Informacje

Wołodymyr Zełenski i Mark Rutte / autor: PAP/EPA
Wołodymyr Zełenski i Mark Rutte / autor: PAP/EPA

Wstyd dla Zachodu! Timmermans uległ Rosji

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 20 sierpnia 2023, 13:48

  • Powiększ tekst

Putin zaatakował Ukrainę już w 2014 roku i w tamtym czasie Zachód – w tym Holandia – nie odważył się przywołać go do porządku - napisał w weekendowym wydaniu dziennik „NRC”. Teraz płacimy wysoką cenę za tchórzostwo - dodaje gazeta.

Dziennik przypomina starania holenderskiego dyplomaty, który na początku marca 2014 r., w porozumieniu z sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki-moonem, poleciał na Krym.

(Robert)Serry, były ambasador Holandii na Ukrainie w latach 1992-1996, dążył do tego, co niemal wszyscy zachodni przywódcy - deeskalacji sytuacji – czytamy w „NRC”.

W tym czasie półwysep był już opanowany przez tzw. zielone ludziki, czyli rosyjskich żołnierzy, którzy przeprowadzili „cichy zamach stanu na Krymie” i holenderski dyplomata musiał się ratować ucieczką. „Otrzeźwiające doświadczenie” – mówi Holender, cytowany przez gazetę.

Okazuje się jednak, że nie było ono otrzeźwiające na tyle, aby uświadomić Zachodowi prawdziwe intencje Putina.

Dwa dni po decyzji rosyjskiego prezydenta o zajęciu Krymu holenderski król Wilhelm Aleksander pozował w Soczi z Putinem do zdjęcia z piwem w ręku – przypomina „NRC” i ocenia, że Rosja świętowała triumf propagandowy w Niderlandach. Maurits Hendriks, szef holenderski misji olimpijskiej, mówił, że „Rosja skradła jego serce”.

NRC” przypomina, że rosyjska agresja na Ukrainę w 2014 r. spotkała się jedynie ze słowami potępienia przywódców Zachodu, którzy prosili Rosję o „deeskalację konfliktu”. Zignorowano także memorandum budapeszteńskie z 1994 r., które gwarantowało Ukrainie integralność terytorialną po rezygnacji z broni atomowej.

Dziennik obszernie relacjonuje głosy holenderskich dziennikarzy i polityków, którzy usprawiedliwiali rosyjską inwazję.

Ministrowie w Hadze byli niezwykle ostrożni w europejskiej debacie po aneksji Krymu: nie mieli odwagi przeciwstawić się Putinowi – zauważa gazeta.

Podkreśla także, iż przedsiębiorcy z Holandii obawiali się przede wszystkim strat finansowych. Zupełnie nie doceniali gigantycznego szoku geopolitycznego, którego doświadczaliśmy i jego długoterminowych konsekwencji – twierdzi autor tekstu.

Ówczesny minister spraw zagranicznych Holandii Frans Timmermans mówił wówczas, że współpraca gospodarcza z Rosją będzie trwała.

Dopóki nie ma sankcji, handel między Holandią a Rosją będzie kontynuowany jak zwykle - powiedział Timmermans 10 marca 2014 r. w programie telewizyjnym „Nieuwsuur”.

NRC” przypomina, że gdy kraje bałtyckie i Polska chciały powstrzymać Putina i dozbroić Ukrainę przywódcy zachodnioeuropejskich rządów, tacy jak Rutte, Merkel i Hollande „nie chcieli mieć nic wspólnego z wojskowym wsparciem dla Ukrainy”.

PAP/RO

CZYTAJ TEŻ: Rośnie presja na dowództwo. A gdzie Surowikin?

CZYTAJ TEŻ: Księżyc też ich nie chce! Rozbiła się rosyjska sonda

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych