Dopóki kilku trzydziestolatków z banków będzie w stanie zrobić krzywdę milionów ludzi, nie ma szans na globalny wzrost
Wróciłem na chwilę do Polski, zaraz lecę do Brukseli, a potem do Goeteborga. W tym tygodniu ukażą się moje dwa artykuły, w Dzienniku Gazecie Prawnej w czwartek pod tytułem “Życzę Polsce żeby została drugą Japonią” i w Rzeczpospolitej w sobotę pt. “Nadchodzący upadek systemu”. Poniżej fragmenty:
Dziennik Gazeta Prawna:
Po wizycie w Japonii mogę spokojnie stwierdzić, że gadanie o kryzysie w tym kraju jest bezmyślnym bełkotem rynków finansowych, które podniecają się statystycznymi aberracjami takimi jak PKB, czy taki lub inny deficyt. Japończycy są bardzo zamożni, wydają mnóstwo pieniędzy i pracują bardzo ciężko. Po raz kolejny stwierdzam, że doszło do patologicznego, sterydowego, rozwoju rynków finansowych, które są w stanie doprowadzić do kryzysu w krajach, które mogłyby spokojnie dalej funkcjonować. Dopóki kilku trzydziestolatków pracujących dla największych banków inwestycyjnych lub hedge funds będzie w stanie zrobić krzywdę dziesiątkom milionów ludzi za pomocą broni masowej finansowej zagłady, nie ma szans na globalny wzrost gospodarczy.
"Rzeczpospolita":
I Bóg stworzył system. Prezes najsłynniejszego banku inwestycyjnego stwierdził kiedyś, że wykonuje pracę Boga. Miał na myśli fakt, że bankierzy finansują firmy, które tworzą miejsca pracy i prowadzą do rozwoju świata. Przez dekady telewizje i główne gazety świata prezentowały ten pogląd.
Powstawały teorie naukowe, uzasadniające ten pogląd. Pamiętam, jak w 2006 roku uczestniczyłem w szkoleniu w Genewie, prowadzonym przez sławę amerykańskich finansów, profesora który miał setki publikacji w najbardziej wpływowych pismach naukowych z dziedziny finansów. Prezentował teorie, które uzasadniały „boskość” tego systemu, systemu w którym potężni bankierzy decydują jakie kraje prosperują, a jakie toną, które firmy osiągają sukcesy, a które upadają. Nazywał to dyscyplinującą rolą rynków finansowych. Pokazywał, że globalne finanse oferują olbrzymie korzyści dla zwykłych ludzi, którzy mogą bezpieczniej inwestować swoje oszczędności i osiągać wyższe stopy zwrotu. Nazwał to międzynarodową dywersyfikacją ryzyka.
Ten profesor założył fundusz hedgingowy i zarabiał dziesiątki milionów dolarów rocznie, ale jeszcze znajdował czas na „ewangelizację”, bo władcy systemu muszą pilnować, żeby szeregi wyznawców rosły. Rok później system zaczął się chwiać, a w 2012 roku zaczyna chylić się ku upadkowi. Ściśle powiązany ze sobą kompleks finansowo-polityczny próbuje jeszcze ratować ten system, ale jego kwartały są już policzone.
Prof. Krzysztof Rybiński