Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

KNF ściemnia w sprawie kredytów frankowych

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 4 listopada 2013, 09:05

  • Powiększ tekst

Dlaczego banki nie chcą przewalutować kredytów hipotecznych frankowych po kursie z dnia wzięcia kredytu? Bo to niesprawiedliwość wobec kredytobiorców złotowych, którzy płacili wyższe raty, a ma być sprawiedliwie? Bo poniosą niewyobrażalne straty a gospodarka się zawali? Te chybione argumenty wspierane są tendencyjnym opracowaniem Komisji Nadzoru Finansowego.

Mowa o dziele, które znajdziemy na stronie www.knf.gov.pl w sekcji „Analizy i opracowania” pod tytułem „Ocena wpływ na sytuację sektora bankowego i polskiej gospodarki propozycji przewalutowania kredytów mieszkaniowych udzielonych w CHF na PLN według kursu z dnia udzielenia kredytu” (autor: Andrzej Kotowicz z Departamentu Bankowości Komercyjnej i Specjalistycznej oraz Instytucji Płatniczych Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego). Obszernie opisane wnioski znajdują się już na samym początku analizy. Niezwyczajna to metodologia. Chyba, że chodzi o jak najszybsze „ustawienie” czytelnika pod z góry przyjętą tezę, że „frankowcy” walcząc o swoje, bardzo się mylą.

Śledząc cytaty z opracowania KNF popatrzmy, co ma nam zabełtać w głowie:

„W latach 2005-2008 na KNB/KNF oraz banki była wywierana silna presja, w celu zwiększenia kredytowania gospodarstw domowych w walutach obcych, jak też zniesienia wszelkich ograniczeń w tym zakresie.”

Komentarz: Kto niby wywierał tę silną presję? Jeśli już ktokolwiek, to same banki, a dziś KNF tworzy sobie takim stwierdzeniem „dupochron”, że niby ta słaba instytucja nie była w stanie oprzeć się bankom i ograniczyć w porę drapieżnej akcji kredytowej w walutach obcych. Jednak jakoś mnożące się rekomendacje i zalecenia jeśli naprawdę chce, to potrafi egzekwować od banków bezproblemowo. Szczególnie od banków spółdzielczych i SKOK-ów, bo za nimi nie stoi potężny kapitał zagraniczny.

„Wbrew pojawiającym się opiniom banki nie są beneficjentami osłabienia się PLN wobec CHF”.

Na poparcie tej tezy UKNF stwierdza, że

wraz z osłabieniem złotego rosły nie tylko należności banków (z tytułu udzielonych kredytów CHF), ale również ich zobowiązania wobec deponentów i kontrahentów transakcji zawartych w celu zamknięcia pozycji walutowej wynikającej z udzielenia kredytów CHF”.

Kom: To nieprawda. Tak jak niewątpliwie należności od klientów z tytułu kredytów mieszkaniowych walutowych wzrosły od 2008 r. o ok. 30 proc., co było automatycznym efektem osłabienia złotego wobec franka szwajcarskiego, tak zobowiązania z tytułu depozytów i pożyczek zagranicznych nie wzrosły. Pasywa walutowe nie były denominowane w złotych, pozostały więc na tym samym poziomie, co dotychczas. Niewątpliwie zaś banki zarobiły na kredytach już na samym spadku kursu PLN/CHF, nic nie tracąc na pasywach. Według samej KNF kredyty mieszkaniowe walutowe (stan na 03.2007) wyniosły 54,3 mld zł, a na koniec czerwca 2008 – już 80,5 mld zł, wzrastając w ciągu zaledwie 15 m-cy o 66 proc.; ich udział w kredytach dla klientów indywidualnych sięgnął blisko 30 proc. (ogółem udzielono ich na 293 mld zł). Natomiast depozyty ludności ogółem (stan na 06.2008 r.) to 291 mld zł, z czego wartość wkładów klientów indywidualnych w walutach obcych (wszystkich, nie tylko frankach szwajcarskich) można szacować na 7 proc. w obligu kredytowym, czyli ok. 20 mld zł. To nie z depozytów walutowych ludności finansowano w tych latach puchnącą w oczach akcję kredytów mieszkaniowych, głównie frankowych. Z czego zatem? Zagraniczne banki w Polsce pożyczały na to pieniądze od swoich central znacznie taniej, niż musiałyby to robić pożyczając od polskich klientów.

- Lata 2005-2008 to okres zwiększonego napływu środków zagranicznych

- czytamy w opracowaniu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) pt. „Bilansowe uwarunkowania rozwoju akcji kredytowej w Polsce” z kwietnia 2012 r.

- Dostępność taniego finansowania (z zagranicy – przyp. autora) umożliwiła bankom stworzenie atrakcyjnej oferty kredytów mieszkaniowych, która w połączeniu z dużym zapotrzebowaniem gospodarstw domowych na mieszkania pozwoliła na dynamiczny rozwój akcji kredytowej

to kolejne informacje w tym rzetelnym, nie napisanym pod z góry założoną tezę, opracowaniu. Kosztowne swapy mające amortyzować ryzyko kursowe, o których mówi KNF, nie były niezbędne. Zawierano je w śladowej ilości, bo banki czerpały waluty na kredytowy przekręt w walutach wprost od swoich central zagranicznych (większy problem miały nieliczne polskie banki, np. PKO BP, Getin Bank czy Noble Bank, nie mając dostępu do takich źródeł ).

„W Polsce dominują kredyty mieszkaniowe udzielone w oparciu o zmienną stopę procentową, w rezultacie czego obserwowane od października 2008 r. silne osłabienie PLN względem CHF w znaczącej części (lub w całości) zostało skompensowane przez spadek stawki LIBOR CHF”.

Kom:. to prawda, ale tylko jeśli chodzi o wysokość bieżącej raty. Problemem nie jest jednak rata, ale dramatyczny wzrost wartości całego kredytu w ujęciu złotowym. Frankowicze są winni bankowi dużo więcej kapitału, niż od niego pożyczyli. Dług w wielu przypadkach przekroczył wartość nieruchomości, co w praktyce uniemożliwia sprzedaż skredytowanego mieszkania, aby uciec z zadłużeniowej pułapki.

Ograniczając się do okresu ostatnich 20 lat można stwierdzić, że w okresie tym obserwowano zarówno fazy silnego osłabienia złotego, jak i jego umocnienia (zmiany sięgały kilkudziesięciu procent w obu kierunkach). W związku z tym wydaje się, że świadomość tego ryzyka w polskim społeczeństwie jest dość powszechna.”

Kom. Bzdura. Nie była. Jeśli kiedykolwiek była, to odnosiło się to tylko do depozytów i obserwowanego przez ludzi słabnięcia dolara wobec złotego, w którym to kiedyś większość Polaków trzymała swoje oszczędności (upadek mitu „zielonego”).

Co zatem się stało? Jesienią 2008 r. ucieczka inwestorów krótkoterminowych z rynków wschodzących po upadku Lehman Brothers spowodowała gwałtowne spadki kursów wielu walut, w tym także złotego, a później jego znaczną zmienność w ostatnich dwóch latach. Spowodowało to szybki wzrost zadłużenia gospodarstw domowych posiadających kredyty w CHF. Kłopoty zagranicznych central tzw. polskich banków przełożyły się też – jak można podejrzewać - na obcięcie limitów finansowania akcji kredytowej dla ich polskich banków „córek”. Kredytowanie nieruchomości w walutach przestało się zagranicznym bankom w Polsce po prostu opłacać. I to są prawdziwe przyczyny wygaszenia akcji kredytowej kredytów mieszkaniowych we franku, a potem euro, a nie wzrost ryzyka kredytowego, czy efekt rekomendacji KNF, której to rekomendacje wielkie zagraniczne banki – jeśli im nie pasują- mają generalnie w głębokim poważaniu.

Świadomość przekrętu z kredytami walutowymi rozszerza się. Kwestia ta nie jest już tylko przedmiotem wnikliwej obserwacji Komisji Europejskiej. Również Departament Sprawiedliwości USA bada sprawę manipulacji kursem franka szwajcarskiego przez banki. Do tej pory, na podstawie zebranych w sprawie dowodów, cztery instytucje finansowe, w tym największy szwajcarski bank, zostały ukarane grzywną w wysokości 2,7 mld dolarów; siedmiu bankowcom postawiono również zarzuty.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych