na kolejny już 2015 rok. Oceniono w niej, że Polska jest krajem, w którym edukacja traktowana jest jako uciążliwy wydatek, a nie inwestycja w przyszłość społeczeństwa i państwa. "Od paru lat zmniejsza się realny poziom finansowania edukacji z budżetu państwa. Wszelkie oszczędności dokonywane są kosztem nauczycieli i pracowników oświaty" - zaznaczono w petycji. Według związkowców, zła sytuacja ekonomiczna oświaty powoduje, że - w ich ocenie - powszechnym zjawiskiem jest nagminne łamanie prawa oświatowego i prawa pracy przez organy prowadzące, co skutkuje obniżaniem jakości i warunków pracy w polskich szkołach.
Dlatego - jak napisano - Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", stanowczo domaga się finansowania oświaty w taki sposób, aby zabezpieczyć efektywną realizację zadań w zakresie edukacji, opieki i wychowania oraz odpowiedni poziom wynagradzania nauczycieli i pracowników oświaty, zapewniający im godne życie. "W przypadku braku porozumienia w odniesieniu do realizacji wyżej wymienionych postulatów możliwa jest akcja strajkowa" - zaznaczono.
Petycję odebrała od związkowców minister edukacji, która wraz z wiceministrem Tadeuszem Sławeckim wyszła do zgromadzonych. Pytała ich czy odczuli, że w ostatnich 10 latach do systemu edukacji wpłynęło kolejne 15 miliardów zł. Związkowcy odpowiedzieli jej, że nie. Wówczas minister stwierdziła, że skoro nie odczuli tych środków, to nie odczują kolejnych 3 mld zł, których się domagają. Dlatego - jak mówiła - jedyną szansą jest zmiana systemu. Dodała, że nauczyciele są jedyną grupą w sferze budżetowej, która w ostatnich latach miała podwyższone płace.
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podziękował minister za to, że miała odwagę wyjść do protestujących. Wyraził nadzieję, że może być to znakiem świadczącym o rozpoczęciu dialogu.
Po spotkaniu z minister edukacji zgromadzeni przeszli przed Sejm. Złożyli w nim jednakowo brzmiące petycje do wszystkich klubów parlamentarnych. Zaapelowali w nich o "zaangażowanie i właściwe decyzje posłów", które doprowadzą do porozumienia w sprawie podwyżki wynagrodzeń i poprawy warunków pracy nauczycieli.
Wtorkowa manifestacja oświatowej "Solidarności" była kolejną akcją protestacyjną zorganizowaną przez ten związek przed siedzibą rządu. Poprzednio Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania pikietowała przed KPRM w grudniu ubiegłego roku. Wówczas również zgłaszano postulat podniesienia płac nauczycieli oraz protestowano przeciwko przekazywania przez samorządy prowadzenia szkół innym podmiotom. 18 marca rada sekcji podjęła decyzję o zaostrzeniu protestu - organizacji kolejnej manifestacji w kwietniu oraz o wchodzeniu przez komisje zakładowe i międzyzakładowe oświatowej "Solidarności" działające w szkołach i przedszkolach w spory zbiorowe z pracodawcami, czy dyrektorami placówek.
Oświatowa Solidarność nie jest jedynym związkiem zrzeszającym nauczycieli, który prowadzi akcję protestacyjną. 18 kwietnia w Warszawie odbyła się ogólnopolska manifestację organizowana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego; według związkowców uczestniczyło w niej około 22 tys. osób. ZNP także domaga się podwyżek dla nauczycieli - o 10 proc. w 2016 r. oraz zaniechania przekazywania prowadzenia szkół przez samorządy innym podmiotom.
Po raz ostatni płace zasadnicze nauczycieli wzrosły we wrześniu 2012 r. (w zależności od ich stopnia awansu zawodowego od 83 zł do 114 zł). W efekcie wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wynosi brutto: stażysty - 2265 zł, nauczyciela kontraktowego - 2331 zł, nauczyciela mianowanego - 2647 zł, nauczyciela dyplomowanego - 3109 zł.
PAP/ as/