Uwolnieni marynarze spędzą Święta w domu
Uwolnieni marynarze ze statku „Pomerenia Sky”, którzy zostali porwani pod koniec października u wybrzeży Nigerii, w środę powinni wrócić do Polski - powiedział we wtorek szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Wcześniej o uwolnieniu członków załogi statku „Pomerenia Sky” poinformowało w komunikacie MSZ. Resort podał, że wszyscy marynarze, w tym ośmiu Polaków, są w bezpiecznym miejscu i oczekują na powrót do rodzin.
Bardzo cieszymy się, że na święta będą oni ze swymi rodzinami w kraju. MSZ koordynowało prace grupy międzyresortowej, prowadziło negocjacje, ale chcę podziękować przede wszystkim armatorowi za skuteczne działanie, a także władzom nigeryjskim za współpracę, doprowadzenie do pozytywnego finału w tej trudnej sytuacji - powiedział szef polskiej dyplomacji we wtorek podczas briefingu.
Zaznaczył, że uwolnieni marynarze w środę powinni być już w kraju. Jak dodał, w grupie 11 uwolnionych marynarzy jest też - oprócz ósemki Polaków - dwóch Filipińczyków i jeden Ukrainiec.
MSZ w komunikacie również podziękowało armatorowi, jego współpracownikom i doradcom za „profesjonalne poprowadzenie tej trudnej sprawy” i wyraziło wdzięczność za pomoc władzom Nigerii.
Sprawą od samego początku zajmował się międzyresortowy zespół pod przewodnictwem wiceministra spraw zagranicznych i cieszymy się, że do uwolnienia doszło przed Świętami - czytamy w komunikacie resortu dyplomacji.
Przypominamy, że było to już piąte porwanie Polaków w Zatoce Gwinejskiej od 2013 roku. Apelujemy do polskich marynarzy, by przed podjęciem pracy na statku w niebezpiecznym regionie świata zawsze sprawdzali, czy armator posiada odpowiednie ubezpieczenie - zaznaczyło MSZ.
Pod koniec października media informowały, że ośmiu Polaków zostało uprowadzonych przez piratów u wybrzeży Nigerii. Statek - według doniesień mediów płynący pod liberyjską banderą, ale należący do niemieckiego armatora - był ponad 60 mil od wybrzeża. Piraci mieli wejść na pokład statku i według ustaleń rozgłośni - uprowadzić część załogi, w tym ośmiu Polaków, dwóch Filipińczyków i jednego Ukraińca.
Informacje te potwierdziło wówczas MSZ i poinformowało, że w resorcie oraz w ambasadzie RP w Abudży działają zespoły kryzysowe, które zajmują się tą kwestią. Czaputowicz informował wówczas, że rozmowy z armatorem prowadzi konsulat w Hamburgu, a konsulat w Abudży prowadzi w tej sprawie rozmowy z władzami lokalnymi.
SzSz (PAP)