Czerwiec kolejnym miesiącem spadku cen. Drożeją za to paliwa
W czerwcu nadal mieliśmy do czynienia z deflacją liczoną rok do roku - wyniosła 0,8 proc. W ujęciu miesięcznym jednak kolejny miesiąc z rzędu obserwujemy nieznaczny wzrost cen, tym razem o 0,2 proc. - wynika z tzw. szybkiego szacunku GUS.
Ekonomiści w tzw. konsensusie rynkowym spodziewali się deflacji w wysokości 0,9 proc. rdr i wzrostu cen o 0,1 proc. w porównaniu z majem. Natomiast resort rozwoju prognozował wcześniej, że w czerwcu roczny wskaźnik inflacji wyniesie minus 0,7 proc., a w stosunku do maja ceny miałyby wzrosnąć o 0,2 proc.
Zgodnie z majowymi danymi Głównego Urzędu Statystycznego w ubiegłym miesiącu ceny spadły o 0,9 proc. w ujęciu rocznym, a w stosunku do kwietnia br. wzrosły o 0,1 proc. Ostateczne dane o inflacji w czerwcu GUS ma opublikować 11 lipca.
Ekonomistka z Raiffeisen Polbanku Marta Petka-Zagajewska powiedziała PAP, że pokazane przez GUS dane są zgodne z oczekiwaniami rynkowymi. "W zasadzie jedyną kategorią, która w tych miesięcznych dynamikach pnie się w górę, są ceny paliw, natomiast pozostałe nie wykazują istotniejszej presji w górę. Zakładamy, że lekko obniżyły się ceny żywności i ten efekt generowany przez wyższe ceny paliw jest na razie skutecznie neutralizowany przez całą resztę" - powiedziała.
Według niej założenie, że jeszcze w tym roku zobaczymy inflację, jest oparte na tym, co się będzie działo pod koniec ubiegłego roku i na efekcie bazy. "To efekt statystyczny sprawi, że w ostatnich miesiącach roku będziemy obserwowali nieco wyższe odczyty. Zakładamy, że w lipcu i sierpniu będziemy widzieć deflację w okolicach 0,8-0,9 proc. rdr, silniejszy ruch w górę pojawi się we wrześniu, a pierwszy dodatni odczyt zobaczymy w październiku, być może w listopadzie" - oceniła.
"Kluczem i czynnikiem, który w największym stopniu determinuje to, jak szybko i do jakiego poziomu nasza inflacja będzie wzrastała, są ceny paliw" - podkreśliła. Zaznaczyła, że działają one na inflację bezpośrednio oraz pośrednio, na inne ceny. Zdaniem ekonomistki w przypadku usług elementem, który w najbliższych czasie powinien wpływać na wzrost ich cen, są natomiast rosnące wynagrodzenia.
Ekonomista z banku Pekao Adam Antoniak oczekuje, że w nadchodzących miesiącach skala deflacji będzie stopniowo ograniczana, a pod koniec roku będziemy już świadkami niewielkich wzrostów cen.
"Dodatkowa niepewność związana z wynikami referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE jest kolejnym czynnikiem przemawiającym za kontynuacją postawy +wait-and-see+ przez Radę Polityki Pieniężnej. Spodziewamy się, że do końca roku stopy procentowe pozostaną bez zmian. Coraz bardziej prawdopodobny jest także scenariusz braku zmian głównych parametrów polityki pieniężnej także w 2017 r" - dodał ekonomista.
(PAP)
Czytaj także: Morawiecki zapowiedział powstanie polskiej agencji ratingowej