Rolnicy nie chcą pieniędzy z UE bo są za małe
Ponad połowa rolników, którzy złożyli wnioski o rekompensaty za wycofywanie z rynku owoców i warzyw w związku z rosyjskim embargiem, rezygnuje z aplikowania o środki ze względu na niskie stawki - poinformował w Brukseli minister rolnictwa Marek Sawicki.
"Ze względu na niskie stawki, które zaproponowała KE, większość rolników z tego instrumentu wycofania rezygnuje" -
powiedział polskim dziennikarzom minister.
Sawicki brał udział w belgijskiej stolicy w Kongresie Europejskich Rolników, który został zorganizowany przez unijną organizację rolniczą COPA-COGECA.
Z danych Komisji Europejskiej wynika, że wnioski polskich rolników o rekompensaty opiewały na kwotę ponad 146 mln euro. Całkowity budżet pierwszego programu pomocowego KE dla 28 państw UE wynosił 125 mln euro.
Polska planuje do 15 października zakończyć kontrole przeprowadzone u producentów ubiegających się o unijne rekompensaty. Sawicki poinformował, że do tej pory udało się zweryfikować ponad 80 proc. zgłoszeń.
"Rolnicy byli przekonani, że stawki za wycofanie będą przynajmniej stawkami pokrywającymi koszty produkcji, a te stawki są zdecydowanie poniżej" -
oświadczył minister.
Jak podkreślał, w momencie, gdy producenci dowiedzieli się, że dostaną po kilka eurocentów za kilogram wycofanych produktów, zdecydowali, że nie będą korzystać z unijnych instrumentów.
Komisja Europejska ogłosiła decyzję w sprawie rekompensat 30 sierpnia. Od tego czasu wiadomo, na jakie środki mogą liczyć ci producenci, którzy zdecydowali się skorzystać z programu wsparcia.
Sawicki podkreślił, że po zakończeniu procesu kontroli ostatecznie będzie wiadomo, ilu rolników zdecydowało się skorzystać z rekompensat.
"Z pewnością rolnicy nie zgodzą się na wycofywanie z rynku poprzez biodegradację za kwoty rzędu kilkunastu groszy" -
ocenił.
Zgodnie z decyzją KE najwięcej w ramach rekompensat mogą otrzymać rolnicy przekazujący towary w ramach bezpłatnej dystrybucji, np. przez organizacje charytatywne. Minister poinformował, że w Polsce w ten sposób udało się wycofać z rynku jedynie 5 tys. ton produktów.
W przyszłym tygodniu Sawicki oraz inni unijni ministrowie rolnictwa spotkają się w Luksemburgu. Jednym z tematów znów ma być kwestia rosyjskiego embarga.
"My zabiegamy przede wszystkim, żeby rolników traktowano równo - tych zrzeszonych w organizacjach i niezorganizowanych" -
wskazywał minister, zwracając uwagę, że w Polsce zaledwie kilka procent rolników jest zrzeszonych.
Dzięki temu, że w niektórych krajach unijnych organizacje rolnicze dopłacają do rekompensat, rolnicy mogą w większym stopniu skorzystać na wycofywaniu produktów z rynków. W Polsce - tłumaczył Sawicki - organizacje dopiero powstają i nie mają na takie cele środków.
"Polscy rolnicy są w o wiele gorszej sytuacji niż rolnicy niemieccy, duńscy, czy holenderscy" -
ocenił.
W sierpniu Komisja Europejska uruchomiła nadzwyczajny system wsparcia dla producentów owoców i warzyw, który miał na celu stabilizację rynku po wprowadzeniu embarga przez Rosję. W ramach tych działań 18 sierpnia odblokowano 125 mln euro na rekompensaty za wycofanie z rynku niektórych szybko psujących się owoców i warzyw. Kwotę oszacowano na podstawie wielkości eksportu do Rosji.
Jednak w połowie września KE zawiesiła ten mechanizm, bo wstępne wnioski o rekompensaty przekroczyły poziom 125 mln euro, a niektóre wnioski budziły zastrzeżenia, bo dotyczyły wielkości produkcji kilka razy większej niż średni roczny eksport UE do Rosji. Ponad 85 proc. wniosków o wsparcie pochodziło z Polski.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)