Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Ponowne głosowanie nad poprawkami do budżetu? Politycy podzieleni w ocenach

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 stycznia 2017, 12:03

    Aktualizacja: 7 stycznia 2017, 12:04

  • Powiększ tekst

Politycy ugrupowań sejmowych są podzieleni ws tego, czy w Senacie powinny ponownie zostać zgłoszone poprawki opozycji do budżetu, które w Sejmie odrzucono w jednym głosowaniu podczas obrad w Sali Kolumnowej. Pozytywnie o takiej możliwości mówią PiS, Nowoczesna i Kukiz'15, przeciw jest PO.

W czwartek marszałek Senatu Stanisław Karczewski napisał, że "jeśli będzie wola", to na najbliższym posiedzeniu zgłosi poprawki do budżetu na 2017 r. proponowane przez opozycję. Taką propozycję zgłaszali wcześniej szef Nowoczesnej Ryszard Petru i wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z klubu Kukiz'15.

Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski powiedział w sobotę w radiowej Trójce, że prezydent Andrzej Duda przygląda się sytuacji w Sejmie. "Panu prezydentowi zależy na tym, aby prace nad budżetem, de facto jedną z najważniejszych ustaw, która jest przyjmowana co roku w polskim parlamencie, przebiegały nadal i zostały dokończone bez przeszkód w spokojnej atmosferze" - powiedział. Przypomniał, że w przypadku budżetu prezydent ma dwie opcje - podpisanie ustawy lub skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego (konstytucja wyklucza prawo weta - PAP).

Magierowski dodał, że deklaracja Karczewskiego na pewno jest jedną z opcji na rozwiązanie kryzysu, która może być rozważana. "Dziwi mnie stanowczy upór i trwanie w tym uporze w przypadku PO, która najwyraźniej, jako już w tej chwili jedyna siła opozycyjna w Sejmie w ogóle nie chce o tego typu rozwiązaniach rozmawiać, a myślę, że to jest akurat ten moment, kiedy Platforma powinna dostrzec, że trwanie w tym kryzysie i proteście w Sejmie wiele dobrego jej nie przyniesie" - powiedział Magierowski.

Poseł Grzegorz Długi z klubu Kukiz'15 powiedział, że propozycja zgłoszenia poprawek opozycji w Senacie jest jakimś rozwiązaniem. "Bardzo bym chciał, aby obydwie strony tego wariackiego już kryzysu w tej chwili, troszeczkę cofnęły się o krok, a to jest metoda, aby się cofnąć o krok" - powiedział.

Zdaniem Długiego problemem nie jest ewentualny brak kworum podczas głosownia w Sali Kolumnowej Sejmu, lecz głosowanie poprawek w blokach. "Budżet nie został uchwalony prawidłowo głównie ze względu na to, że w sposób niezgodny z regulaminem, niezgodny z prawem zblokowano poprawki. To było w tym trybie niedopuszczalne i to już załatwia dyskusję" - ocenił poseł Kukiz'15.

Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) stwierdziła, że "PiS cały czas łamie prawo". "PiS nie chce w żaden sposób cofnąć się o krok i przywrócić debatę na temat wszystkich ustaw, jakie były procedowane 16 grudnia, więc proponujemy, aby były procedowane ponownie na sali posiedzeń 11 stycznia wszystkie poprawki do budżetu i taką propozycję złożył Ryszard Petru" - powiedziała posłanka Nowoczesnej.

Zdaniem europosła PSL Jarosława Kalinowskiego w propozycji Karczewskiego chodzi o zachowanie twarzy, a nie merytoryczną zawartość ustawy budżetowej i aspekty prawne. "No dokąd my dojdziemy, jeżeli będziemy tylko myśleć o zachowaniu twarzy, a nie przyszłości Polski?" - pytał.

Kalinowski powiedział, że w pierwszej połowie 2016 r. dług publiczny wzrósł o 60 mld zł, czyli dwa razy więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej, i obecnie przekroczył 1 bln zł. Zdaniem europosła PSL sposób przyjęcia budżetu na 2017 r. sprawi, że przyrost długu publicznego jeszcze przyspieszy.

Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, poseł PiS Jarosław Sellin powiedział, że "łamanie prawa zaczęło się 16 grudnia na sali plenarnej Sejmu przez nieodpowiedzialną opozycję, która wtargnęła na mównicę i ją zablokowała". "Precedens nastąpił, mianowicie podbieganie do marszałka Sejmu, pohukiwanie mu do mikrofonu, poszturchiwanie jego fotela, uniemożliwienie prowadzenia obrad. I ten proces łamania prawa od 16 grudnia, mamy już trzy tygodnie, trwa. Łamią prawo posłowie opozycji z Nowoczesnej i z PO, uniemożliwiając normalną pracę Sejmu" - stwierdził Sellin.

Apelował, by umożliwić normalną pracę Sejmu na sali plenarnej. "Przyjdźcie" - wtrąciła Scheuring-Wielgus. "Oczywiście, że przyjdziemy. Ja mam swoje miejsce tam wyznaczone, pani poseł, i oczekuję, że będę mógł normalnie w miejscu mi wyznaczonym pracować bez tej hucpy, którą tam uprawiacie z selfikami, ze śpiewami, z zaglądaniem i szabrowaniem w materiałach moich kolegów i koleżanek, które tam pozostawili, bez tych wygłupów, które tam się dzieją, bez profanowania świętego miejsca polskiej demokracji, jakim jest sala plenarna" - odpowiedział Sellin.

"Mam nadzieję, że do tego czasu kompromis zostanie wypracowany, żeby zdeeskalować to napięcie, bo to jest dzisiaj obowiązkiem każdego odpowiedzialnego polskiego polityka i to rozwiązanie być może takim rozwiązaniem by było" - powiedział Sellin.

Andrzej Halicki (PO) zarzucił Sellinowi, że powiedział "parę nieprawd", m.in. o pohukiwaniu na marszałka. "Rzeczywiście czekamy na marszałka. Od 16 grudnia wieczorem nie pojawił się w swojej pracy, pojawił się na moment przedwczoraj, ale nie rozmawiał, a jest odpowiedzialny za to, żeby tę deeskalację, o którą pan apeluje, wdrożyć w życie" - mówił Halicki do Sellina. Dodał, że marszałek Sejmu Marek Kuchciński "uciekł" i "abdykował", a jego powrót do roli marszałka "jest punktem wyjścia".

Poseł PO skrytykował też propozycje Karczewskiego. "Pomysł jest mniej więcej tego rodzaju, żeby przyjąć definicję, że światło czerwone jest w tym dniu, czyli 16 grudnia, światłem zielonym po to, żeby przejście na czerwonym nie było wtedy skwitowane mandatem, a jeszcze na dodatek to, co będzie wniesione jako poprawka, nie swoja, bo przecież opozycji, zostanie za chwilę odrzucone, bo przecież nie chodzi o jej przyjęcie, tylko chodzi o zalegalizowanie bezprawia. To bez sensu" - powiedział Halicki.

Najbliższe posiedzenie Senatu odbędzie się w dniach 11-13 stycznia. W ubiegłą środę komisja budżetu i finansów publicznych zarekomendowała Senatowi przyjęcie bez poprawek ustawy budżetowej na 2017 rok. Komisja zaakceptowała ten wniosek jednogłośnie, głosowało tylko siedmiu senatorów PiS, będących jej członkami. W głosowaniu nie brali udziału senatorowie PO.

W czwartek marszałek Karczewski napisał na Twitterze: "Jeśli będzie wola, to jako marszałek

Senat.u, na najbliższym posiedzeniu zgłoszę budżetowe poprawki proponowane przez opozycję.

budzet2017" - napisał na Twitterze Karczewski.

Wcześniej szef Nowoczesnej Ryszard Petru jako możliwość rozwiązania kryzysu sejmowego zaproponował, aby przedstawiciele PiS zgłosili złożone wcześniej przez posłów opozycji w Sejmie poprawki do budżetu na 2017 r., w Senacie. W czwartek rano w radiowej Trójce szef MSWiA Mariusz Błaszczak mówił, że propozycja Petru to rozwiązanie, które "teoretycznie jest możliwe". "W praktyce jak będzie, zobaczymy" - powiedział. Zaznaczył, że "najlepszym rozwiązaniem byłoby odblokowanie sali posiedzeń Sejmu i rozmowa".

Od 16. grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji - PO i Nowoczesnej - którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. - poprawki były wówczas głosowane w dwóch blokach: zgłoszone przez opozycję oraz popierane przez PiS; poprawki opozycji zostały odrzucone.

Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16. grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych