Polska akcja stanu: czy chcemy inwestować?
Wyczekujemy wzrostu inwestycji w firmach, niczym dzieci wyczekują pierwszej gwiazdki - bo od tego zależeć będzie, czy przekujemy frukty działań ministrów Morawieckiego i Ziobry oraz sprzyjającej koniunktury w trwały sukces i dalszy rozwój Polski. W tym czasie warto zadać sobie pytanie: czy Polacy, jako osoby prywatne, interesują się inwestowaniem i pomnażaniem własnych pieniędzy, a jeśli tak, to czym się interesują i jak bardzo? A może – przy nadal niskich stopach procentowych – nadal „chowają pieniądze w skarpetę”?
Tekst ten nie jest odpowiedzią pytanie, czy zaczęliśmy inwestować, tylko próbą odpowiedzi na pytanie „czy jest potencjał i czy jest o czym mówić?”. To pytanie zadałem sobie w ten sposób, ponieważ nauczony zarządzaniem kampaniami internetowymi dla towarów i usług w handlu tradycyjnym oraz internetowym wiem, że sprzedaż to statystyka. Jeżeli mamy produkt, a nie ma nim zainteresowania, to należy albo to zainteresowanie stworzyć, albo odpuścić sobie sprzedaż produktu.
Proces i model klasycznej decyzji zakupowej w marketingu zawsze jest ulepszany, zawsze jakiś sprytny, kolejny chcący się wyróżnić specjalista próbuje stworzyć własny, ale od prawie stu lat - już w Polsce przedwojennej Tadeusz Krzyżewski podjął się tłumaczenia tego terminu i w swojej książce „Reklama prasowa” wydanej we Lwowie w 1937 jako U.Z.D.A.(uwaga, zainteresowanie, dążenie, akcja) - jest i będzie bazował na modelu „AIDA”, gdzie A to Attention (uwaga), I to Interest (zainteresowanie), D to desire (poczucie potrzeby posiadania, niemal pożądanie), A to Action (finalny moment zakupu).
Przez cały ten proces zwiększenia sprzedaży – od zasygnalizowania konsumentom istnienia produktu lub usługi po stworzenie impulsu do zakupu akurat danego produktu lub usługi przeprowadzają nas niezmiennie reklamiarze. Dwie firmy, Google i Facebook, zmieniły oblicze reklamy, demokratyzując wcześniejszą „wiedzę tajemną” branży reklamowej, w postaci wielu darmowych usług. W telegraficznym skrócie: na pytania akurat o zainteresowanie odpowiada nam dziś całkowicie za darmo narzędzie Google Trends oraz narzędzia z panelu reklamowego do zarządzania reklamami w wyszukiwarce Google. Dlaczego Google jest akurat miejscem, w którym trzeba szukać takiej odpowiedzi? Bo jest to miejsce, w którym widać idealnie środek procesu zakupowego, czyli moment, w którym do świadomości odbiorców dana rzecz już trafiła, zakorzeniła się i w którym chcą dowiedzieć się o niej więcej – moment między zainteresowaniem, a pożądaniem.
Jak widzimy, dwie rzeczy - wśród sposobów lokowania kapitału - wyróżniają się w zestawieniu: akcje i Indywidualne Konta Emerytalne. Lokaty nadal cieszą się umiarkowanym zainteresowaniem, ze względu na niskie stopy procentowe, ale dwa lata temu, w sierpniu, zainteresowanie akcjami skoczyło i cały czas, mimo dużych wahań, utrzymuje się na o wiele większym poziomie, niż pozostałe możliwości inwestowania pieniędzy.
Obserwacja z Google ma przełożenie w rzeczywistości - potwierdza się w badaniu dotyczącym udziału inwestorów w obrotach GPW za pierwsze półrocze 2017 r. Potwierdzają to również maklerzy.
W drugiej połowie 2016 r. GPW rozpoczęła wzrosty, które od tamtej pory trwają niemal nieprzerwanie aż do teraz. Widzimy wzrost zainteresowania inwestowaniem w akcje - mówi Kamil Cisowski, Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego z Domu Inwestycyjnego Xelion. - Na poziomie inwestycji bezpośrednich potwierdzają to statystyki Giełdy na temat wzrostu udziału inwestorów indywidualnych w całości obrotów. Jest to też jeden z elementów, dzięki którym 2017 r. okazał się bardzo dobry dla rynku funduszy inwestycyjnych, którego wielkość przy wyłączeniu funduszy dedykowanych (używanych głównie dla celów podatkowych) wreszcie przekroczyła ponownie poziom 150 mld zł nie widziany od 2007 r. - dodaje.
Mimo to, jak zauważa Cisowski, pozostaje nam pewien niedosyt. Wydaje się, że wieloletnia bessa lub raczej trend boczny z lat 2010-2015 dość trwale zniechęcił do giełdy część inwestorów indywidualnych i będziemy potrzebowali zapewne jeszcze wielu lat, by się oni do niej ponownie przekonali.
W tej chwili inwestorzy indywidualni eksplorują często na GPW niedostępne kiedyś opcje, m.in. dość bezpieczne inwestycje w dług korporacyjny, ale w olbrzymiej większości wolą lokować swoje środki w nieruchomości. Dość barwnie obrazuje to zachowanie indeksu WIG-Nieruchomości, który zyskał w ciągu 3 lat +63% przy zaledwie 17% wzrostu na WIG - komentuje Cisowski.
W pierwszej połowie 2017 r. inwestorzy indywidualni wygenerowali 18 proc. (+5 pkt proc. rdr) obrotów na Głównym Rynku (GR) akcji GPW. Inwestorzy zagraniczni odpowiadali za 52 proc. obrotów (-2 pkt proc. rdr), a instytucjonalni za 30 proc. (-3 pkt proc. rdr). Na rynku NewConnect główną rolę niezmiennie odgrywają inwestorzy indywidualni, których udział w obrotach wzrósł o 2 pkt proc. rdr w I półroczu 2017 r. do poziomu aż 77 proc. Spadły po 1 pkt proc. udziały inwestorów instytucjonalnych i zagranicznych odpowiednio do 16 i 7 proc. Na rynku derywatów w I półroczu 2017 r. wiodącą rolę utrzymują krajowi inwestorzy indywidualni z udziałem 52 proc. w obrotach.
Akcje stanowią 4,6 % (w zaokrągleniu 5%) oszczędności Polaków (dane za pierwsze półrocze 2017.).
Jeśli strukturę naszych przeciętnych oszczędności porównamy ze średnim poziomem udziału akcji w budżetach domowych wszystkich Europejczyków, czyli 9,2% akcji w budżecie domowym przeciętnego Europejczyka, to widzimy, że w Polsce jest jeszcze możliwy przynajmniej dwukrotny wzrost udziału środków od inwestorów indywidualnych. Na razie jednak jest, jak widać w Google - wyróżniająco, ale niestabilnie. Mimo wszystko, wydaje się nadal obecne przekonanie o akcjach jako instrumentach ryzykownych, stąd być może, korci nas, ale jednak myślimy o emeryturze takiej, na jaką odłożymy bez większego ryzyka w formie IKE, a inwestujemy w to, co najpewniejsze - przynajmniej tak się wydaje, czyli nieruchomość, która ma - przynajmniej w teorii - nie tracić na wartości.
Maksymilian Wysocki