Informacje

Fot.Emitea/sxc.hu
Fot.Emitea/sxc.hu

To są śmiesznie niskie pieniądze. "Oni, podobnie jak my, czują się oszukani i bezradni"

Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 23 września 2014, 06:57

  • Powiększ tekst

Kwota przeznaczona przez UE na rekompensaty dla producentów owoców i warzyw jest śmiesznie niska i nie pokrywa strat z tytułu rosyjskiego embarga; Związek Sadowników RP będzie przekonywał KE do zmiany przepisów - powiedział prezes tej organizacji Mirosław Maliszewski.

Eksperci szacują, że straty poniesione faktycznie przez polskich producentów owoców i warzyw eksportujących do Rosji wynoszą 400 mln euro. Maliszewski zaznaczył na poniedziałkowej konferencji prasowej, że Polska była w 2013 r. największym eksporterem jabłek do Rosji. Na tamten rynek trafiło z Polski ok. 700 tys. ton tych owoców, a z pozostałych krajów UE - tylko 100 tys. ton.

"Mam obawy, czy Komisja Europejska będzie chciała z naszym środowiskiem rozmawiać" -

powiedział szef ZS RP.

Jak mówił, w ostatnich kilku tygodniach Związek skierował cztery pisma do unijnego komisarza ds. rolnictwa Daciana Ciolosa i żadne nie spotkało się z jego reakcją. Spotkania, które były umówione w Polsce, Ciolos odwołał.

Zdaniem prezesa Związku Sadowników, KE mogłaby zwiększyć budżet na ten cel, bowiem są niewykorzystane pieniądze (ok. 430 mln euro) z rezerwy kryzysowej, a 1 października rezerwa ta zostanie rozwiązana i pieniądze wrócą do krajów.

Według Maliszewskiego z unijnych przepisów niezadowoleni są także producenci owoców i warzyw z innych krajów Unii - chodzi głównie o niskie stawki rekompensat. Rozważają różne formy protestu i prawdopodobnie takie protesty się odbędą.

"Oni, podobnie jak my, czują się oszukani i bezradni" -

mówił.

Jego zdaniem uwidaczniają się już problemy ze zbytem, m.in. jabłek. Sadownicy muszą obniżać ceny jabłek deserowych, a ceny skupu na cele przemysłowe są najniższe od wielu lat - w granicach 0,3-0,4 euro za kilogram. Dlatego wielu producentów podejmuje decyzję o niezbieraniu jabłek.

Prezes poinformował, że będzie chciał pod koniec września podczas posiedzenia rolniczych organizacji Copa-Cogeca namówić organizacje sadowników z innych państw do utworzenia wspólnego frontu w sprawie zmiany unijnych przepisów. W jego ocenie dotychczasowe propozycje KE są niekorzystne, zwłaszcza dla Polski.

Maliszewski przypomniał, że stawki rekompensat są zróżnicowane w zależności od sposobu wycofania produktów z rynku, a także od tego, czy dokonuje tego organizacja producencka czy rolnik indywidualny. Najwyższe stawki płacone są w przypadku przeznaczenia zbiorów na cele charytatywne - jest to 0,70 zł za kg. Najmniej dostaną sadownicy niezrzeszeni, którzy nie będą zbierali owoców - 0,24 zł/kg.

Tłumaczył, że unijne rekompensaty pokrywają zaledwie niewielką część kosztów produkcji jabłek. W ocenie różnych ekspertów koszt wyprodukowania kilograma jabłek waha się od 0,9 do 1,25 zł/kg. Jeżeli przy plonie 30 ton z hektara (taki plon określiła UE) producent dostanie po 24 grosze za kg, to za hektar niezebranej produkcji - 7,2 tys. zł, podczas gdy koszty kształtują się na poziomie 25-33 tys. zł.

Dlatego 80-90 proc. osób, które złożyły zawiadomienia o zamiarze wycofania produkcji, wycofuje się z ubiegania się o unijne rekompensaty, tym bardziej, że KE zastrzegła sobie prawo do redukcji stawek.

(PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych